21. Pora wyznaczyć sobie własny kurs

1.9K 81 2
                                    

*Giny*

Siedzieliśmy wszyscy w gabinecie Bena i analizowaliśmy beznadziejną sytuację, w której się znaleźliśmy. 

- Czekajcie, czyli płynie tu Uma, Harry i jego cała zgraja piratów? - dopytał Carlos. 

- To źle? - w odpowiedzi na pytanie Bena całą piątką spojrzeliśmy na niego, jakby urwał się z choinki. Ale co na to poradzić? W końcu nie jego wina, że nie zna gangu tej morskiej wieźmy i mojego brata. 

- To BARDZO ŹLE. - odpowiedziała mu Mal. 

- Jak myślicie, po co tu płynął? - zapytał syn Pięknej i Bestii, patrząc po kolei na każdego z nas. 

- Bardziej bym się zastanawiała, jakim cudem udało im się pokonać magiczną barierę. - zauważyłam. 

- To co robimy? - spytała, dotąd milcząca Evie. 

- Trzeba będzie jakoś odesłać ich na Wyspę i dowiedzieć się, dlaczego bariera nawaliła. - oznajmił nastoletni król całego Auredonu. 

- Ben ty nie znasz Harry'ego i jego zgrai. Serio, nie chcesz się tam pchać. - Carlos starał się ostrzec syna Pięknej i Bestii, jednak znając jego, mogłabym się założyć, że na szybko napisałby proklamację każącą im zostać z nami w Auredonie. Ben, mimo że jest bardzo dobrym królem, bywa naiwny. 

- Mojego brata zostawcie mnie. Być może uda mi się z nim pogadać i dowiedzieć co nieco o ich ucieczce. - zaproponowałam. 

- Niezły pomysł. Ja w tym czasie zajmę się Umą. Bardzo chętnie pokarzę tej zołzie, gdzie jest jej miejsce. - powiedziała Mal, która miała na pieńku z córką Urszuli nawet bardziej niż ja... Nie, to niemożliwe. Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi. 

- Wejść proszę! - jak się okazało, Ben zaprosił do środka jednego z pracowników straży przybrzeżnej. 

- Wasza królewska mość, okręt Kapitana Haka dobił do brzegu. 

- Dziękuję strażniku. - mężczyzna skłonił się królowi i opuścił jego gabinet. 

- Ruszamy! - zwróciłam się do Mal. 

- Idę z wami. - odezwał się Jay. 

- My też. - oznajmiła Evie i pociągnęła Carlosa za sobą. 

- Czekajcie! - wszyscy spojrzeliśmy pytająco na Bena. - To zbyt niebezpieczne, dlatego załatwię wam wsparcie, a puki co... uważajcie na siebie... wszyscy. 

- Wyluzuj stary. Na Wyspie nie takie rzeczy się robiło. - stwierdził Jay, po czym całą ekipą opuściliśmy gabinet nastoletniego króla. 

Na okręcie 

Plan był następujący; Mal miała zająć się Umą, ja Harrym, a Evie, Jay i Carlos resztą załogi. Jak dla mnie wcale to nie brzmiało jak plan, ale mówi się trudno. Wtargnęłam na pokład niezauważona. Zawsze tak robiłam, żeby przypadkiem nie natknąć się na ojca. Kiedy zauważyłam mojego brata, rozmawiającego o czymś z Gilem, złapałam za jedną z lin, która została przywiązana do górnej części masztu i rozbujałam się na niej tak, że wylądowałam na równych nogach prosto za plecami brata. 

- Harry! - wrzasnęłam na niego, jakby stał po drugiej stronie okrętu. 

- Siostra! Normalnie miło cię widzieć. - powiedział z ironicznym uśmiechem, gdy obrócił się do mnie przodem. 

- Co ty tu robisz?! - spytałam, mrożąc brata spojrzeniem. 

- Stoi przed tobą nowy kapitan Wesołego Rogera. Ojciec sam mianował mnie na to stanowisko. - nie wiem, co bardziej zdradziło go, że ściemnia. Fakt, że go znam, czy mina Gila? 

Następcy : Miłość zakazana nie jest niemożliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz