Changbin POV
Nie mogłem spać, nie mogłem bezczynnie leżeć, jednocześnie nie potrafiłem się podnieść i wstać. Moje serce zaciskało się ze strachu o przyszłość.
O coś czego nie mam. O coś co mogę dać moim najbliższym. To uczucie nie dawało mi spokoju, nie pozwalało normalnie myśleć, jednocześnie każąc szukać odpowiedzi na jedno najważniejsze pytanie.
Co zrobić i jak ich uratować?
Dlatego też leżałem, patrząc na twarz Felixa, który pod wpływem zmęczenia, łez, udawania twardego, który po prostu usnął wykończony dzisiejszym dniem.
Wiedziałem, że przysporzyłem mu cierpienia swoim widokiem. Całą tą sytuacją. Widziałem, że chce być dla mnie oparciem. Tyle, że ja powinienem być nim dla niego. Co więcej... Nie mogłem go wplątać w to. Nie mogłem pozwolić, by cierpiał.
Uniosłem delikatnie dłoń, kładąc ją na jego policzku i lekko, tak by go nie obudzić, przejechałem kciukiem po jego skórze, po jego ciemnych workach pod oczami, po jego piegach, które wręcz kochałem.
Uśmiechnąłem się, przypominając sobie ile razy drażniłem się z nim, zmywając mu makijaż, ponieważ idiota uważał to za swoją największą wadę. Ile razy całowałem te piegi, kiedy denerwował się, że istnieją.
-Nie mogę cię stracić... Jak to zrobić... -westchnąłem, roniąc tysięczne łzy tego dnia. Nie potrafiłem ich zatrzymać. Ale coraz bardziej bałem się, że będę musiał podjąć tą decyzję.
Leżałem tak, myśląc przez parę godzin o całej sytuacji, która mnie spotkała. Nie rozumiałem ludzi.
Dlaczego każdy chce ci sprawić ból? Dlaczego specjalnie zadają rany, wiedząc, że skazują człowieka na życie na dnie swojego życia.
Czy zdają sobie sprawę, że czasem to może być koniec? Kiedy ludzie odchodzą od ciebie, wyrywają serce zabierając je ze sobą, kiedy czasem samemu każesz sobie to zrobić. Kiedy to jest jedyne i najlepsze wyjście. Które jednocześnie zabija cię.
Może śmierć to najlepsze co powinno mnie teraz spotkać? Czy powinienem skończyć z tym wszystkim, nie sprawiając przynajmniej problemu tym, którym na mnie zależy? Tym którzy mogą ucierpieć, kiedy postawię nogę na złej stronie. Kiedy ciągnięty sznurem nie będę miał wyboru?
Jestem zbyt wielkim tchórzem.
Promienie słoneczne zaczęły wpadać do pokoju, oświetlając jasną twarz śpiącego chłopaka, przez co delikatnie zmarszczył nos, mrucząc coś cicho pod nosem.
Będę za nim tęsknić.
Wstałem, zasuwając rolety, by zbędne światło nie budziło go. Powinienem zrobić jedną rzecz zanim się obudzi.
Z ciężkim sercem, pełnym wątpliwości, zdjąłem po cichu z szafy walizkę. Niby chłopak nie mieszkał ze mną, jednak przez tyle miesięcy nocowania przynajmniej parę razy w tygodniu zostawił tutaj rzeczy, że czasem się zastanawiałem czy w domu jeszcze coś ma.
-Felix! -zawołałem od razu, kiedy go zobaczyłem na korytarzu. Stał, czytając jakiś podręcznik i zapewne słuchając muzyki. Miałem jednak nadzieję, że miał dosyć cicho ją włączoną, tak by mnie usłyszał.
Po dojściu do niego, wyciągnąłem mu z ucha białe kabelki, spotykając się od razu z wrogim spojrzeniem.
-Czego chcesz? -powiedział, zamykając książkę ze zrezygnowaniem. -Mam zaraz test, powinienem się uczyć.
-Zostawiłeś rzeczy wczoraj, wszystkie. Nie zauważyłeś, że nie masz ze sobą torby? -spytałem, siadając obok chłopaka, który zaraz radośnie się zaśmiał, uderzając mnie lekko w ramię.
-Głupek z ciebie. Specjalnie zostawiłem je. -odpowiedział, na co się trochę zdziwiłem, po co miałby zostawiać, ręcznik, pastę, szczoteczkę i inne rzeczy?
Jednak chłopak mi zaraz rozjaśnił sytuację.
-Mam zamiar częściej u ciebie nocować, mimo, że twoja kanapa jest okropna i nie umiesz gotować, to miło było oglądać z kimś seriale, a nie samemu nadrabiać kolejne odcinki.
Pakowałem kolejne ubrania, nie mając już siły pokazywać swoich emocji. Umiałem być jak skała. Chciałem nią być, tylko w ten sposób będę mógł sprawić, że Felix, rodzice, ode mnie się odetną, zapomną o mnie i znienawidzą.
Takie wyjście było najlepsze. Tylko w ten sposób ich nie skrzywdzę, nic im nie zrobią. Tylko w ten sposób przeżyją.
Zawahałem się przy jednej z koszulek Felixa, przynosiła ona kolejne wspomnienie. Nasze pierwsze wyznanie.
-Binnie... -mruknął chłopak, idąc obok mnie i wpatrując się z zastanowieniem w jezioro, które właśnie okrążaliśmy spokojnym chodem. Zwolnili nas z lekcji, więc stwierdziliśmy, że najlepszym wyjściem będzie ucieczka przed moja paczką i pójście na spacer będzie najwłaściwszym posunięciem.
-Huh? -spytałem niemo, zatopiony w swoich myślach, które cały czas wirowały wokół Lee.
-Znienawidzisz mnie, ale lubię cię. -powiedział cicho, wprawiając mnie w osłupienie. Przystanąłem, myśląc czy to prawda, czy może sen. Czy on naprawdę to powiedział? Czy on odwzajemnia moje skrywane uczucia?
-W sensie... Podobasz mi się, twój charakter, to jak się zachowujesz, kiedy jesteś szczęśliwy, kiedy płaczesz, kiedy nie umiesz sobie z czymś poradzić. Chciałbym widzieć uśmiech na twojej twarzy każdego dnia... I być też jego powodem...- urwał nieśmiało zawieszając głowę, bardzo rzadko go takiego widziałem, zazwyczaj był roześmiany, pewny siebie, a teraz? Z nerwów drżały mu ręce.
Złapałem za jego dłoń, składając z uśmiechem na ustach, składając lekki pocałunek na wierzchu jego dłoni, by za chwilę spojrzeć mu w oczy.
-Już jesteś tym powodem. Też cię lubię.
Byłem już pod koniec pakowania go w walizkę, specjalnie zostawiając sobie parę mało znaczących rzeczy, które jednak miały dla mnie dużą wartość sentymentalną. Z każdym następnym wkładanym przedmiotem było coraz gorzej. Zbliżała się chwila w której Felix musiał odejść.
Miałem jedynie nadzieję, że znajdzie osobę, które otrze jego łzy i zaopiekuje się nim, będzie mu pakowała książki, bo zawsze czegoś zapominał, że złapie go za dłoń, kiedy będą przechodzić przez ulicę. Która uspokoi go, kiedy będzie się stresował egzaminem.
Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy.
-Binnie... Co ty robisz? -usłyszałem głos chłopaka, tak jakbym go sprowadził myślami. Słyszałem, że był zdezorientowany. Zapewne nie rozumiał niczego.
-Pakuję cię. Felix to koniec. Nie chcę cię w moim życiu.
-----------------------------------------------------
Powrót na chwilę, nie wiem, muszę przestać obiecywać, że wróciłam na stałe, bo nie wiem co będzie. Szczególnie, że teraz sesja, powinnam się uczyć.
Ale mi się nie chce. Again...
pytania odnośnie fabuły czy czegokolwiek, postaram się odpowiedzieć, czy też sugestie odośnie innych ff czy propozycji na ff - https://htsvia.sarahah.com/
Chciałam z tego miejsca podziękować jednej osobie i jej coś powiedzieć. Nie piszemy, może też nie czytasz tego już, ale mimo wszystko może kiedyś się natkniesz.
Jeśli cokolwiek cię uraziło, coś zrobiłam źle- przepraszam, wiesz, że zawsze chciałam dobrze. Zresztą znasz mnie. Chciałam ci powiedzieć jedynie, że nie jestem zła czy cokolwiek, bo może sprawiałam takie wrażenie. Życzę jak najlepiej i mam nadzieję, że się wszystko ułoży i będziesz szczęśliwa. Dziękuję za te wszystkie miesiące, za uśmiech, który wywoływałaś na moich ustach
![](https://img.wattpad.com/cover/137136573-288-k409669.jpg)
CZYTASZ
Nirvana | Changlix
Fanfiction-Skarbie, to nie jest zbyt rozsądne... -mruknął Changbin ciągnąc miłość swojego życia w stronę bardziej oświetlonych uliczek. Felix miał jednak inne plany, przyciągnął chłopaka do siebie muskając ustami jego rumiany od zimna policzek -Binnie, będzie...