Samsara

490 59 11
                                    

Samsara- Jest to powtarzany w nieskończoność proces tworzenia i upadku. Sansara dosłownie oznacza "wędrówkę". Wielu ludzi uważa słowo samsara za buddyjską nazwę miejsca, w którym obecnie żyjemy — miejsca, które opuszczamy, wchodząc w nirwanę.

Położyłem rozpakowany popcorn na stoliku, patrząc jak Felix kładzie dla nasz szklanki i siada na kanapie. A raczej się rozwala jak to na niego przystało. Nie było wieczoru spędzonego razem, gdzie bym nie walczył o kawałek miejsca, czy to na kanapie, czy śpiąc w łóżku. Ten blond idiota zawsze mnie spychał, wchodził na mnie, kładł nogi. Czasem owszem było to miłe i sam brałem go na kolana, ale kiedy próbujesz się wyspać i nie iść do szkoły niczym zombie, a w nocy ktoś co chwila uderza cię w twarz albo przerzuca swoje ciężkie nogi przez mój brzuch... Wtedy ma się dosyć.

-Przesuń swój tyłek Lee. –powiedziałem, stojąc nad nim i czekając aż zrobi mi trochę miejsca. Przy okazji zgarnąłem z fotela koc, którym zwykle chłopak opatulał się, kiedy po paru godzinach oglądania zrobiło mu się zimno. Powinien się o wiele cieplej ubierać, a nie tak jak teraz...

-Jaki Lee. Mów do mnie Seo –zaśmiał się, odsuwając się na bok, a kiedy usiadłem, położył głowę na moim ramieniu. Bardzo chętnie bym mu mówił Seo, brzmiało to dla mnie idealnie. Seo Yongbok, Seo Felix. Nawet z jego prawdziwym imieniem współgrało to pięknie.

-Obiecałeś mi coś jak szliśmy. –powiedział jeszcze chłopak zanim włączyliśmy jeden z seriali, który mieliśmy dokończyć. Red Band Society zaczęliśmy w zeszłym tygodniu, a zostały jedynie 4 odcinki do końca.

Spojrzałem zdziwiony na chłopaka nie wiedząc o co mu chodzi i co mu obiecywałem. Z naszej drogi miałem jedynie w myślach tajemniczą osobę, która za nami szła. Kim mogła ona być? I po co? Chociaż pewnie był to zwykły człowiek wracający z pracy do domu, a ja w tym momencie świruje.

-No obiecałeś mnie przytulać i całować, a odkąd weszliśmy do domu nic z tych rzeczy nie zrobiłeś głupku. –powiedział, odsuwając się ode mnie i robiąc obrażoną minę. Był doprawdy uroczy, kiedy domagał się całkowitej uwagi. Niczym małe dziecko chciał bym widział tylko jego. Na szczęście ten stan nie utrzymywał się ciągle, jedynie kiedy byliśmy sami. Tak to czuję, że reszta naszych znajomych by nam głowy pourywała gdybyśmy cały czas się przytulali czy całowali na ich oczach. Nie każdy jest w związku i musimy uszanować to, że komuś może być z tego powodu przykro, mimo iż nam nic nie powie.

-To chodź tutaj Panie Seo Felix. –zaśmiałem się, lekko klepiąc swoje kolana by wskazać mu miejsce. Co prawda nogi mnie trochę bolały po dzisiejszej wędrówce po sklepach i sprzątaniu, ale wolałem ból, niż obrażone dziecko w mieszkaniu. Chłopak z pozornie obojętną miną wspiął się i usiadł, by zaraz schować twarz w moje ramię.

Pocałowałem jego czoło, włączając serial i obejmując go mocno. Uwielbiałem trzymanie chłopaka przy sobie, by czuć jego obecność, jego ciepło i ciało przy moim. Wiedziałem, że jest tutaj i że nic mu się nie stanie.

Następne godziny spędziliśmy na oglądaniu i zajadaniu się słodyczami. Chociaż największą słodycz miałem obok siebie. Zgodnie z obietnicą często dawałem mu delikatne całusy, wtulałem w siebie, przeczesywałem włosy czy masowałem jego biodro tak jak lubił. I tak najpiękniejszym odwdzięczeniem się był uśmiech chłopaka, którym za każdym razem mnie obdarzał i ciche kocham cię szeptane do ucha, podczas gdy przełączałem na kolejny odcinek.

Wszystko było wręcz idealne. Zbyt bajkowe i zbyt spokojne.

-Felix, ty usypiasz, chodź... -powiedziałem, potrząsając za ramię chłopaka, który już ledwo kontaktował. Jego głowa znowu opadła na moje ramię, a oczy zamknęły się zmęczone po całym dniu. Jak zwykle nie chciał wstać, a później będzie narzekać czemu go nie obudziłem i że całe plecy go bolą. Nawet gdybym chciał go przenieść to i tak nie dałbym rady, był za wysoki jak na mnie.

Nirvana | ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz