003

261 11 12
                                    


      Jęk Fornala rozniósł się echem po wnętrzu waszego wspólnego lokum, wyrywając cię tym samym ze snu. Przewróciłeś się na prawy bok i starałeś się zignorować oznaki niezadowolenia po wczorajszej zakrapianej sporą ilości alkoholu nocy przez przyjmującego. Chwilę po ponownym przymknięciu przez ciebie powiek po pokoju rozległ się huk. Podirytowany poderwałeś się do pozycji siedzącej i zmierzyłeś wzrokiem bruneta, który przysiadł na rogu łóżka i sięgał po telefon spoczywający na podłodze. Prychnąłeś pod nosem, kiedy po ułożeniu go na szafce nocnej ponownie opadł na materac i nakrył się mięciutką kołdrą włącznie z twarzą. Czułeś, że będzie cię dziś potrzebował. Nie dane ci już jednak było powrócić do krainy Morfeusza, gdyż pojękiwania Tomka skutecznie spędzały ci sen z powiek. Oderwałeś twarz od milutkiego materiału poduszki i zerknąłeś w stronę 20-latka. Jego zazwyczaj o miodowym odcieniu twarz była teraz blada. Totalnie utraciła swój koloryt. Natomiast wzrok utkwiony był w podłożu i zupełnie pusty. Ciemne, gęste włosy żyły własnym życiem jak zazwyczaj każdego ranka. Potargane, niesforne. Zmartwiony wydostałeś się z sideł ciepłej pierzyny otulającej twoje ciało i przykucnąłeś przy Mistrzu Świata, przyglądając się mu uważnie. Tytus, gdy tylko cię spostrzegł zadarł głowę i spojrzał na ciebie z wyraźnym grymasem na twarzy. Obawiałeś się, że niebawem jego stan się pogorszy. Poklepałeś go pokrzepiająco po ramieniu i opuściłeś pomieszczenie, aby udać się na misję ratowania swojego kumpla. Westchnąłeś głośno, zeskakując po schodkach i zdałeś sobie sprawę, że to w jakiej kondycji znajduje się Fornal to w głównej mierze także twoja wina. Wiedziałeś przecież, że od przybycia tutaj zmaga się z nasilonym uczuciem do Kingi, które jakby zakiełkowało w nim na nowo po ujrzeniu przypadkowej fotografii na portalu społecznościowym. Powinieneś poświęcić mu zdecydowanie więcej uwagi niż pewnej miedzianowłosej piękności. Gdybyś tylko nie kierował się tym czego pragnęło twoje ciało...Najprawdopodobniej Tytus tryskałby humorem i przelewał go na innych uczestników zgrupowania, a nie przeżywał katusze we waszych wspólnych czterech ścianach. Miałeś ogromne wyrzuty sumienia, ale czasu nie da się już cofnąć. Przekroczyłeś próg opustoszałej restauracji i ambitnie zmierzałeś w stronę kuchni.

— Gościom hotelowym wstęp wzbroniony! — poinformował cię ostry, kobiecy głos. Nagle jego właścicielka odwróciła się w twoim kierunku i ujrzałeś swoją ulubioną pracownice tego obiektu. — A to ty.—mruknęła, zaszczycając cię przelotnym spojrzeniem.

— Owszem, choć zależy co rozumiesz przez ty. — na twoją twarz wstąpił cień uśmiechu. — Kamil Droszyński? Przystojniak? A może to ty, czyli mój ideał? — parsknąłeś, pocierając palcami brodę i wyrzucając z siebie kolejne określenia.

—To ty, czyli największy palant w tym hotel jak nie na świecie. —stwierdziła z triumfalnym uśmiechem. — Czego chcesz?

— Chodzi o Tomka...— podrapałeś się po głowie. — Potrzebuję ciepłego, świeżego rosołu i mocnej kawy. — sprecyzowałeś.

— Jak z nim? —splotła ramiona na klatce piersiowej i spojrzała na ciebie uważnie. Mogłeś przyrzec, że w jej oczach dostrzegłeś cień troski.

— Nie najlepiej.

— Nie będę tutaj wyskakiwać z wywodem czyja to wina, bo chyba dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. — popatrzyła na ciebie wymownie. — Daj mi pięć minut. Zajmę się tym.

Skinąłeś jedynie głową i przymknąłeś za sobą drzwi, po czym zająłeś miejsce w jednym z pierwszych stolików. Przeglądałeś zawartość mediów społecznościowych, badając dokładnie profil Marceliny na Instagramie. Jęknąłeś cicho, kiedy twoim błękitnym oczętom ukazała się fotka w sylwetki kelnerki odziana jedynie w białe bikini i uwieczniona na tle polskiego morza. Jej smukłe ciało wołało o dotyk. A do tego ta opalenizna, idealne wcięcie w talii... Pośpiesznie zablokowałeś ekran smartphone'a i wsunąłeś go do kieszeni spodenek, gdy dziewczyna postawiła przed tobą talerz pełen bulionu, a sama chwyciła filiżankę kawy w dłonie. W jej towarzystwie zjawiłeś się w dzielonym z Tomkiem lokum i ułożyłeś naczynie na szafce nocnej chłopaka. Ten zlustrował cię wzrokiem i zerknął na danie niepewnie. Po chwili wysilił się na słaby uśmiech w stronę Wojciechowskiej, która położyła kofeinowy napój obok ciepłego posiłku i oparł dłonie po obu stornach swoich ud, wpatrując się tępo w podłogę.

Your eyes like the ocean. Beautiful, but also treacherous.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz