Rozdział 13

396 26 3
                                    

Za mna stał Andreas z ogromnym bukietem pięknych róż... Ktoś mi powie co sie tutaj odhoflerowuje?

Andreas prov

Ja wiem jak to mogło wyglądać wczorajszego wieczoru ale ja specjalnie tą dziewczynę zaprosiłem... To wszystko było planem niespodzianki. Z resztą coś się jej za ten ciągły stres...
Dobrze wiedziałem że po tym wszystkim przyjedzie pod skocznie w Obersdorfie. Jak i czemu?

Sam jak jestem kruwiony czymś to tutaj przychodzę. Ta cisza spokój piękny widok... To wszystko najzwyczajniej mnie uspokaja.

Wracając do chwili obecnej. W rękach mam ogromu bukiet 200 róż
Nie pytajcie ile ja tego szukałem
Też i w ilu kwiaciarniach w Obersdorfie byłem.

-Ania kochanie moje ja przepraszam za wczoraj ale to nie wyglądało tak jak ty to zrozumiałaś... Proszę wybracz mi.- to co tylko usłyszałem to tak jakby szloch Anki. W dupie miałem te kwiatki które właśnie położyłem na ziemi po czym zrobiłem ktok w przód.

-Ej skarbie co się dzieje?
Odpowiedzi nie dostałem. Niestety.

- po p-postu nie wie-esz jak bardzo mnie to zabolało wczoraj, kiedy zobaczyłam tą samą dziewczynę. Zaufalam ci wtedy jak obiecywałeś że wtedy nic nie, zaszlo po między wami. Jak ja miałam się poczuć..? Jak ty byś się poczuł na moim miejscu? - spytała jąkając się, oraz mówić przy tym bardzo bardzo cicho, że ledwo ją dało się usłyszeć.

-chodź- powiedziałem po czym ją przytuliłem... Nie wiem czemu się tak trząsła ale mogą być dwa wyjaśnienia
Pierwsze po prostu jest jej zimno a nie ukrywajmy mamy już prawie listopad  a Ranki są tu cholernie zimne  albo po prostu od płaczu się tak trzęsie.

-wybaczysz mi? - spytałem po dłuższej chwili milczenia.

-eh... - westchnęła. - wybaczam ci...

Jest! Wszystko idzie po mojej myśli.
Teraz tylko jedziemy do mnie a potem na lotnisko a potem z lotniska do.... Maroko.

Wsiedlismy do jej samochodu oczywiście że ona się upierała że będzie prowadzić ale oczywiście ja jej w takim stanie nie pozwolę prowadzić. Usiadła obok mnie a po chwili zasnęła.

Gdzieś po 10 minutach, może więcej byliśmy już pod moim domem.
-Ania słońce wstajemy. - wyszeptałem jej do ucha ona lekko się skrzywila po czym otworzyła oczy.

-zaraz jedziemy na lotnisko- powiedziałem

-kogo odebrać - spytała?

-Nikogo głuptasku, lec...-nie było mi niestety dane dokończyć gdy wiadomo kto mi przerwał.

-Gdzie?

-A to już jest niespodzianka

-ale andi wiesz ze ja nie jestem spakowana i w ogóle? - obudziła się rychło w czas

-Skarbie jesteś pakowana, ja cię spakowałem. Poczekaj pójdę po walizki i jedziemy na lotnisko.

-No dobrze....

------------------------------------
No hej 👋👋
Chcieliście happy end i go macie
Tak ogólnie chce poinfomrac że książka dobiega końca. Mac w 5 rozdziałach powinnam się zmieścić z zakończeniem.
Spodobało się wg?

Druga Szansa || Andreas Wellinger||✅✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz