Anika
Po kilkunastu godzinach drogi byłam na miejscu. W domu. Wszystkie wspomnienia i te dobre jak i te złe Oczywiście tych złych jest trochę mniej powróciły.
Aż przypomniała mi sie akcja z Paintballem. I późniejsza panika Andreasa bo miałam siniak... eh aż na samą myśl pojawił mi sie uśmiech na twarzy.
Zapukałam do drzwi. Po chwili w nich pojawiła się mama.
- Anikuś dziecko ile Cię tu nie było.... choć.- powiedziała po czyn rzuciła się ze mną z uściskiem
- Też miło Cię widzieć mamuś.
- Werner,Anika przyjechała.- krzyknęła rodzicielka a po chwili pojawił się obok nas tata.
Przywitałam się z nim po czym zdjęłam buty i poszłam dalej za rodzicami do salonu.
Nawet Ajno się cieszył się z tego ze wróciliśmy tutaj.
-Anika... musimy ci coś powiedzieć.- zaczął tata.- Andreas miał wypadek.- dokończyła mama
A mi po raz kolejny w oczach stanęły łzy,zrobiło mi sie gorąco... zamarłam. To jest sen. To musi być sen, sen z którego za wszelką cenę chce się obudzić a nie mogę.
- Co z nim jest ? Gdzie on jest ?- spytałam przez łzy.
- W szpitalu okręgowym.- westchnął ojciec
- Muszę tam jechać.- powiedziałam po czym wstałam z kanapy na równe nogi.
- Anika dziecko ja cię nie wypuszczę z domu w tym stanie.- powiedziała mama.
- Tato proszę zawieź mnie tam...- wyjąkałam.
- Dobrze.- powiedział.- I Tak miałem Do niego jechać dziś ale nie sądziłem że przyjedziesz....
Po 30 minutach drogi byliśmy pod szpitalem.
Później na rejestracji myślałam że szlak mnie jasny trafi. Tyle musieliśmy czekać na to aż dowiemy się gdzie leży mój Andi.
- Piętro 2 sala 22.-powiedziała
Czym prędzej poszłam do windy wcisnęłam guzik i zaczęłam czekać.
Drzwi po chwili się otworzyły. Weszliśmy z tatą do środka.
Po kilku minutach byliśmy na przy sali Andreasa... on ... on leży na ojomie... te urządzenia... nie ja już dłużej nie mogę... jestem za słaba nie zdolam ich powstrzymać. Kolejna fala łez napłynęła do moich oczu.
Kiedy pielęgniarka wyszła ja szybko weszłam Do niego. Dobrze wiem, że nie mogę... nie wypuścili by mnie, nie jestem nikim z rodziny.
Wysunęłam z pod łóżka stołek i usiadłam na Nim. Chwycilam za rękę chłopaka po czym zaczęłam płakać. Jeszcze gorzej niż ostatnio w Zakopanem i później w domu. Teraz były one o wiele silniejsze ode mnie.
-A-Andreas... Ja...Ja przepraszam za w-szytsko. Powinnam Cię wtedy wysłuchać a teraz byś tutaj nie leżał. To moja wina... to ja powinnam tutaj być a nie ty...
Nagle do sali weszła pielęgniarka i mama Andreasa.
- Anika ?- usłyszałam swoje imię po czym uniosłam zapłakną twarz do góry.
- D-dzień do-obry.- zająkałam się.- już będę iść.-dodałam.- pewnie Pani nie chce mnie widzieć ale powiem jedno ja wiem wszytsko... wyjaśnił mi to... Ja to Kocham...- wstałam z miejsca po czym zaczęłam iść w kierunku wyjścia
- Dziecko ja o wszytskim wiem. Andras mi mówił... nie musisz wychodzić ale teraz chyba będzie lepiej jak obie wyjdziemy. Niech śpi.- powiedziała bardzo spokojnym głosem... który w małym stopniu mnie uspokoił .- Chodź.- dodała a chwilę po niej obie la mnie ręką i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.
Wyszłyśmy.
Tata za wszelką cenę chciał mnie zabrać ze szpitala ale ja stawiałam opór. Chciałam tu być on w każdej chwil może się obudzić. Muszę przy nim być, chociaż przez szybę nie muszę być obok niego w sali ale muszę. Dopiero teraz sobie uświadomiłam jak bardzo go kocham i jak bardzo chciałabym oddać wszytsko byle żeby on już mógł w pełni sam funkcjonować bez żadnej aparatury.
Jest 22. Obchód się właśnie skończył. Lekarz pozwolił mi wejść do Andreasa.
Ponownie wysunęłam z pod łóżka stołek usiadłam na Nim, chwyciłam go za dłoń i zaczęłam mówić.
- Nie jestem w stu proscenach pewna czy mnie słyszysz skarbie ale wiedz jedeno jestem tu i Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Jeśli mię słyszysz daj znak... choć mały znak kochanie.- powiedziałam próbując przy tym nie uronić żadnej łzy.
Przez minutę około żadnego znaku nie dostałam choć Po upływie tej minuty Andreasa lekko bardzo lekko uścisnął moją dłoń. Teraz to już się popłakałam że szczęścia... chyba pierwszy raz ze szczęścia a nie z rozpaczy smutku i bezsilności.
~*~
Minęło dwa dni. Dwa dni spędzone obok szpitalnego łóżka Andreasa. Dziś wracam do domu, muszę odpocząć. Nie chce go zostawiać ale nie mam sił na to żeby siedzieć tutaj kolejny dzień i kolejną noc z rzędu.
Czekam właśnie pod szpitalem na Kingę, która wracając od przyjaciółki ma mnie stąd odebrać.
Właśnie jedzie.
~*~
-Anika byłam na policji. Już wiadomo kto to zrobił...
- kto ? -spytałam
- Jakiś chłopak z Norwegii.- powiedziała mama.- Daniel Andre Forfang czy jakos tak...
-mamo a nie przypadkiem Daniel Andre Tande?
-Tak, dziecko nie mów, że ty go znasz.
-Tak... mamo. Niestety to znam..
Dopadne Skurywsyna jak tylko będzie okazja. Mało mu tego że się kiedyś do mnie dobierał to teraz jeszcze to ? Mało mu tej bójki pod stocznią w Willingen ?
Ja nie chciałabym być w jego skórze jak go dopadnę.
Na właśnie tej rozmowie minęła mi droga do domu.
Weszłam do środa zdjęłam bluzę i buty po czym zawołałam Ajno i Poszłam na górę do swojego pokoju się zdrzemnąć. W końcu od dobrych trzech dni nie śpię... należy mi się.
-----------------------------------------------------------------
No to się porobiło co nie ?
Tak w HejkaCo sądzicie o tym rozdziale ?
Bardzo zawaliłam ? Komentarze i gwizdki mile widziane !Bayo!
Do następnego !
![](https://img.wattpad.com/cover/141501242-288-k757554.jpg)
CZYTASZ
Druga Szansa || Andreas Wellinger||✅✅
Fanfic💜 DRUGA część książki pt Nowe życie 💜 Anika jak już wiemy przeprowadziła się do polskiego Zakopanego. Tam, jak dobrze wiemy poznała kardę skoczków, zdobyła pracę. A co z jej marzeniem o skakaniu ? czy się spełni ? Tego się dowiemy. Kto jej pomoż...