Rozdział na prośbę _jullaa_
Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Przypominam, że Wy także możecie dostać wyobrażenie dla siebie.
P.O.V Julia
Wstałam w pół do czwartej obudzona przez dźwięk przychodzącego SMS-a, zapewne od Marcusa. Chłopak miał wyjechać tamtejszego dnia w trzymiesięczną trasę koncertową po Europie wraz ze swoim bratem. Byłam już przyzwyczajona do jego ciągłych podróży. Odkąd zostaliśmy parą, czyli od około dwóch lat, życie Marcusa bardzo się zmieniło, zwłaszcza, jeśli chodzi o karierę muzyczną. Stał się popularny nie tylko na Starym Kontynencie, ale również w Ameryce Północnej, gdzie miał tysiące fanów czekających z niecierpliwością na spotkanie z nim i jego bratem bliźniakiem. Oprócz tego zaczął występować także solowo. Był zapraszany na wszystkie większe, światowe imprezy muzyczne. Częściej widywałam go przez kamerkę internetową niż w rzeczywistości. Pomimo zapewnień rodziny i przyjaciół, że związek na odległość nie ma sensu, dawaliśmy sobie radę. Czasami bywało ciężko, przyznaję. Jednak prawdziwej miłości nie można ot tak zgasić.
Jak się domyślałam, Marcus chciał się ze mną jak najszybciej zobaczyć. Nie pozostało mi nic innego jak wstać i ogarnąć mieszkanie. Mimo że moje oczy same się zamykały a najmniejszy krok wymagał ode mnie wielkiego wysiłku fizycznego, posprzątałam własną kawalerkę na przedmieściach Oslo. Gdy skończyłam zamiatać w sypialni, miałam zamiar zadbać o siebie. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam i otworzyłam Marcusowi. Zrobiłam to pełna energii i z uśmiechem na twarzy. Na samą myśl, że zaraz ujrzę mojego ukochanego, dostawałam nagłego przypływu mocy. Było tak za każdym razem. Czułam się przy nim jak młoda, zakochana po uszy dziewczyna nie widząca świata poza swym rycerzem. Wiecznie żywe uczucie.
-Hej Julka - przywitał się Marcus, starając ukryć się za plecami bukiet goździków.
-Już wyjeżdżasz? -spytałam, rzucając się chłopakowi na szyję.
-Niestety. Wiesz, że wolałbym zostać tu z tobą, prawda? -powiedział i pocałował mnie czule w policzek.
-Wiem. Dlaczego tak wcześnie?
-Wejdźmy do mieszkania. Przeziębisz się przez ten mróz, a tego bym sobie nie wybaczył -oznajmił Marcus i udał się za mną do pokoju dziennego.
-Te kwiaty to...?
-Ach, przepraszam. Zapomniałem o nich -podrapał się po karku Marcus. -Oczywiście, że dla ciebie. Kocham cię, Julio -wyznał chłopak i wręczywszy mi bukiet, musnął moje usta.
-Och, Romeo, nie musiałeś -zaśmiałam się. -Dlaczego goździki? -spytałam, wtulając się w chłopaka.
-Bo wiem, że je uwielbiasz.
-Znasz mnie już na wylot. Jeszcze ci się nie znudziłam? -zażartowałam i włożyłam kwiaty do wazonu. -Masz jeszcze trochę czasu? Napijemy się razem porannej kawy?
-Chętnie. Ty, skarbie, nigdy mi się nie znudzisz.
-Ooo, jaki dziś miły jesteś, skarbie. Jak nigdy -krzyknęłam z kuchni.
-Może już dosyć tego słodzenia. Ale wyglądasz dziś pięknie -odpowiedział Marcus.
-Mam nadzieję, że to nie był sarkazm, bo pożałujesz -zaśmiałam się.
-Zawsze wyglądasz pięknie. Nie kłamię.
-Przestań. Będzie mi ciebie brakowało, gdy wyjedziesz -oznajmiłam, stawiając filiżanki na stoliku i siadając na przeciw Marcusa.
-No właśnie... -wyszeptał blondyn.
-Coś nie tak?
-Mój wyjazd...
-O co chodzi? -spytałam podejrzliwie.
-Nie wyjeżdżam na trzy miesiące tylko...
-Tylko?
-Nie wyjeżdżam na trzy miesiące tylko na pół roku -powiedział Marcus na jednym wydechu.
-Słucham? -krzyknęłam, wstając z kanapy i zbijając kubek z kawą.
-Uważaj -upomniał mnie chłopak i zaczął zbierać kawałki porcelany.
-Zostaw to. Jak to wyjeżdżasz na trzy miesiące? -spytałam rozzłoszczona.
-Wiedziałem, że tak zareagujesz. Nie chciałem cię niepotrzebnie denerwować.
-Więc wolałeś mnie okłamać? Powiedzieć mi prawdę kilka godzin przed wylotem?
-Zawsze możesz polecieć ze mną.
-Tak, mogę? Kilka godzin przed twoim wyjazdem, kiedy wiesz, że mam pracę? O czym ty człowieku do mnie mówisz? Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś prawdy? Jakoś bym to zniosła, a teraz? Nie będzie cię dwa razy dłużej -odparłam z wyrzutem.
-Muszę już jechać -oznajmił Marcus po 10 minutach ciszy. -Do zobaczenia. Julka, kocham cię -wyznał chłopak i pocałował mnie w usta. Szybko odwróciłam głowę.
-Tak, to do zobaczenia -powtórzył blondyn i wyszedł z mieszkania ze zrezygnowaną miną.
-Marcus! Zaczekaj! -wołałam za chłopakiem, wybiegłszy z bloku. W pośpiechu wybiegłam na siarczysty mróz w piżamach, zakładając jedynie gumowe klapki, które spadły mi ze stóp po wpadnięciu w jedną z zasp śnieżnych.
-Tak? -spytał chłopak, odwracając się. W jego oczach było widać iskierkę radości.
-Dostałam wyrzutów sumienia. Nie chcę się teraz z tobą kłócić -powiedziałam zdyszana. -Kocham cię Marcus. Nawet, jeśli mówię, że cię nienawidzę, to i tak cię kocham. Nawet, jeśli na ciebie jestem zła i krzyczę, to i tak cię kocham -oznajmiłam i mocno się w niego wtuliłam.
-Jesteś głupia -zaśmiał się chłopak, stykając swoje czoło w moim i łącząc nasze dłonie.
-Marcus, nie! -krzyknęłam, kiedy Norweg wziął mnie na ręce.
-Nie krzycz. Inni chcą spać. Myślałaś, że pozwolę ci zostać na zewnątrz w piżamie? -spytał, niosąc mnie do kawalerki.
-Nawet nie czułam zimna -wzruszyłam ramionami.
-Kocham cię za twoje szaleństwo, choć zastanawiam się, czy to nie jest już głupota -stwierdził blondyn, stawiając mnie w korytarzu.
-Miłość -zaśmiałam się. -Wróć szybko i cały.
-Obiecuję, że będę codziennie dzwonił i pisał. Jakoś to przetrwamy. Nigdy więcej nie zostawię cię samej na tak długo -powiedział chłopak, klękając przede mną.
-Trzymam cię za słowo.
-Gdy nasze pierwsze dziecko będzie w drodze, całkowicie zrezygnuję z koncertowania.
-Z tym dzieckiem to już się tak nie zapędzaj -zaśmiałam się. -Idź już, bo nie zdążysz.
-Kocham cię.
-Też cię kocham -zawołałam i posłałam Marcusowi buziaki na pożegnanie.
YOU ARE READING
Marcus and Martinus, Max and Harvey - wyobrażenia
FanficWitajcie! Przedstawiam Wam krótkie lub dłuższe wyobrażenia o Marcusie, Martinusie, Maxie lub Harvey'm. Będziecie mogli tu przeczytać zarówno rozczulające momenty, jak i przepełnione nienawiścią. Robię także rozdziały "na zamówienie". Szczegóły w czę...