9. Wyobrażenie - Martinus

39 7 11
                                    

Wyobrażenie na prośbę  martinusisminebitch

Bardzo miło było mi móc dla Ciebie pisać! <3 (jeszcze raz przepraszam, że musiałaś tyle czekać)

Na wstępie chciałabym jeszcze nadmienić, że dziś mijają równo dwa lata odkąd założyłam konto "do pisania" na Wattpadzie i wstawiłam pierwsze rozdziały do pierwszej książki! Na przestrzeni czasu zauważyłam, że to był dość ważny oraz odważny krok w moim życiu i  mam powody do radości. Teraz zapraszam do tej właściwiej części opowiadania!


P.O.V Ania

-O której masz samolot?

-O 16.20, ale na lotnisku będę już przed 10. Mam do załatwienia jeszcze kilka spraw. Nie pytaj.

-Jasne -posmutniałam odrobinę. -Nie mogę się doczekać aż cię zobaczę.

-Uwierz, że ja też. Odliczam sekundy do spotkania z tobą. Powiedziałaś już swojej mamie?

-Nie, boję się jej reakcji. Wolę poczekać aż tato wróci z pracy. On jest bardziej wyrozumiały. Poza tym, w swojej młodości również robił wiele głupstw.

-Uważasz, że to głupstwo? -podniósł jedną brew.

-Nie, nie, absolutnie. Po prostu tak mi się wyr...

-Przecież wiem, żartuję. Przepraszam, muszę już kończyć.

-Jasne, do jutra! -pożegnałam się i odłożyłam laptop.

Rozmowy na FaceTime'ie z Martinusem to nie to samo jak widzieć go na żywo przed sobą. Półtora roku rozłąki dało mi się we znaki. Myślę, że jemu też. Im bliżej jego przyjazdu do mnie, tym bardziej byłam przekonana, że dłużej bym już nie wytrzymała.

Następny dzień

Obudziłam się o 5 rano. Trudno mi określić, czy w ogóle wtedy spałam. Byłam cała w nerwach. Nie wiedziałam, co powinnam ze sobą zrobić. Do 23 było jeszcze tyle czasu! Zabrałam się za sprzątanie, a następnie upiekłam ciasto i udekorowałam dom. Przygotowałam także pokój gościnny. Poukładałam ubrania w swojej szafie i obdzwoniłam wszystkich znajomych, budząc ich i zdradzając szczegóły. Kiedy wykonałam te czynności, dochodziła zaledwie 11. Z pomocą przyszła moja siostra, która, widząc mój stres i bezradność, postanowiła zabrać mnie na spotkanie ze swoimi przyjaciółkami. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna. O godzinie 21 zawiozła mnie na lotnisko. Siedziałam, wiercąc się na krześle i łudząc, że może samolot przyleci prędzej niż powinien. Z każdą minutą odczuwałam coraz większe napięcie. Nie wiedziałam, czy między mną a Martinusem będzie tak samo. Niby rozmawialiśmy przez kamerkę i pisaliśmy, lecz w ten sposób łatwo można zamaskować uczucia i zmylić drugą osobę.

-Przepraszam panią, wie pani gdzie są toalety? -spytał mnie ktoś, a ja w szoku zerwałam się na równe nogi.

-Martinus? -spytałam, przecierając oczy.

-We własnej osobie. Tak bardzo nudziło cię czekanie na mnie, że postanowiłaś zasnąć?

-Nie... Wręcz przeciwnie -szepnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.

Dotknęłam dłonią szyi Martinusa i przybliżyłam do niego, spoglądając mu głęboko w oczy. Zawahałam się na chwilę. Chłopak, wyczuwając moje mieszane uczucia, przejął inicjatywę i delikatnie musnął moje usta. Z czasem pocałunek nabierał na sile. Oderwaliśmy się od siebie po minucie. Byłam w siódmym niebie.

Marcus and Martinus, Max and Harvey - wyobrażeniaWhere stories live. Discover now