6. Wyobrażenie - Max

65 6 2
                                    

Jestem rodowitą Brytyjką. Mieszkam w Szkocji od ponad dekady, choć nie urodziłam się tu. Przyszłam na świat w Anglii, gdzie mieszkałam przez jedenaście kolejnych lat. Z tamtego okresu pamiętam niewiele. Mimo że wcale nie byłam już taka mała i nieświadoma, w moim umyśle jest wielka czarna dziura, która wydaje mi się, że z biegiem czasu się powiększa i pochłania co raz to więcej wspomnień z mojego dzieciństwa. Jedynie opowieści dziadków i stare fotografie przypominają mi pewne sceny z mojego dawnego życia. Życia, które wyglądało kompletnie inaczej. Choć mam jedno jedyne wspomnienie nietknięte przez czas. Wiecznie żywe z najdokładniejszymi szczegółami. 

Mieszkam w Szkocji z dziadkami, bo... bo ponad dziesięć lat temu wydarzyła się ogromna tragedia w moim życiu. Miałam wtedy dwanaście lat. Była sroga zima. Temperatura spadła poniżej zera a drogi pokrywała szadź. Od czasu do czasu przysypał śnieg. Było to dość wyjątkowe ze względu na panujący w Anglii klimat. Moi rodzice i siostra jechali akurat w odwiedziny do mnie do szpitala. Przy ostatnim skrzyżowaniu wpadli w poślizg i zderzyli się czołowo z TIRem. Nastąpił karambol. Droga była tak śliska, że kolejne auta nie mogły wyhamować i wjeżdżały w siebie. Dokładnie pamiętam, że akurat wtedy byli u mnie państwo Mills z dziećmi. Wyszłam na chwilę do toalety, która znajdowała się po drugiej stronie korytarza. Wracając na salę, widziałam lekarzy zbiegających po schodach i zmartwione pielęgniarki. Personel bardzo głośno szeptał między sobą. Usłyszałam, jak wymieniają różne nazwiska. Padło też Simmons - moje nazwisko - oraz imię mojej siostry. Zaciekawiona podeszłam bliżej gabinetu i usłyszałam coś o tragicznym wypadku w pobliżu. Chwilę później przyszła po mnie pani Sara zaniepokojona moją długą nieobecnością. Opowiedziałam jej o swoim śledztwie, a ona zbyła to ręką i kazała mi wrócić do łóżka. Sama została na korytarzu i wróciła na salę kilka minut później cała blada. Następnego dnia dowiedziałam się od państwa Mills i jednej z pielęgniarek, że moi rodzice i siostra nie żyją. Dzień później zostałam wypisana ze szpitala. Przyjechali po mnie moi dziadkowie. Tylko tyle wiem i pamiętam. Potem jest jedna wielka, czarna dziura do momentu, gdy nie zamieszkałam w Szkocji.

Jednak to nie jest to wspomnienie, o którym chciałam powiedzieć. To, o które mi chodzi kojarzy mi się miło. Dotyczy ono ostatniego dnia w angielskiej szkole nim trafiłam do szpitala. Zamiast lekcji angielskiego, nauczycielka zabrała nas na dwór, żebyśmy pobawili się w śniegu. Pani podzieliła nas na drużyny i naszym zadaniem było zbudowanie bazy raz atakowanie przeciwników. Do tej pory czuję ból, który towarzyszył mi, gdy dwukrotnie dostałam śnieżką w twarz i upadłam na lód, łamiąc trzy żebra. Chwilę później przebiegł Max, który zamiast przeprosin, zapytał, czy nie zostałabym jego dziewczyną. To raczej nie był najodpowiedniejszy moment na takie pytanie, ale kogo to obchodziło wtedy. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i pokiwałam głową. Max podobał mi się nawet, gdy byłam w związku z moim pierwszym chłopakiem. Cały mój sekretny pamiętniczek wypełniony był po brzegi zdjęciami Maxa i opisami sytuacji, kiedy Anglik się do mnie uśmiechnął, przypadkowo dotknął lub odezwał. Moja dziecięca miłość do niego zaczęła się w wieku 7 lat, kiedy to podczas jednej z dyskotek zatańczyłam z Maxem belgijkę. Po tym wydarzeniu często zamęczałam moich opiekunów, opowiadając, jaki to Max nie jest wspaniały. Moje doświadczenia miłosne w młodym wieku często stanowiły obiekt żartów wśród mojej rodziny.

Doskonale pamiętam, gdy Max odprowadził mnie tego dnia do domu, a następnie szybko uciekł nim ktokolwiek zdążył otworzyć mi drzwi. Ja, zamiast powiedzieć, że ledwo oddycham i chyba powinni mnie zawieźć do szpitala, oznajmiłam, że Max i ja jesteśmy parą. Moi rodzice wybuchnęli śmiechem, a siostra zaczęła gratulować, że w końcu osiągnęłam swój cel. Chodziliśmy ze sobą zaledwie kilka dni. Potem wydarzył się ten straszny wypadek, wyprowadziłam się do Szkocji i kontakt się urwał. Od tamtej pory nie mam pojęcia, co się u niego dzieje, co robi w życiu, czy w ogóle żyje.

Marcus and Martinus, Max and Harvey - wyobrażeniaWhere stories live. Discover now