Szliśmy przez oświetlony światłem księżyca plac na spotkanie z tym podłym szczurem Lionheartem. Patrzyłam wilkiem na Ozpina, który dla pewności poprzedniego wieczora zablokował większość moich mocy. Chyba wyczuł moje spojrzenie, bo Oscar przełknął nerwowo ślinę. Wiem, że niedługo je odzyskam, ale to była przesada. Nawet jak na niego.
- Pełnia księżyca. Jak uroczo - mruknęłam sarkastycznie dając znak Canavarowi. Szedł z tyłu i gdy byliśmy już blisko drzwi, w kilku skokach znikł na dachu jednego z budynków. Weszliśmy do środka i od razu zauważyłam Raven pod postacią ptaka. 'Serio? Jeśli ona jest tutaj, to będą kłopoty' pomyślałam tylko, ale w sumie teraz i tak już nic nie zrobię. Gdy podeszliśmy bliżej schodów, usłyszałam głos Lionhearta:
- Witajcie. Dzięki za yyy... przybycie - powiedział rozglądając się niepewnie dookoła. - Wygląda na to, że jest was więcej niż poprzednim razem - dodał ewidentnie grając na czas.
- Wiesz jak to mówią. Im więcej, tym weselej - stwierdził Qrow. - No więc co z Radą?
- Dlaczego przynieśliście swoją broń?
- Co? Leo, jesteśmy łowcami. Wszystko z tobą w porządku?
Czułam rosnącą irytację, że wszystko toczy się w ślimaczym tempie więc gdy Yang dostrzegła ptaka siedzącego na poręczy balkonu, uśmiechnęłam się. 'Zaraz wszystko się zacznie" dosłownie zaśpiewałam w myślach. Słyszałam rozmowę Lionheart'a i Qrow, ale olałam ich wiedząc, że ten podły szczur już dawno temu zdradził Ozpina.
- Mama? - powiedziała pod nosem Yang, a jej wujek sięgnął po miecz. Raven poderwała się do lotu i wkrótce w swojej ludzkiej postaci stanęła obok zdrajcy.
- Oni... Naprawdę są zaklęci - powiedziała bardziej do siebie niż do pozostałych Nora. Tymczasem matka Yang zdjęła maskę i stwierdziła:
- Jeśli masz zamiar mnie zastrzelić, strzelaj. To było uwłaczające.
- Co ty tutaj robisz? - bardziej warknął niż powiedział Qrow. Siostra ewidentnie grała mu na nerwach.
- Mogłabym zapytać o to samo. Trochę knułeś, braciszku. Planować atak na własną siostrę...
- Leo... Coś ty zrobił?
- Ja... - zaczął Lionheart, ale Raven mu przerwała.
- Leo zrobił to, co uczyniłaby każda osoba o zdrowych zmysłach. Przeanalizował wszystkie posiadane informacje, ocenił sytuację i dokonał wyboru. I wygląda na to, że wy również.
- Ty masz wiosenną dziewczynę.
- Mam.
- Więc przekaż ją nam i pracujmy razem. Możemy pokonać Salem.
- Cały ten czas spędzony na szpiegowaniu dla Ozpina i nadal nie masz pojęcia z czym się mierzysz. Nie ma czegoś takiego jak pokonanie Salem.
- Mylisz się - odezwała się nagle Ruby. - Dokonaliśmy rzeczy, które większość ludzi nazwałaby niemożliwymi i wiem, że jedynym powodem, dzięki któremu mogliśmy to zrobić było to, że nie byliśmy sami. Mieliśmy ludzi, którzy nas uczyli, którzy nam pomogli. Mieliśmy siebie nawzajem. Pracuj z nami - powiedziała wyciągając rękę w stronę Raven. - Przynajmniej wiem, że będziemy mieli większe szanse, jeśli spróbujemy wspólnie. Proszę.
- Brzmisz zupełnie jak twoja matka - stwierdziła tylko sięgając po miecz i otwierając przejście. Nagle Ruby oberwała ognistym pociskiem i odrzuciło ją kilka metrów do tyłu. 'Serio Raven? Musiałaś sprowadzać akurat ich?' pomyślałam znużona.
CZYTASZ
Kryjąc się w cieniu
FanficW życiu bohaterów pojawia się pewna dziewczyna, posiadająca wiedzę większą niż Ozpin. Jej istnieniem zaskoczeni są nawet Raven i Qrow. Ale czy jej pomoc wystarczy, żeby przygotować wszystkich do statecznej walki? Nie posiadam żadnych praw autorskic...