#6 Nadciąga mrok

55 2 0
                                    

Musiałam jakoś odreagować swój stres, więc oddawałam się w najlepsze swojej pasji - blogowaniu.

Czy uwierzycie, że już od dwóch tygodni nie opublikowałam ani jednego posta, a nawet wpisu, na Biedroblogu?

Szok!

Wcześniej nie było godziny, abym na niego nie weszła. Pisanie o Biedronce było całym moim życiem. Moim tlenem. Teraz nie dość, że nie miałam zbytnio czasu, to jeszcze nie czułam się już tak podekscytowana jej historią. Spędzałam ze swoją dawną idolką do kilku godzin dziennie, więc jak miałabym skakać z radości po każdym znalezieniu jej odcisku palca lub kawałka włosów? Rozmawianie z nią stało się moją codziennością. Ubóstwianie jej dalej w internecie byłoby dla mnie niczym zachwycanie się tym, co teraz robią na przykład Rose lub Alix. 

Mimo wszystko nie mogłam pokazać, że coś się zmieniło. Wciąż musiałam udawać psychofankę.

Stuk, stuk.

Klepałam w klawiaturę i opisywałam swoje najnowsze teorie dotyczące miłości Czarnego Kota.

-Nie sądzisz, że to trochę niesprawiedliwe pisać jedynie o Biedronce? - zauważył Trixx. - Czarny Kot też stara się jak może, aby zachować porządek w Paryżu.

-Być może - westchnęłam. - Ale to ONA była, jest i zawsze będzie moją największą inspiracją. Poza tym, w internecie istnieje pewnie masa blogów o Kotku.

Na potwierdzenie swych słów wpisałam w wyszukiwarkę hasło: ,,Czarny Kot Paryż'' i czekałam, aż pojawią się jakieś blogi.

Nie znalazłam żadnych.

Był za to jeden...o mnie. Nazywał się ,,Rzycie ródej kitki''. 

Rozśmieszyła mnie taka ilość błędów ortograficznych w samym tytule stronki.

Po stylu pisania od razu zorientowałam się, że autorem jest jakieś małe dziecko.

W ,,cjekawostkah'' napisane było, że moja postać jest inspirowana lisem. Doprawdy? Nie wiedziałam.

Mimo wszystko to miłe uczucie, gdy ktoś Cię podziwia.

Przez moment ukłuła mnie zazdrość o sukcesy Biedronki. Też chciałam mieć prawdziwe grono fanów, udzielać wywiadu w telewizji i śmiać się z zakręconych teorii, jakie powstają na mój temat. Zastanawiałam się, czy Czarny Kot czuł to samo.

-Wygrałeś - odparłam zrezygnowana do swojego kwami. - Napiszę coś o Kocie.

Nie miałam jednak pomysłu, więc postanowiłam poszukać inspiracji na dworze. Spacerowałam po parku, aż zauważyłam dziwne zjawisko.

Grono nastolatków przechodziło nieopodal mnie. Wyglądali jak znajomi albo nawet przyjaciele. Nagle wystrzeliła w nich dziwna siła emitująca światło, a gdy zniknęła, okazało się, że są oni ze sobą związani kajdankami, których nie potrafili zdjąć.

Spojrzałam przerażona za siebie.

Nad parkiem unosiła się jakaś postać. Była to kobieta o ciemnoniebieskich włosach związanych w kitki. Miała jasne oczy i kremową cerę. Ubrana była w nietypowy kombinezon - cały różowy z namalowanym pierścieniem na tle serca na klatce piersiowej. W jej uszach znajdowały się kolczyki. Ze względu na ich fioletową barwę od razu wykryłam, że to tam ukryła się akuma.

-Od teraz już nigdy nie opuścicie swoich przyjaciół! - krzyknęła głosem wściekłej nastolatki. - Ani Wy nie zdradzicie ich, ani oni Was!

Próbowałam schować się za drzewem, lecz zakumizowana dziewczyna posłała mi spojrzenie pełne nienawiści.

Ruda Kitka: Opowieść o pewnym marzeniuWhere stories live. Discover now