Promienie porannego słońca przeciskały się przez szpary pomiędzy żaluzjami, rzucając jasny blask do obskurnego pokoju. Klara mruknęła niezadowolona i przysłoniła oczy ręką, a na jej twarzy zawitał grymas niezadowolenia. Był pierwszy dzień wakacji, moment w którym mogła wyspać się po dziesięciu wyczerpujących miesiącach. Wkurzona palącym światłem podniosła się i z rozmachem przejechała dłonią po prętach, które zatrzeszczały, obijając się o siebie. Dziewczyna spowrotem opadła na poduszki, a jej łóżko zaskrzypiało.
- Klara, nie śpisz już? - Usłyszała głos swojej mamy. Rozdrażniona zacisnęła dłonie na poduszce i w myślach zaczęła odliczać.
Jeden...
Dwa...
Trzy...
Drzwi do jej pokoju nagle otworzyły się, a w progu stanęła niska blondynka. Długie włosy miała niechlujnie spięte w rozwalającego się kucyka, ale najwyraźniej to jej nie przeszkadzało. Widok kobiety sprawił, że nastolatka błyskawicznie zacisnęła powieki, jednak wiedziała, że nie umknęło to uwadze mamy. W myślach przeklinała trzypokojowe mieszkanie, w którym nie ma wystarczająco dużo prywatności. Zwłaszcza w sobotnie poranki.
- To cudownie! Nie sądziłam, że obudzisz się już o siódmej! Musimy posprzątać trochę, bo dzisiaj Charlie przyjeżdża i zostaje u nas na pierwszy miesiąc wakacji. - Pewnym krokiem weszła do pokoju i rozsunęła spowrotem żaluzje, przez co do pokoju na nowo zaczęły wpadać uporczywe promienie słońca. Dziewczyna miała ochotę krzyknąć z furii, ale opanowała się. - Wstawaj, wstawaj! - Potrąciła ją rodzicielka, a kiedy to nie przyniosło rezultatów, chwyciła brzegi kołdry i dosłownie zdarła je z nastolatki.
- Nie powinnaś być w pracy?! - wybełkotała zaspana i przewróciła się na drugi bok, mocniej zaciskając poduszki w dłoniach. W myślach tylko powtarzała, że o tej godzinie to ją matka nawet siłą nie zwlecze z łóżka.
- Dzisiaj druga sobota miesiąca - przypomniała jej - Charlie przyjeżdża popołudniu, chyba go nie przyjmiesz w takim syfie?! - prychnęła już nieco wyczerpana kobieta. Pomimo tego, że brunetka leżała tyłem, bez problemu mogła wyobrazić sobie minę mamy.
- Pięć minut - jęknęła.
- Musisz zrobić jeszcze zakupy, w końcu przyjedzie biedaczek wyczerpany i trzeba będzie go solidnie nakarmić. Do tego jeszcze musisz przygotować pokój gościnny, tak dawno tam nikt nie spał, że kurz chyba ma kilka centymetrów. No i jeszcze musisz umyć okna, ponieważ ja nie mam czasu - klekotała dalej, wychodząc już z pokoju. Nie było innego wyjścia, Klara musiała wstać.
Wściekła na cały świat stanęła bosymi stopami na ciemnych panelach. Poprawiła niesforne kosmyki sięgających do ramion włosów, które uporczywie wpadały jej do ust i oczu, a następnie wyszła z pokoju. Mama zaplanowała jej cały dzień, który według pierwotnego planu, miał minąć na spaniu, jedzeniu i spaniu.
- Masz listę. - Wręczyła jej od razu kartkę papieru, kiedy tylko wyłoniła się ze swojej nory. Klara teatralnie wywróciła oczami i poszła do łazienki. Po godzinie już nasówała na swoje stopy wyniszczone trampki i chwyciła przygotowane pieniądze. Bez słowa opuściła mieszkanie i pospiesznie zaczęła zbiegać po schodach. Kiedy wyszła na ponurą ulicę, poczuła zimny chłód bijący z tego miejsca. Nienawidziła tej dzielnicy. Wypadki, bijatyki, morderstwa, zabawy nożem. Była święcie przekonana, że mieszkają w najgorszej części Chicago, gdzie nawet bezdomne koty się nie zapuszczały.
CZYTASZ
Istoty nocy
Fiksi Ilmiah*Czasu nie cofniesz, ale błędy możesz naprawić* Chicago - zwykłe miasto Klara - zwykła dziewczyna Kropla Życia - niezwykła firma Ciekawska natura Klary od zawsze przeważała, nad jej racjonalnym myśleniem. Nie było łatwo czegokolwiek przed nią ukryć...