I

70 14 12
                                    

Sklep wyglądał okropnie. Większość młodych żołnierzy jednak się tym nie przejęła. Nie dane im było zobaczyć jak wyglądało to miejsce przed wojną i katastrofami, które po niej nastąpiły. Sierżant Less jeszcze raz zbadał okiem pomieszczenie po czym oznajmił

- Czysto. Rozejrzyjcie się.

- Jak ja tego gnoja nienawidze - szepnął do Verdiego jego przyjaciel
- Tedy, skończ.

- No ale popatrz się na ten ryj, no po prostu...

Verd nie słuchał. Ruszył w swoją stronę. Sklep nie był duży. Powinni przepatrzyć go w kilka minut. Zauważył, że przyjaciel nie idzie za nim. Przesadza trochę uśmiechnął się mimo woli. Ted nienawidzi sierżanta, a ten z kolei nienawidzi jego. Niezła z nas rodzinka pomyślał Verd. Miał dziś dobry humor. Przeglądał wszystkie sklepowe półki i zakamarki. Miał nadzieje, że znowu uda mu się znaleźć puszkę z napisem "Coca Cola", tak jak tydzień temu w innym sklepie. Napój bardzo mu smakował. Pytał o niego starszych żołnierzy z koszar, którzy pamiętali normalny świat. Mówili, że był to prawdziwy przysmak młodzieży i można go było kupić w każdym sklepie. Chciałbym wiedzieć jak to wszystko wyglądało myślał przeszukując kolejne zakużone półki, na których leżały tylko puste opakowania i jakieś śmieci. Dla Verdiego normalne czasy były całkowicie innym światem - odległym i obcym. On natomiast należał to drugiego świata, jak mawiali starsi popożogowego. Zazdrościł tym, którym dane było poznać oby dwa. Jednak ci jak ich nazywał Verdy szczęściarze byli jakby bardziej smutni i często wyznawali, że tęsknią za normalnością. Z zamyślenia wyrwał młodzieńca krzyk Perega, który był zdecydowanie najgrubszym żołnierzem jakiego znał

- Kurwa!

Verd zerwał się do biegu jednak zaraz potem zwolnił słysząc śmiech grubego kolegi

- Nie wytrzymam. Patrzcie na tego kolesia - krzyczał zanosząc się śmiechem.

- Jebany - z uśmiechem stwierdził Rick

Żołnierze stali przed wejściem do toalety. Verdy podszedł do nich ciekawy z jakiego powodu śmieją się jego kompani. Okazało się że na muszli siedzi zmumifikowany trup. Młodzieniec przyglądał mu się zdziwiony. Za sobą usłyszał śmiech Teda.

- Patrzcie w jakiej pozycji siedzi. Tak się zaparł że aż zdechł.

Wszyscy żołnierze zarechotali śmiechem. Verdy szybko się jednak opamiętał. Przecież to też był człowiek pomyślał zastanawiając się w jaki sposób zginął. Nie tylko on był tego ciekaw. Jakby czytając w jego myślach odezwał się Pereg

- Ciekawe jak zmarł?

- Zesrał się tak, że aż wyzionął ducha - skwitował szybko Rick

Możliwe że domysły trwałyby dalej gdyby nie mrożący krew w żyłach krzyk sierżanta

- Jezu! Wszyscy gleba!

Hej :)
Jeżeli już tu jesteś to napisz opinie na temat mojej opowieści w komentarzu. Będzię mi bardzo miło.

Początek końca (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz