.3.

269 12 1
                                    

Rozejrzałam się. Zauważyłam, że byłam w pokoju medycznym w laboratorium. Światło z góry było niczym najjaśniejsze w moim życiu, a ja się lekko podniosłam. Uważałam, żeby nie obudzić Barry'ego, ale oczywiście musiałam przez przypadek go uderzyć ręką.

On od razu się obudził, a ja udawałam, że śpię. Czułam na sobie jego spojrzenie, podejrzliwe, a zarazem pełne współczucia i żalu. Podniósł się i wyprostował, sięgnął po kubek z kawą na metalowym stoliku obok.

Otworzyłam oczy udając, że jeszcze przed chwilą spałam, bo w każdym razie tamta chwila była niekomfortowa, przynajmniej dla niego. Ja za to z początku spaliłam się rumieńcami, które dzięki chłodnej relacji z Killer Frost nigdy się nie pojawiały, a czuć było je jedynie podpiekujące moje poliki.

- Caitlyn! Doktor Snow! Caitlyn się obudziła! - Krzyknął Barry, przytulawszy mnie tym samym uważając na złamane żebra i rękę. Moja matka znalazła się od razu przy łóżku z dziwnie obojętnym wzrokiem jak na jej młodszą wersję, a jak ujrzała mnie dopiero spojrzała na mnie tak pokornie, jak wcześniej.

Niestety dla niej, zrobiła to za późno, bo teraz zauważyłam, że to było tak bardzo sztuczne. Niewiarygodnie sztuczne.

...

Zrobiła kilka badań utwierdzających tylko, jak dobrze się czuję. Najdziwniejsze było to, że żebra już się zrosły, a ręka już była prawie zdrowa, gdy obudziłam się kilka godzin temu.

- Jak to możliwe, że leczę się tak szybko? - zapytałam zaciekawiona, a jednak lekko przestraszona.

- Nie wiem, czarna materia? - zasugerowała.

- Mamo, nie kłam. - ścisnęłam usta w prostą linię i wciągnęłam policzki od wewnątrz.

- No dobrze, mam lek, który bardzo szybko leczy rany. Ale to tyle, okej? Nie możesz nikomu powiedzieć. - powiedziała, a wręcz szepnęła.

- Nie mam pięciu lat. - stwierdziłam zdenerwowana. Przecież to mogłoby pomóc wielu ludziom, a ona zatrzymała to dla siebie. Jeszcze ten sztuczny wzrok... - Mogę porozmawiać z moimi przyjaciółmi sam na sam?

- Oczywiście, kochanie. - powiedziała, a ja wciąż dziwnie się czułam. Nawet w dzieciństwie nie powiedziała więcej niż 5 razy do mnie "kochanie".

Wyszła, a reszta mojej 'załogi' wkroczyła do pokoju medycznego, zamykając przy tym niewidoczne dla nikogo drzwi.

- Mam złe przeczucie co do niej. Zachowuje się sztucznie i za bardzo się o mnie troszczy. Nigdy się tak nie zachowywała. - patrzyłam zaniepokojona na przyjaciół. - Już was wzięła na swoją stronę?! Wiedziałam! Jej nigdy nie można było ufać! - prawie krzyknęłam zrozpaczona.

- Caitlyn! Może przesadzasz trochę... To chyba od tego całego wypadku. - powiedział Cisco, a ja spojrzałam na niego. Moja mina prawdopodobnie nie była zaskakująca dla nich, bo byłam po prostu smutna.

- Może i macie rację, ale proszę, sprawdźcie ją. Czy na pewno jest z tamtego roku i czy jest w ogóle moją matką. Proszę. - powiedziałam złamanym głosem i spuscilam wzrok na swoje stopy pod butami.

- Dobrze Caitlyn, sprawdzimy, ale pamiętaj-uważaj na siebie tutaj i nie myśl tyle o tym wszystkim. Po prostu odpoczywaj. - powiedziała Iris, której tak nienawidzę, choć tak naprawdę sama się bardziej nienawidzę za nienawiść do niej.

Myślałam jeszcze o tej sprawie, bo nie dawała mi spokoju. Czy ja naprawdę przesadzam? Nie wiem... Odkąd już się wyleczyłam i nikogo nie ma, sięgnęłam po kurtkę, wyszłam z budynku i skierowałam się do baru, w którym kiedyś pracowałam. Odkąd nie było tam nikogo, kto mógłby mi zagrażać mogę tam normalnie przychodzić.

...

- To samo. - powiedziałam po raz kolejny, już lekko się kiwając. W tle leciała piosenka "One Of The Drunks - Panic! At The Disco" . Poczułam się, jakby w jakiejś części opowiadała o mnie, co wydawało mi się komicznie. Najśmieszniejszy jest fakt, że wszystko w mojej głowie w tej chwili wydawało się komiczne. Nie obchodziło mnie nawet to, że była noc i pewnie wszyscy się o mnie martwili, bo nagle zniknęłam z laboratorium. Teraz pozostaje czekać i dowiedzieć się, czy mnie znajdą.

- Hej mała. - usłyszałam z prawej strony niski głos. Ujrzałam grubego, ale wtedy zdawało mi się, że umięśnionego starszego faceta.

- No heeeeeeej. - zaśmiałam się i pokiwałam głową.

- Może pójdziemy pozwiedzać łazienki? - w tamtej chwili nawet nie zrozumiałam, o co mu chodzi.

- Ale poo cooo? - powiedziałam i ponownie się zaśmiałam, a ten już miał się na mnie rzucić , gdy nagle poczułam wiatr we włosach.

Byłam w jasnym miejscu, czyli w mojej łazience. Od razu podbiegłam do toalety i zwymiotowałam. Włosy mi spadały, więc się wkurzyłam.

- Kurwa! - Krzyknęłam uderzając pięściami w pokrywę i wyjąc po chwili z bólu. Rzuciłam się na moje włosy nadgarstkami i wciąż co chwilę wymiotowałam, gdy nagle poczułam, że ktoś trzyma mnie za włosy.

Wtedy przypomniało mi się, że jakimś cudem trafiłam spowrotem do domu, do tego nachlana w trzy dupy. Już wiedziałam, kto to.

- Czy to ten słynny Flaaaaash? - powiedziałam udając zaciekawienie i podziw. Odwróciłam się i zobaczyłam Barry'ego, tak jak się spodziewałam. Nie wiem dlaczego, ale czułam się samotna, więc go przytuliłam. Moja głowa przycisnięta była do jego klatki piersiowej, dzięki czemu nie było mi już zimno. Na szczęście nie byłam już brudna.

- Dobra, już koniec tego przytulania się. Czas spać. - powiedział uśmiechając się i odszedł ode mnie kawałek.

- Zimnooo! - krzyknęłam jak dziecko i podbiegłam nieco do łóżka. Usiadłam i się lekko trzęsłam. Położyłam się pod kołdrę i poczułam, jak Barry siada na rogu łóżka. Poczułam się tak samo, jak wtedy, gdy doprowadził mnie do domu po karaoke w klubie.

Usiadłam i spojrzałam w jego oczy. Byliśmy bardzo blisko siebie, jednak nie było niekomfortowo. Przechyliłam się trochę w jego stronę i powoli musnęłam jego wargi swoimi, a on zrobił to samo.

Zaczęło się delikatnie, ale później było coraz bardziej zachłannie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wieki i dłużej. Przychylił się w moją stronę lekko przyciskając mnie do łóżka i wydawało się, że chciał zacząć mnie rozbierać, a przynajmniej tyle mówił wtedy jego wzrok.

Przed tym jednak przerwał i cofnął się przerażony. Zszedł szybko z łóżka i jedyne, co usłyszałam po tym to było ciche:

- Przepraszam.

I Can't Love Him! | SnowbarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz