1. Lost It All

194 17 2
                                    

Zamknęłam oczy, próbując odpędzić niepokój, który towarzyszył mi od samego rana. To pewnie trema. - Powtarzałam sobie, chociaż nigdy wcześniej się nie denerwowałam przed występami. Jednak dzisiaj był ten najważniejszy, który miał zadecydować o mojej przyszłości. Zerknęłam na widownię w poszukiwaniu znajomej twarzy brata, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Dziwne. Zazwyczaj był już pół godziny przed występem, a teraz zostało już tylko kilka minut. Zerknęłam na telefon aby sprawdzić, czy przypadkiem nie przegapiłam jakiejś wiadomości od niego o tym, że się spóźni. Żadnej wiadomości jednak nie było.

-Hej Sam! - usłyszałam za sobą wesoły głos mojej przyjaciółki Betty. Odwróciłam wzrok od wyświetlacza telefonu, aby posłać dziewczynie wymuszony uśmiech.

-Hej. - Przywitałam się z nią niezbyt entuzjastycznie, jednak jej to widocznie nie przeszkadzało.

-Denerwujesz się? - zapytała dziewczyna, jednak ja nie dała mi szansy aby odpowiedzieć. Swoją drogą często tak robiła. - Ja się bardzo denerwuję, chociaż gram tylko drobną rolę! Nie wiem jak ty znosisz tą presję! - uśmiechnęłam się tylko słysząc nie tylko podziw w głosie dziewczyny ale i zazdrość. Zawsze tak było. Ja byłam najlepsza, a inni mi tego zazdrościli, nie dostrzegali jednak ogromu pracy jaką wykonywałam aby to osiągnąć.

-Za pięć minut zaczynamy występ. - powiedziała instruktorka baletu, przez co wszystkie dziewczyny nagle zaczęły się chaotycznie krzątać, dokonując ostatecznych poprawek w swoim wyglądzie. Ja natomiast ruszyłam aby odłożyć telefon do torby. Nim jednak zdążyłam go schować, urządzenie zawibrowało powiadamiając mnie o przychodzącym do mnie połączeniu. Zerknęłam na wyświetlacz. Dzwoniła moja mama. Przygryzłam wargę, a potem odrzuciłam połączenie nie chcąc się rozpraszać przed występem. Jeśli chciała życzyć mi powodzenia to mogła to zrobić prędzej, albo tu przyjechać. Niestety telefon ponownie zadzwonił, czego już nie mogłam zignorować. Przewracając oczami nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-Tak mamo? - odezwałam się lekko zirytowanym głosem. Odpowiedziała mi cisza, przez co miałam jeszcze większą ochotę natychmiast zakończyć tę rozmowę.

-Mamo! - znów się odezwałam po chwili ciszy jednak tym razem usłyszałam jak matka bierze głęboki oddech.

-Kochanie... - jej zazwyczaj mocny i stanowczy głos teraz był rozedrgany, a wręcz się załamywał. Przeszły mnie dreszcze, ponieważ nie mogłam sobie wyobrazić co mogło doprowadzić tę żelazną kobietę do takiego stanu.

-Co się stało? - zapytałam ignorując głos nauczycielki dobiegający zza moich pleców, który oznajmiał, że zostały tylko trzy minuty.

-Alex miał wypadek. - oznajmia matka, a ja miałam wrażenie, że się przesłyszałam.

-Co?

-Zadzwonili do nas ze szpitala... Jechał do ciebie... i wtedy ten samochód uderzył w niego... - mama zaczęła chaotycznie tłumaczyć, jednak mnie obchodziła tylko jedna rzecz.

-W jakim jest stanie?! - niemal krzyknęłam do telefonu, aby przerwać monolog matki.

-Właśnie go operują. - słysząc to mam wrażenie, że moje serce się zatrzymuje. - Jest źle kochanie, bardzo źle. - opadłam na pobliskie krzesło, czując, że nogi nie będą w stanie mnie utrzymać. Telefon wypadł mi z ręki, jednak ledwie to zauważyłam. Krew zaczęła mi szumieć w uszach, a serce waliło jak oszalałe. Nie mogłam złapać tchu. Wokół mnie zgromadziło się grono osób, mówili coś, a może krzyczeli? Ja ich jednak nie słyszałam. Pochłonęła mnie ciemność odcinając mnie od świata.

***

Nie wiem jak dotarłam do szpitala. Jednak gdy wpadłam na korytarz, na którym znajdowała się sala Alexa, obraz jaki zobaczyłam wyrył mi się w pamięci. Korytarz był pusty, oprócz stojący w nim rodziców. Tata obejmował matkę, gdy ta płakała mu na ramieniu. Nie potrzebowałam żadnych słów by zrozumieć co się stało. Alex umarł.

Na pogrzebie zjawiło się niemal pół szkoły. Z resztą nie ma co się dziwić. Alex był zawsze popularny i lubiany. Polało się wiele łez, oraz padło wiele pustych słów. Potem nastała szara rzeczywistość. Rodzice znów pracowali całe dnie, tłumacząc, że tak po prostu sobie radzą z tą tragedią. Mi natomiast nakazali to samo. Wrócić do starego życia. Problem jednak tkwił w tym że nie potrafiłam tego zrobić, ponieważ połowę mojego życia stanowił Alex. Byliśmy nie tylko bliźniakami, byliśmy przyjaciółmi i bratnimi duszami. Rodzice zazwyczaj byli zajęci pracą, a więc mięliśmy tylko siebie. Zawsze trzymaliśmy się razem, wspieraliśmy się i opiekowaliśmy się sobą na wzajem. Ja kibicowałam mu na meczach, on natomiast przychodził na moje występy. A teraz zostałam zupełnie sama.
W szkole nikt nie wiedział jak się do mnie odezwać, więc po prostu zaczęli mnie unikać, jakbym nosiła jakieś piętno. Czułam na sobie jednak ich spojrzenia i słyszałam szepty wokół mnie. Trochę jakby mięli do mnie pretensji o to, że nie jestem szczęśliwa, o to że wprowadzam mrok do ich otoczenia. Jakbym nie miała prawa się tak załamywać.
Po pewnym czasie sama zaczęłam unikać ludzi. Stałam się duchem krążącym po tej szkole.

Po dwóch miesiącach wszystko wróciło do normy. Wszystko oprócz mnie, bo ja nadal pozostałam duchem. I szczerze mówiąc miałam tego dość.

❤❤❤

Jeśli to przeczytałeś to możesz napisać co o tym myślisz i zostawić gwiazdkę.

" Then I lost it all
Dead and broken."

Lost It All Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz