7. Jesteśmy na miejscu

24 3 0
                                    

DZIEŃ 3

Budzę się ze straszliwym bólem głowy i kompletnym brakiem chęci do życia. Chociaż „do życia" to nawet za dużo powiedziane, bo życie zakłada, że masz chociaż jakiś cel. A mi nie chce się nawet ruszyć palcem u nogi. Zamykam więc oczy gotowa rzucić się ponownie w ramiona snu.

- O nie nie nie. - Do moich uszu dobiega stanowczo zbyt zdeterminowany głos Ashleya. Błagam tylko nie to - błagam w myślach, jednocześnie próbując ignorować głos przyjaciela.

-Koniec spania. - W momencie, gdy to mówi, ciepła kołdra zostaje brutalnie mi odebrana. Tego już się akurat nie da zignorować. Drań. Czuję, jak zimne powietrze owiewa moje ciało, co uświadamia mi jedną ważną rzecz.
O kurwa!
Otwieram oczy upewniając się, że nie mam nic na sobie, co mnie skutecznie otrzeźwia.

- Ashley! - krzyczę na chłopaka, który zadowolony z siebie stoi nade mną. - Odwróć się do cholery!

Zamiast tego jednak chłopak rzuca mi kołdrę, a ja się szybko nią zakrywam, mierząc go wściekłym wzrokiem.

- Tylko nie zasypiaj znowu. - Wskazuje na mnie ostrzegawczo palcem, na co ja odpowiadam mu wulgarnym gestem.

- Od kiedy moja księżniczka jest taka niegrzeczna? - pyta wyraźnie zadowolony z mojej postępującej deprawacji - Nieważne. - Mówi nie dając mi nawet szansy, żeby odpowiedzieć na tę zaczepkę. - Ubieraj się. Za godzinę wyjeżdżamy.

***

Biorę szybki prysznic, starając się unikać wzrokiem pustej ramy lustra. Zauważam jednak, że wszystkie kawałki rozbitego lustra magicznie znikły, co zapewne jest zasługą Ashleya. To spostrzeżenie nieco studzi mój poranny gniew. W końcu to jedyna osoba, której jeszcze na mnie zależy. Problem w tym, że nie mam pojęcia dlaczego. Może ma jakiś kompleks Chrystusa, czy coś?

***

-Ash, nie lubię niespodzianek. - Narzekam, stawiając niepewnie krok za krokiem z oczami zasłoniętymi opaską.

-Ostatnio też tak mówiłaś.

-Tak, ale... - nie jestem w stanie dokończyć myśli, bo chłopak wchodzi mi w słowo.

-Bez rzadnego ale. - Przewracam oczami, co jest w sumie bezsensowne, bo są one zakryte, jednak odruch to odruch.

-Możesz chociaż zdjąć mi tę idiotyczną opaskę? Ludzie się gapią.

-Skąd ty to niby możesz wiedzieć?

-Czuję to. - mówię unosząc rękę, aby zdjąć opaskę.

-A... a... a... - Ash powstrzymuje mój ruch, co mnie jeszcze bardziej denerwuje.

Na szczęście w tym samym momencie słyszę dzwonek otwieranych drzwi do... sklepu? Nie ważne. Grunt, że jesteśmy na miejscu i w końcu będę mogła odzyskać wzrok.

-Zaczekaj tu chwilę. - Po tych słowach ciepły uchwyt chłopaka na moim ramieniu znika, a z nim ostatnia cząstka poczucia bezpieczeństwa, jakie dotychczas miałam. Normalnie super!

-Tylko nie zdejmuje opaski. - Słyszę jego ostrzeżenie już z odległości kilku kroków, na co reaguję wulgarnym gestem, który mam nadzieję, skierowałam w dobrą stronę.

Lost It All Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz