6. Szepty w ciemności

79 8 1
                                    

DZIEŃ 2

-Nareszcie. - mówię, z westchnieniem ulgi rzucając się na miękkie łóżko w pokoju hotelowym. 

-Oj nie narzekaj już. - mówi Ash, stawiając swoją torbę obok sąsiedniego łóżka. 

-Nie narzekam. - mówię z głową wtuloną w poduszkę. - Po prostu wyrażam zadowolenie związane z możliwością wzięcia gorącego prysznica i przespania spokojnie całej nocy bez późniejszego bólu karku. 

-Jasne — odpowiada tylko sarkastycznie. 

***

Z zastanowieniem spoglądam na zamek w drzwiach do łazienki, który krótko mówiąc, wygląda na wątpliwy. Mam dziwne przeczucie, że jak go tylko przekręcę, to już z tąd nie wyjdę, a przynajmniej nie bez wyważania drzwi. Po chwili zastanowienia decyduję się nie podejmować tego ryzyka. 

Szybko zrzucam z siebie ubrania i wskakuję pod strumień gorącej wody, która przyjemnie rozluźnia mięśnie i oczyszcza umysł. Z moich ust wyrywa się głębokie westchnienie ulgi. Aż do tego momentu nie byłam świadoma, jak bardzo potrzebowałam tej chwili rozluźnienia. Opieram dłonie o ścianę, pochylam głowę i pozwalam, aby gorący strumień lał się na mój kark, a potem obmywał resztę ciała. Mam wrażenie, że stoję w tej pozycji przez wieczność, niczym posąg, ale równocześnie wciąż jest mi mało. Chociaż mogłabym już stąd nie wychodzić, to z tyłu mojej głowy jakiś natrętny głosik wciąż szepcze, że czas się ruszyć. Z niechęcią i ociąganiem biorę się więc za mycie włosów. Gdy wychodzę spod prysznica, owijam się miękkim ręcznikiem w kolorze kości słoniowej i ruszam w stronę lustra, które jest całkowicie zaparowane. 

Przecieram je dłonią i już mam się zabrać za mycie zębów, gdy nagle się waham. Spoglądam w lustro, na swoje odbicie. Uświadamiam sobie, jak dawno na siebie nie patrzyłam. A właściwie, jak dawno nie patrzyłam na siebie tak na prawdę — szczerze, dokładnie i ze zrozumieniem. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni patrzyłam na tę wersję mnie, której nie znał nikt inny poza mną samą, na twarz spod maski. 

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spojrzałam samej sobie w oczy. Nie pamiętam, co wtedy w nich dostrzegałam, ale jestem pewna, że to było zupełnie coś przeciwnego, niż widzę teraz. Teraz moje oczy są przygaszone, zamglone, puste... Niby nic się w nich tak naprawdę nie zmieniło, a jednak nie są również takie jak kiedyś. Podobno oczy to zwierciadła duszy. Jeśli to prawda to, co mówi to o mnie? Co ta zmiana oznacza? A może tylko mi się wydaje, że coś się zmieniło? Może powoli staję się szalona? Nie... Patrzę na swoje odbicie i równocześnie mam wrażenie, jakbym widziała całkowicie obcą osobę. Dziewczynę która, patrzy na mnie równocześnie z pustką, bólem i... wyrzutem, jakbym to właśnie ja zrujnowała jej życie. Patrzę na dziewczynę, która jest zwodniczo podobna do Alexa. Tak bardzo podobna... Oczy mi zachodzą łzami. Chcę odwrócić głowę i zerwać ten kontakt wzrokowy, ale nie jestem w stanie. Nie widzę już przed sobą dziewczyny, ale Alexa. Alexa tak niepodobnego do siebie, bo smutnego. Teraz to on patrzy na mnie z rozżaleniem i niewypowiedzianym oskarżeniem, które rozrywa mi serce.

-Dlaczego? - Niemal słyszę to nieme pytanie odbijające się cichym echem od ścian łazienki, pytanie, które jest niczym zimne, stalowe ostrze wbijające się w moją pierś.

-Dlaczego mnie zabiłaś? - Kręcę głową w panicznym wręcz zaprzeczeniu, próbując nie dopuścić tego do siebie, jednak jest już na to za późno. Za późno na zamknięcie oczu... Za późno na odwrócenie się... Za późno na ucieczkę od tej brutalnej prawdy.

Patrzę w lustro i widzę dziewczynę, która zabiła Alexa. Patrzę i nie mogę znieść tego widoku. Nie mogę znieść tej prawdy, którą skrywałam nawet przed samą sobą w najciemniejszym zakamarku swojej duszy. To ja go zabiłam. Patrzę i nienawidzę dziewczyny przede mną, nienawidzę siebie. 

Lost It All Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz