Dalej

31 0 0
                                    


Było ciemno, ale to akurat było dla mnie zaletą. Kryłem się po śmietnikach, zakątkach, ciemnmych uliczkach i krzakach. Im dalej byłem tym bardziej traciłem pojęcie gdzie jestem.

Poruszając się pustymi ulicami, starałem się znaleźć coś charakterystycznego. Chyba zbyt dużym fartem byłoby znalezienie wieży Eiflie, prawda?

Aż dziwne, że nie pomyślałem o tym wcześniej, ale dobrym pomysłem byłoby wspięcie się na jakiś wyższy obiekt i rozeznanie się w terenie, bo jak na razie czuje się jakbym był w jakimś pieprzonym labiryncie. Ciągle jedno a to samo; szary, obdarty blok, śmietnik ozdobiony grafitti, połamana ławeczka dalej kolejny blok wyjątkowo nie szary bo ozdobiony jakże ''pięknym'' grafitti i powtórnie śmienik tylko że ten przewrócony i tak dalej. Jak ci ludzie się tutaj odnajdują?

Westchnołem i poszedłem delej zwracając tym razem większą uwage na drabiny przy budynkach lub cokolwiek co pozwoliłoby mi się dostać na szczyt. Jak na razie wszystko układa mi się zupełnie tak jakby jakiś czarny sierściuch przeszedł mi droge. Plag!!Jeszcze cię znajde!

Włśnie!Plagg!Zatrzymałem się w pół kroku. Jak mogłem o nim zapomnieć? Kurde blade oby nic mu nie było ...Jedyne co pamiętam to te ogremne uderzenie światła po którym aż zbielały mi kości. Nic więcej...Musze znaleźć biedronke albo kogokolwiek kto mi pomorze. Trzeba znaleźć Plaga, zamienić mnie znów w normalnego człowieka, wytłumaczyć moje zniknięcie jako normalnego nastolatka. Może ściemnie Natalie, że zaciągnołem się do gangu motocyklowego? Taki okres buntu, jażycie? Nie to bezsensu...Chyba jestem na to wszystko za głupi, albo zbyt zmęczony, brudny i...głodny.

Jak na zawołanie odezwał się mój brzuch. Ile teraz bym dał za tą bezglutenową papkę jaką faszerowała mnie moja dietetyczka bym dobrze wyglądał.........

Do czego to doszło sam się proszę o tą pasze dla świn, którą zazwyczaj wyrzucałem gdzieś ukratkiem...To przykre jak nisko upadłem, ale teraraz wszystko bym oddał za co coś do jedzenia. Cokolwiek. Nakazałem sobie jednak spokój. Może tak ciężko przeżywałem te uczucie bo nigdy wcześniej nie doświadczyłem głodu. Owszem czasami czułem się głodny, ale to było zupełnie nieporównywalne do tej chwili. Mój głód to było po prostu zapomnianie zjeść batonika przed zajęciami ze śpiewu i to, że potem musiałem czekać ąż do kolacji. Tutaj nie miałem tej pewności co jeszcze bardziej potęgowało ów nowe uczucie. Aż przypomniał mi się ten mem.

Żona mówi zapłakana do swojego mężą-Ty nie masz żadnych uczuć!

A on odpowiada-Mam ....

Głód

Taka głupia rzecz ale sprawiła że mogłem pozwolić sobie na lekki pół-uśmiech. Te nowe ciało zresztą zupełnie nie chciało współgrać ja tu próbuje wykrzesać  z siebie odrobine optymizmu, ale jak mam to zrobić gdy nie umiem nawet się porządnie uśmiechnąć. Zupełnie tak jakbym niemiał tam mięśni, albo miał tylko te mięsnie które są odpowiedzialne za grymas, tak też pewnie wyglądał mój ''uśmiech''

Gdybym jednak wystarczająco dobrze nie potrafił się dobić to z nieba zaczeły lecieć olbrzymie krople deszczu. Uderzały w moje ciało i moczyły futro.Nie wile myślac wskoczyłem między dwa kontenery na śmieci, wtulająć się jakiś stary jadący żulem sfeter, a powiniem powiedzieć szmate. Jednak tak długo jak sweter dawał mi ochrone to byłem w stanie jakoś przeżyć jego przykry zapach zresztą Helllo!! Jestem na śmietniku! Adrien Agreste prawilny menel miesiąco parsknołem z żalem. Jeszcze brakuje tego bym się stołował na śmietniku, chociarz patrząć jak bardzo już jeztem głodny nie wiele mi brakuje...

Z takimi jakże przyjaznymi myślami osunełem się prosto w objęcia Morfeusza.



MarichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz