Rozdział 1

14.3K 260 101
                                    

Rozpoczęcie roku szkolnego.
To już trzecia klasa liceum. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że już się skończyły wakacje. Z jednej strony to dobrze, z drugiej jednak źle.
Rozpoczęcie szkoły zaczynamy dwu godzinnym apelem i przywitaniem nauczycieli.

— Tego roku mam zaszczyt przedstawić wam nowego nauczyciela fizyki, Luck'a Evans — z jednego z krzeseł, wstał młody, przystojny mężczyzna przed 30.
Gdy tylko wstał, wszystkie dziewczyny (oprócz mnie) zaczęły bić brawa, jak jeszcze nigdy, hormony?
Gdy tylko apel się zakończył, wszyscy z ulgą udaliśmy się do domów.

— Jejku, jaki z tego nauczyciela jest seksiak! — na samą myśl o nim, Luiza, cała się rozpływała.

— No! Te jego lśniące, czarne włosy i brązowe oczy! Ahh... — wzdycha Alexa.

— Dziewczyny możecie już przestać? —  popatrzyły na mnie jak na chorą psychicznie osobę, no ale w sumie nią jestem.

— Serio? Nie podoba Ci się?

— Nie.

— No oczywiście Eve, jak mogłam zapomnieć o twoim sercu, które nie umie kochać, ani się zauroczyć. Jednak przyznaj, że ciacho z niego. — uśmiechała się zadziornie Luiza.

— A jak przyznam, przestaniecie o nim gadać?

— Nie! — odezwały się równocześnie. Na szczęście na najbliższym skrzyżowaniu, każda z nas poszła w swoją stronę.
Ja nie mam uczuć, tak jak to powiedziała Luiza, dlatego nie ma dla mnie znaczenia czy jest seksowny mój nowy nauczyciel fizyki. Jakoś tak wyszło, że moje serce w pewnym momencie stało się lodem owiniętym w bardzo gruby kamień. Mój mózg się zablokował i nie chce więcej nic czuć.

— Wróciłam... — zapewne powiedziałam to sama do siebie, ale i tak to powiedziałam na wszelki wypadek, gdyby ktoś był w domu.
No i był ktoś w domu, mój kochany piesek – Nino. Zaszczekał, gdy usłyszał mój głos.
Mama rano zamknęła go w klatce, bo ostatnio jak nikogo nie było w domu, mały łobuziak, rozszarpał kilka poduszek z kanapy.

— Już idę, Nino. — w odpowiedzi zaszczekał.

Wypuściłam go z klatki i poszłam do swojego pokoju, a on za mną.
Nie miałam zbytnio co robić, więc od razu zaczęłam się pakować na jutro do szkoły.

— Matma, Angielski, Fizyka, WF, Biologia, Chemia i dzień zakończony. Na 8:35 do 13:50. Spoko. Wytrzymam. — powiedziałam sama do siebie, zawsze to robiłam, kiedy byłam sama.

— O cholera... FIZYKA no lepiej być nie może, przecież teraz na tej lekcji każda dziewczyna przestanie myśleć przez 45 minut. A ja tam umrę. No zajefajnie!
Nawet nie zdążyłam zajrzeć do półki, bo zadzwonił mój telefon.

— Halo? — odsunęłam telefon od ucha, ponieważ mój rozmówca zaczął piszczeć.

— Jezu Lu uspokój się, bo zaraz wybuchniesz, a jak nie to ja cię zabije!

— Nie mogę Ev, wiesz, jak się cieszę, że jutro mamy fizykę z tym przystojniakiem?

— Pa.

Rozłączyłam się po usłyszeniu „przystojniak”. Dzwoniła do mnie jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam. Nie miałam zamiaru słuchać o tym nauczycielu.
Najgorsze było to, że ja uwielbiałam fizykę.
Mam nadzieję, że umie uczyć, a nie polega tylko na swoim wyglądzie.
Do wieczora zdążyłam spakować się na jutro, wyprowadzić psa, zrobić sobie coś do jedzenia i skończyć czytać ostatnią część sagi Szeptem, czyli „Finale”.

— No, Nino, pora wysłać snapa na dni. — snapchat, ulubiona aplikacja wśród nastolatków.

Jak zawsze wieczorem wysyłam zdjęcie swojego pieska i dodaje naklejkę z godziną. Była 22:56, pora była już iść spać, bo jutro nie wstanę. Naturalnie ustawione 30 budzików co 15 minut. Chociaż i tak zazwyczaj wstaje po 5, to tylko tak dla bezpieczeństwa ustawiam więcej.
Jeszcze długo wpatrywałam się w sufit, po podłączeniu telefonu do ładowania.
Nino, ułożył się wygodnie w moich nogach i szybciej ode mnie zasnął.

Nie mogę Cię kochać ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz