Część 3

585 15 0
                                    

Miałam odebrać przesyłkę. Pójść do kawiarni. Dać przesyłkę jakiejś osobie. Zniknąć i ukryć się gdzieś czyli pójść do domu i czekać na Ann. To wszystko co miałam zrobić, a co wyszło? Śmierć na moim sumieniu i częściowe przełamanie fobii. Nie interesuje mnie teraz fobia, a to że zabiłam niewinnego człowieka. Schowałam twarz w dłonie nie mogąc sobie tego wszystkiego ułożyć. Myśl, że przed chwilą byłam chętna do skończenia swojego życia. Gdybym zginęła to jeden chuj, ale kurwa ten chłopak, on przecież nic nie zrobił. Co prawda coś mówił o biciu, ale jednak nic nie wskazywało na to że zamierza się na mnie rzucić z pięściami. Nagle ktoś stanął nade mną. Podniosłam wzrok na kelnerkę, która postawiła przede mną bąbę kaloryczną składającą się z lodów bitej śmietany razem z rurką z kremem i małymi bezami. Wszystko wyglądało apetycznie tylko jakoś odechciało mi się jeść. Ktoś wszedł do kawiarni przynajmniej na to wskazał dzwonek zamieszczony przy drzwiach włączał się kiedy ktoś otwierał drzwi. Osoba podeszła do mojego stolika. Spojrzałam się na nią. Był to Jeon wraz z jakimś chłopakiem. Patrzyłam się na Jeona ze strachem w oczach, a on jedyne co zrobił to usiadł. Jego towarzysz się zdziwił jednak usiadł obok niego.

-Słuchaj to co zobaczyłaś...

-Tak nikomu nie powiem- wzięłam do ręki łyżeczkę aby zacząć jeść deser.

-Nie o to mi chodziło

-Nie?

-Znaczy zależy mojemu szefowi aby nikt się o tym nie dowiedział, bo wtedy więcej osób zginie. Wiesz wtedy umrzesz ty i osoby, które wiedzą. Jednak nie to chciałem tobie powiedzieć. Chodzi o to, że pewnie jesteś...

-Kurwa ty nic nie wiesz jebany chuju! - Zaczęłam krzyczeć przez co większość osób z kawiarni spojrzała się na nas- I na chuj się gapicie?! Szukacie guza?! - Kiedy to krzyknęłam wszyscy jak na zawołanie wrócili do wcześniejszych czynności. A towarzysze zaczęli się śmiać.

-Posłuchaj- Powiedział jego kolega- Nie chcemy Ci zrobić krzywdy, ale przez swoje zachowanie zwracasz na siebie uwagę. Nie wiem co się stało w sklepie, znaczy znam skróconą wersję. Jednak wiem, że będzie Ci lepiej jak nam zaufasz i powiesz co Ci leży na sercu.- irytowała mnie jego gatka tak ma racje, na pewno jak mu powiem, że jego szef zabił niewinnego chłopaka w sumie przeze mnie to będzie mi nagle lepiej. Miałam dość tego nagle zaczął do mnie dzwonić telefon.

-Halo? - odezwałam się pierwsza.

-Meg słuchaj mam mało czasu bo idioci postanowili mi dać tylko 5 minut na rozmowę. Nic mi nie jest, poza tym że nie wiem gdzie jestem. Jeszcze nie wiem co zamierzają ze mną zrobić, ale pewnie nic co by miało ciebie nie pokoić. Kryj mnie przed rodzicami. Nie szukaj mnie bo nie chce abyś wpadła w kłopoty. To tyle nara ziom- Powiedziała bardzo szybko nie pozwalając mi na jakąkolwiek reakcję. Byłam zła. Rozumiałam ją. Chciała dla mnie dobrze. Jednak za późno.

-Dobra powiem tak rozmowa mi nie pomoże. Nie powiem nikomu co się stało w sklepie. Jeżeli twój kolega jest ciekawy to mu opowiedz bo ja nie zamierzam. Zostawcie mnie z spokoju bo inaczej sama postanowię wziąść sprawy w swoje ręce. - Zjadłam trochę pucharu ze słodkościami, który zamówiłam i wyszłam z kawiarni zostawiając ich zdziwionych. Postanowiłam wrócić do domu i starać się znaleźć siostrę.

Ann POV

-Chyba musimy sobie coś wyjaśnić. - Powiedziałam lustrując dwójkę zaciekawionych moją taktyką chłopaków. - Zanim zaczniemy sobie wszystko wyjaśniać czyli wy mi, dlaczego się tutaj znajduję, a ja wam, że dlaczego się tak zachowuje, a nie inaczej. Chcę porozmawiać z moją siostrą. Jest młodsza i pewnie myśli, że wrócę dzisiaj do domu.

-Ok tylko masz 5 minut. - Powiedział miętowowłosy. Blondyn podał mi komórkę, więc odblokowałam ją i zadzwoniłam do Meg. Oby namierzyła mnie i zanim się dowiem, że jestem tutaj, bo potrzebują jakiejś dziwki czy chuj wie co w jakimś stopniu mnie uratuje.

Uprowadzona || BTS & G-DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz