- Sto dwiadzieścia siedem.
- Tutaj.
- Sto dwadzieścia osiem.
- Jestem.
- Sto dwadzieścia dziewięć.
Cisza.
- Sto dwadzieścia dziewięć? - Dowódca zmiany Hayes przeniósł wzrok z listy obecności, na dziewczyny ustawione w równym rzędzie. Stu dwudziestki dziewiątki nigdzie nie było.
- Pieprzona gówniara!
Barczysty, wysoki mężczyzna w wojskowych spodniach i ciężkich glanach oddał listę dyżurnemu. Nakazał Jimmy'iemu włączyć alarm i wysłać oddział przeszukania terenu jeśli nie wróci z dziewuchą za osiem minut.
Niech bóg nad nią czuwa, jeśli znowu próbowała nawiać - Pomyślał Hayes - Rozszarpię smarkulę, własnoręcznie. Albo odizoluję. Będzie spała na łóżku bez materaca, prześcieradła ani poduszki. Wyżywię ją kromką chleba dziennie. Jeśli znów została w pokoju, i tak ją odizoluję. To się zdarza za często. Kto jej nie dopilnował? Pewnie ten grubas Frank. Już leci wniosek, zaczekaj.
Czując, jak złość rozsadza mu głowę, szarpnął wreszcie za klamkę. Drzwi były żelazne i klamkę miały z tylko jednej strony, zatem z tylko jednej strony dało się je otworzyć.
A dziewczyna siedziała na swoim łożu więziennym, tyłem do drzwi. Jej blond włosy opadały grzecznie na ramiona, aby spłynąć kaskadą po plecach. Hayes wciągnął powietrze nosem i podszedł do niej, chwytając agresywnie za ramię. Szarpnął.Dziewczyna gwałtownie obróciła się i wbiła mu w szyję długopis. Krew natychmiast prysnęła jej przez palce, prysnęła na białą ścianę celki, grzeczne blond loki i skapnęła na podłogę. Hayes wydał z siebie krzyk i złapał ją za nadgarstek, ale dziewczyna przycisnęła długopis jeszcze bardziej, zagłębiając go w mięso i ścięgna Hayesa, prawdopodobnie przebiła też tchawicę. Jego uścisk po kilku chwilach miarowego "chll chrll" z jego gardła zwolnił a Hayes powoli, patrząc jej w oczy i cicho łkając opadł na kolana.
To był błąd, że założyłeś koszulkę na ramiączkach, misiaczku.
Takich ogromnych łatwiej trafić. Nie spodziewałeś się tego, prawda?
Dziewczyna zostawiła w jego szyi narzędzie zbrodni. Musi stąd spierdalać, najlepiej w podskokach. Każda chwila jest teraz na wagę złota. Ile zawsze dawał Jimmy'iemu? Siedem, sześć minut? Tyle prób, tyle razy to knuła, a nie pamięta nawet ile ma czasu. Pewnie z trzy minuty jej zostały. Może cztery.
Popatrzyła na drzwi. Były jedynie uchylone, ale gdyby zamknęły się, wszystko poszłoby na marne a wyrok trwałby do ukończenia trzydziestki. A skoro to był klawisz, pewnie nawet i czterdziestki. Ale jak na razie, o dziwo, szło po jej myśli, nikt jeszcze nie uruchomił alarmu. Schyliła się do bezwładnego Hayesa, któremu szkliły się oczy a z nosa zaczęła sączyć krew. Z obrzydzeniem ale i satysfakcją sięgnęła do jego kieszeni, odpychając stopą na bok wielkie, napakowane cielsko.
Chwytając za klucze i wyciągając je, na jej dziecięcą buzię wpłynął paskudny uśmiech, dodający jej kilka lat i dosyć niezdrowego wyglądu. Chwyciła je mocno i bacząc na to, że wszyscy są na apelu, wybiegła z celki.
Alarm hukiem wydobył się z syreny, niemal ogłuszając dziewczynkę.
Premiera nastąpi zaraz po ukończeniu BabyGirl.