Po trzydziestu minutach marszu było mi słabo. Starałam się zignorować głód co dotychczas szło mi jak po maśle, ale zdawał się narastać z każdym krokiem. Chłopcy (mężczyźni?) szli przede mną żywo dyskutując, jednak były mi to nieznane tematy które nie okazały się przydatne do jakichkolwiek poczynań z mojej strony zatem nie wsłuchiwałam się w treść paplaniny. Po myślach krążyła mi głównie pajda chleba z masłem i solone ziemniaki.
Może i się wkopałam, ale opracowałam też pewien plan którym wypełniłam szczeliny umysłu, pomiędzy jedzeniem.
Jeśli cała historyjka ze Slendermanem jest prawdziwa, w co szczerze wątpiłam, chciałabym zamienić z nim parę zdań o ile okaże się to możliwe. Mam kilka pytań a on z tego co wiem posiada wyższy stopień wiedzy. Zasłyszałam od babci lata temu, że nazywa się to wszechwiedzą lub jasnością. Mawiała mi, a raczej wmawiała, że posiadam to na bardzo niskim poziomie rozwoju, ale posiadam. Właśnie dzięki temu wyczuwam wokół siebie emocje bądź wmawiam to sobie i ja. Brzmi niedorzecznie, ale tak jest. Osoby także posiadające coś w tym stylu mnie zrozumieją. Inni niedowierzą. Ale nie to ma teraz znaczenia.
Kontynuując, ja i mój brat bliźniak mamy kilka dziwnych umiejętności i podejrzewam, że bez nich nie mielibyśmy tak dobrych kontaktów.Chcę zamienić kilka słów ze Slendermanem aby udzielił mi odpowiedzi na pytania, takich, na których sama sobie odpowiedzieć nie mogę. O ile istnieje. O ile.
Kilka razy próbowałam zmusić umysł aby się obudził, ponieważ jakoś nie mogłam wszystkich dotychczasowych wydarzeń uzbierać w racjonalną całość. Były niezwykle zagmatwane, dziwne i nierzeczywiste ale w sumie rzeczywistość to pojęcie względne. I lubi płatać figle.
- Willow?
- Willy - Odparłam automatycznie, podnosząc wzrok.
- Willy - Jack nie odwrócił się w moją stronę ale był czujny - Uważaj na siebie i miej oczy dookoła głowy.
- A czemu?
- Podejdź no.
Dogoniłam chłopaków i wcisnęłam między nich. Jack niepewnie objął moje ramię i zacisnął na nim palce. Miałam ochotę się odsunąć ale ostatecznie uległam.
- Tu są wilki. Rok temu nie poinformowałem twojej poprzedniczki a natknęliśmy się na głodnego samotnika - Ściszył głos do półszeptu - Prawie rozszarpał moją koleżankę z rezydencji.
W głowie narodziły mi się dwa pytania zatem zaczęłam od tego którego odpowiedź bardziej mnie ciekawiła.
- Jakiej poprzedniczki?
- Melanie.
- Wiele mi to mówi - Burknęłam - Poznam ją?
- Nie żyje - Odparł szybko po czym zwolnił - Ale to nie znaczy, że ty też nie przeżyjesz - Zabrał rękę z mojego ramienia.
- Ty to potrafisz rozmawiać z babami, Jacky - Włączył się Jeff - Nie gadaj po prostu z takim przygłupem podobnym do Jack'a tyle, że w białej masce a będzie dobrze.
- Nie jesteśmy podobni - Stwierdził nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć - Kompletnie się różnimy.
- Obydwoje macie obsesję na punkcie pokazywania twarzy, malujecie obrazy i mało udzielacie się we wspólnych rozmowach - Wymienił czarnowłosy - Nawet wzrost taki sam.
- On jest nienormalny.
- A ty nie?
- Stop - Przerwałam wreszcie nim temat znowu zszedł na coś co niewiele mnie obchodziło - Ilu was tam jest?