Obróciłam się na drugi bok i chciałam przytulić do pewnej osoby, jednak napotkałam pustą przestrzeń. Otworzyłam oczy i zamrugałam nimi kilka razy przyzwyczajając je do światła. Nagle poczułam jak coś na mnie dmucha. Zerknęłam w bok i ujrzałam Dude'a.
- Jak ty tu wlazłeś? - westchnęłam zakrywając twarz poduszką.
Pies jedynie wskoczył na łóżko i położył głowę na moim brzuchu. Leżeliśmy tak przez pewien czas, ale w końcu stwierdziłam, że nie ma to większego sensu i że trzeba już powrócić do żywych.
Chciałam się podnieść, jednak Dude skutecznie mi to uniemożliwiał. Zaczęłam się więc wiercić, ale pies nadal pozostawał w bezruchu i jedynie na mnie warczał.
Przewróciłam oczami i zaczęłam go głaskać po głowie. Chwilę później Dude leżał już na plecach i myrdał ogonem. Zadowolona z efektów podniosłam się do pozycji siedzącej. Pies zrobił dokładnie to samo co ja.
Zauważyłam, że do jego obroży została doczepiona karteczka. Odpięłam ją i przeczytałam treść:
"Kochana siostrzyczko! Widzę, że Dude odwalił kawał dobrej roboty skoro to czytasz. W każdym razie, nie miałem wczoraj okazji dać Ci prezentu urodzinowego, więc dam teraz. Przygotuj się i przyjdź do sali balowej, w której wczoraj odbywało się Twoje przyjęcie urodzinowe.
P.S.: Mam nadzieję że podzielisz się nim z Harrym :)
Szybko wstałam na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Wykonałam całą poranną toaletę wraz z makijarzem. Ubrałam jeansową koszulę na guziki, białą spódniczkę i tego samego koloru koturny. Do tego kilka bransoletek i byłam gotowa.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do wspomnianej przez Bena sali. Wyglądała okropnie. Mam wrażenie, że wczoraj wieczorem było tutaj czyściej. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieliśmy. Leżała na nim czarna skrzynka i koperta. Otwarłam najpierw pudełko. Były w nim nowe kosmetyki i bardzo dużo biżuterii.
- Podoba ci się? - Harry podszedł do mnie od tyłu i przytulił - Trafiłem?
- Jasne, że tak. Dziękuję - obróciłam się w jego stronę i musnęłam mu usta - A co jest w kopercie?
- Tego ci nie powiem. Ben nic nie zdradził. Kazał je otworzyć gdy będziemy razem - brunet odruchowo przeczesał palcami włosy.
Zawsze to robił, gdy się stresował, lub czuł niekomfortowo. To był taki jego tik. Ale mimo wszystko wygląda tak słodko gdy to robi, że mam go ochotę po prostu zjeść.
- To kto otwiera? - spytałam zerkając na chłopaka.
- Ty - uśmiechnął się.
Oczywiście, że tak. Czego mogłabym się spodziewać? To ja zawsze zajmuję się takimi sprawami. Harry po prostu nie chce zabierać mi tej radochy.
- Wiedziałam - przewróciłam oczami i sięgnęłam po błękitną kopertę leżącą na stole. Obróciłam ją pieczęcią do siebie i delikatnie rozerwałam górny brzeg. Wyciągnęłam pięknie zdobioną kartkę znajdującą się w środku, a pustą kopertę podałam Harremu, który po obejrzeniu jej jeszcze raz, odłożył ją na stół.
- List od Bena - powiedziałam w końcu.
- Przeczytaj - nastolatek poganiał mnie. Był tak samo ciekawski jak ja. Oboje nie cierpimy niewyjaśnionych spraw a tym bardziej takich jak ta.
- "Jego Wysokość, Król Benjamin, oznajmia, że w dniu 3.08 jego siostra księżniczka Anna wraz ze swoim chłopakiem Harrym Hook'iem opuszczają Auredon i jadą na Wyspę Potępionych w celach przez nich wybranych. Ich nieobecność może trwać do 12 godzin od wyjazdu z królestwa."
CZYTASZ
Descendants-Powrót [ZAKOŃCZONE]
FanfictionII część książki "Descendants - Wygnaniec". Anna i Harry dostają szansę powrotu na Wyspę na określony czas i odwiedzenia lub zabrania kogoś ze sobą. Jednak kiedy tam wracają, Anna zaczyna dziwnie się zachowywać. Próby uspokojenia jej przez Harry'eg...