~>Alex<~
- Harry... - wymamrotałam - ...Harry...
- Twojego pirata tutaj nie ma - odezwał się głos - Przykro mi, ale już więcej go nie zobaczysz.
- Co?! - krzyknęłam otwierając oczy.
Znajdowałam się w przepięknie wystrojonej sali tronowej. Na ciemnych, szklanych płytkach leżał długi, czerwony dywan. Ściany były wysokie i całe czarne. Okna tak samo. Co kilka metrów stały złote świeczniki, które się nie paliły. Na końcu sali, na podwyższeniu, stał tron. Cały wysadzany diamentami, od których odbijało się światło. Nie wiem skąd, bo było tutaj dość ciemno.
- Gdzie ja jestem? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- W domu - przede mną pojawił się niebieski płomień, który zaczął się rozrastać. Nagle z ognia wyłoniła się postać ubrana w ciemne szaty.
- Hades... - wyszeptałam.
- We własnej osobie. Kłaniam się naszej księżniczce - ukłonił się teatralnie i pstryknął palcami, na co wszystkie świeczniki się zapaliły.
- Ale Ciebie nie ma w mojej historii - stwierdziłam.
- Naturalnie. Ale ty w mojej będziesz.
- Jak to? - nic z tego nie rozumiałam - Przecież to absurd!
- Nie absurd moja droga, lecz fakt - powiedział i wskazał mi miejsce po mojej lewej stronie.
Spojrzałam w tamtym kierunku. Teraz wisiało tam lustro, którego wcześniej nie było. Ale dziwniejsze jest to, że w odbiciu miałam na sobie śliczną, granatowo - srebrną suknię balową. Moje włosy były z przodu spięte a z tyłu rozpuszczone i lekko pofalowane. A przecież na Wyspie nie nosiłam takich rzeczy.
- Mogę z Ciebie uczynić najpotężniejszą Królową na świecie - powiedział, a w jego rękach pojawiła się diamentowa korona, którą założył mi na głowę - Będziesz mogła mieć dosłownie wszystko, co sobie wymarzysz. Nikt nie będzie mógł się tobie oprzeć. Dostaniesz moc wszystkich największych czarnoksiężników na świecie.
To co mówił Hades, podobało mi się coraz bardziej. Co jest złego w tym, że chcę się rozerwać. To zawsze Ben miał lepiej. On miał Królestwo zapisane zanim się urodził. A ja? Ja musiałam się bawić w bezdomną na Wyspie żeby przeżyć.
Kiedy chciałam ściągnąć koronę i się jej przyjżeć, nie miałam jej na sobie. Spojrzałam na swój ubiór i teraz miałam to samo co na Wyspie. Zerknęłam w lustro - suknia i korona.
- Jeśli mi pomożesz, to wszystko stanie się rzeczywistością - odparł psytrykając palcami.
Teraz suknia i korona pojawiły się na prawdę. Kiedy chciałam ich dotknąć, zamieniły się w zwykłą, czarną, rozkloszowaną sukienkę do kolan i ciemny płaszcz z kapturem.
- Czego ode mnie chcesz? - spytałam bawiąc się swoimi palcami.
- Nie bierz tego za szantaż droga Alex - uśmiechnął się - A może powinienem powiedzieć Anno?
- Alex może być - westchnęłam.
- Cudownie. A więc jak może już zdąrzyłaś zauważyć, jestem tutaj sam. Wiesz dlaczego?
Pokręciłam głową.
- Ponieważ kiedy Potępiony umrze na Wyspie, zostaje zamknięty w swoim amulecie. Moim akurat był wisiorek, który dałem swojej córce. To mój plan zawładnięcia Auredonem.
- Jak można się stąd wydostać? - spytałam.
- Trzeba zmusić kogoś z zewnątrz, aby nam pomógł.
CZYTASZ
Descendants-Powrót [ZAKOŃCZONE]
FanfictionII część książki "Descendants - Wygnaniec". Anna i Harry dostają szansę powrotu na Wyspę na określony czas i odwiedzenia lub zabrania kogoś ze sobą. Jednak kiedy tam wracają, Anna zaczyna dziwnie się zachowywać. Próby uspokojenia jej przez Harry'eg...