x

147 18 9
                                    

Na kawie się nie skończyło. Zaraz po wyjściu z lokalu, udaliśmy się do pobliskiego sklepu po alkohol, który wypiliśmy nad jeziorem. Siedzieliśmy tam do późna, a nasz kontakt znacznie się poprawił. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i było po prostu miło. Nigdy nie pomyślałbym, że będzie mi się tak dobrze spędzać czas z osobą, której nienawidziłem tyle lat. On najwyraźniej cieszył się z tego tak samo. Większość czasu na jego twarzy gościł uśmiech, przez który wyglądał jak całkiem inna osoba. Kolejna strona, której do tej pory nie znałem. Widząc go takiego, nie można było pomyśleć, że potrafił być okropnym człowiekiem, który zranił wiele osób i ma zamiar to zrobić. Wyglądał niewinnie, krucho. Przez moment nabrałem ochoty, by wyciągnąć go z tego brudnego i brutalnego świata w którym żyje, i zaopiekować nim się. Z każdym kolejnym dniem nabieram przekonania, że on po prostu nie wie co zrobić, że zagubił się sam w sobie i potrzebuje kogoś, kto pomoże mu się odnaleźć. Jeśli tak, byłbym gotów się tego podjąć.

Wróciliśmy do domu późno. Paul i Patryck prawdopodobnie już spali, a ja za to próbowałem wytrzeźwieć mojego towarzysza, lub chociaż utrzymać go przy świadomości jeszcze przez chwilę. Zawsze wiedziałem, że ma słabą głowę, jednak nie sądziłem, że aż tak. Może to po prostu o mnie źle świadczy? Oboje ściągnęliśmy z siebie ubrania wierzchnie, po czym wziąłem go na ręce, chcąc pomóc mu dotrzeć gdziekolwiek. Za bardzo bałem się, że sam nie da rady i po drodze będzie miał bardzo bliskie spotkanie z podłogą. 

- Co ty robisz...? - mruknął, opierając się o mnie i obejmując mnie lekko. - Dam radę. - Mówi co innego niż sobą pokazuje. Mimo tego, nie wyrywał się i po prostu ułożył się wygodnie, wtulając we mnie.

- Widzę, że nie dasz. Oboje wiemy, że masz za słabą głowę i że jesteś zbyt pijany. - Ruszyłem powoli schodami w górę, zerkając na niego.

- Może i jestem pijany, ale moja mechaniczna ręka nie jest. - Szczerze podziwiałem go za to, że potrafił się wyraźnie wypowiedzieć. No, robił błędy, jednak niewielkie. Poza tym, nie wiedziałem, co powiedziałem źle, że zaczął mi grozić. To była groźba, prawda? - Zaraz się chyba porzygam.

- Może lepiej zanieść cię do łazienki, niż do pokoju? - Zatrzymałem się na górze, czekając na jego decyzję.

- Mnh...Wiesz co? Do łazienki. Umyję się chociaż.  - Ruszyłem więc do łazienki, gdzie postawiłem go na nogi i udałem się do jego pokoju, po ubrania na zmianę. Gdy zapukałem, chcąc wejść z powrotem, usłyszałem jednoznaczną odpowiedź, więc zrobiłem to. Nie spodziewałem się jednak takiego widoku, a tym bardziej, że powie coś takiego, będąc w tym stanie. Był już całkiem nagi, aktualnie próbując odłączyć robotyczną część swojego ciała, co po bardzo krótkiej chwili mu się udało. Spojrzał na mnie. - Połóż to... nie wiem, gdziekolwiek. - Machnął ręką, po czym wszedł pod prysznic, a ja zrobiłem, jak powiedział i wyszedłem. Może po prostu jest na tyle pijany, że nie zwrócił uwagi?

W międzyczasie gdy on się ogarniał, ja pościeliłem swoje i jego łóżko. Przygotowałem swoje ubrania na zmianę. Powiem szczerze, że zajęło mu to dłużej niż sądziłem, a przez moment bałem się, że coś mu się stało. Moje obawy zniknęły, gdy usłyszałem, że woda się zakręca. Chwilę później wyszedłem, by sprawdzić, jak się ma. Wyglądał na tak samo zmęczonego i bezsilnego, więc postąpiłem podobnie jak jakiś czas temu i pomogłem mu dotrzeć do jego sypialni. 

- Nie musiałeś ścielić. Teraz wystarczyłaby mi nawet kanapa. - Uśmiechnął się lekko, patrząc na mnie.

- Domyślam się, ale wolałbym, żebyś był jutro rano żywy. - odpowiedziałem, nachylając się i układając go na pościeli. Chciałem się wyprostować, jednak on powstrzymał mnie, trzymając dłoń na moim karku. 

- Poczekaj. - dodał szybko, patrząc mi w oczy. Wydawało mi się, że jego twarz nabrała więcej kolorów i emocji, jakby nagle otrzeźwiał i uświadomił sobie, co się dzieje dookoła niego. Zauważyłem także, że rumieńce na jego policzkach zrobiły się intensywniejsze, lub to po prostu takie światło. - Ja... - powiedział, jednak od razu przerwał. Cierpliwie czekałem, aż powie, co chciał powiedzieć. Poczułem, jak nerwowo, jednak powoli, przesuwa palcami po moim karku. Oblizał usta, po czym przełknął ciężko ślinę. - Ja chciałem tylko... - Widziałem, jak emocje biorą nad nim górę i niemalże czułem od niego bijące ciepło. Nie tylko dlatego, że właśnie wyszedł spod ciepłej wody. Odwrócił wzrok, wyraźnie speszony, a na jego twarzy powoli malowała się rezygnacja. - Dobranoc. - mruknął, puszczając mnie. Przez moment nie wiedziałem co mam zrobić.

- Dobranoc, Tord. - mruknąłem w końcu, nachylając się do niego i całując go lekko w głowę. Chciałem pokazać mu, że nie ma o co się bać i nie ma potrzeby trzymania wszystkiego w sobie. Wyprostowałem się i wyszedłem z pokoju, uprzednio gasząc światło. 

Umyłem się i sam udałem się do swojego pokoju, od razu zakopując się pod kołdrą. Tej nocy ponownie miałem problemy ze snem. Już chciałem powiedzieć, że przez te ostatnie kilka dni mi przeszło, jednak nie. Wróciło. Chociaż to możliwe, że przez alkohol. Niby depresant, niby usypia, jednak to wszystko zależy od osoby. U mnie pobudza wszystkie szare komórki i każdy mięsień, przyprawiając mnie o bezsenność. Mimo wszystko, w końcu się udało. Nie wiem po ilu. Godzinie, dwóch. Jednak w końcu się udało.

Obudziłem się następnego ranka nieco później niż zawsze. Wiedziałem, że pozostali już nie śpią, więc ubrałem się, nieco umyłem i udałem się na dół. W kuchni siedział już Patryck i Tord. Gdy wszedłem, ich rozmowa się przerwała, a brunet przywitał się ze mną. Odpowiedziałem mu, zaraz po tym witając się z karmelowowłosym, który wydawał się być dziś bardziej nieobecny niż zawsze. Odpowiedział mi cicho, od razu sięgając po paczkę papierosów.

Po tym, moją głowę zaczęły męczyć myśli na różny temat. Głównie zastanawiałem się, co z nim nie tak, o czym rozmawiali nim przyszedłem i czy zrobiłem coś nie tak. Miałem wrażenie, że z każdym ruchem którego się podejmuję, coś się psuje. Nie tyle co na moją niekorzyść, co po prostu on ma do mnie inne podejście. Bałem się, że chcąc poprawić z nim relację, psuję ją jeszcze bardziej. To wszystko zaczęło być jakieś takie... niepoprawne. Nie ma miejscu. Wzięte z całkowicie innego świata. 

~~

znowu nie chce mi sie sprawdzać D:

(Nie) wrócę, obiecuję. [TomTord]Where stories live. Discover now