x

124 17 17
                                    

Nie zajęło dużo czasu, bym wyzdrowiał. Właściwie, jedyne co musiałem zrobić to odpocząć i naładować siły na dalsze funkcjonowanie. Mimo wszystko, bycie potworem zabiera dużo energii. To jak włączenie w telefonie wszystkich aplikacji i oczekiwanie, że bateria będzie spadać w normalnym tempie. Chociaż ma to swoje plusy. Nie jest tak, że mógłbym teraz zostać jednym z tych super postaci o nadprzyrodzonych mocach, których nie da się pokonać i którzy są super, i silni i w ogóle. Muszę zapłacić za posiadanie takich zdolności.

Zacząłem się zastanawiać, jakie negatywne skutki mogą odczuwać oni. Głupio mi myśleć o tej trójce jako "oni", jednak głupio mi także pomyśleć, że są moimi kumplami, czy coś takiego. Edd i Matt albo o mnie zapomnieli, albo mają do mnie uraz za to, że zniknąłem tak po prostu. Tord... To jest jedna wielka zagadka. W każdym razie, wracając do poprzednich myśli. Matt nie jest w stanie widzieć samego siebie w odbiciu, Edd potrafi nieświadomie coś rozwalić, lewitować, czy coś podobnego. Ciekawe, czy Tord także jest wybrykiem natury.

Wyszedłem z pokoju, w którym spędziłem ostatnie... chyba kilkanaście godzin, chociaż zakładam, że było ich więcej. Chciałem udać się do miejsca pracy, jednak zostałem zatrzymany. Ktoś złapał moje przedramię, w tym samym czasie wypowiadając moje imię. Odwróciłem się do tej osoby, szybko przeszywając ją spojrzeniem. Był to nie kto inny a karmelowowłosy. Wyglądał dość nietypowo jak na niego. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, powieki i policzki nieco zaróżowione, a spojrzenie starało się być ostre i lodowate jak zawsze, jednak było jednym wielkim chaosem. Jego głos także był inny. Był bardziej delikatny i załamany, chociaż osoba, która zna go krócej uznałaby, że brzmi tak samo jak zawsze.

- Co się stało? - spytałem, nie pozwalając mu przejść do sprawy, z którą do mnie przyszedł. Jego twarz nabrała więcej różowych kolorów, tym razem nie od płaczu.

- Nic. - mruknął, odwracając wzrok. - Poza tym, chciałbym, żebyś poszedł ze mną. - Spojrzał na mnie ponownie, a ja bez zawahania się zgodziłem.

Udaliśmy się wzdłuż korytarza, na sam jego koniec. Otworzył drzwi, wchodząc i wpuszczając mnie do środka, po czym zamknął je z powrotem. To było jego miejsce. Jego dziura, w której przesiaduje te kilka godzin. Pod ścianami stała kanapa, a przed nią niski stolik, jakieś szafki i półki, a na środku biurko, skierowane przodem do nas. On oparł się o nie, patrząc na mnie uważnie.

- Mamy trochę nieprzyjemne relacje z grupą krótko mówiąc debili, którzy nas wykiwali. Cóż... Zdarza sie. - Uniósł ramiona, jakby chcąc pokazać obojętność w stosunku do całej sprawy. - Jednak, jak wiesz, jestem bardzo mściwym człowiekiem. - Spojrzał na mnie, już spokojniejszym i bardziej opanowanym spojrzeniem. - Więc skoro oni nam zrobili niespodziankę, to my im także. Jeśli wiesz o czym mówię. - Wiedziałem dokładnie, o czym mówił.

- Rozumiem, że także mam to załatwić? - spytałem, podchodząc nieco bliżej. On zaczął czegoś szukać, co po chwili okazało się być paczką papierosów. Poczęstował mnie jednym, samemu odpalając swojego.

- Dokładnie. - mruknął, odkładając zapalniczkę na bok, a następnie patrząc na mnie. Przyjrzałem mu się ponownie. Mimo tego, że wyglądał lepiej, nadal było widać po nim, że coś się stało. Zwłaszcza, że jego spojrzenie nadal nie było tak przeszywające jak zawsze. Mógłbym powiedzieć, że było bardzo łagodne. 

- W porządku. To teraz moja kolej na prośby i twoja kolej, by się zgodzić. - podszedłem bliżej, opierając dłoń o blat, na którym siedział już od dłuższej chwili. - Powiedz mi, co się stało?

- Kiedy? - spytał, próbując zyskać na czasie, lub uniknąć tematu. Lub też oba.

- Nie wiem, wtedy kiedy płakałeś. - odpowiedziałem, przyglądając mu się. Starał się odwzajemniać spojrzenie, jednak od kiedy zacząłem temat, znów zmiękł i stał się mniej pewny siebie.

- Aż tak było po mnie widać? - mruknął, odwracając wzrok i zaciągając się mocniej.

- Nie, ale znam cię kilka lat. - Czułem od niego podobne ciepło do tego, gdy był pijany. To znaczy dokładniej, gdy miał iść spać, ale chciał czegoś, co ostatecznie nie doszło do skutku. - Tord. - Na swoje imię lekko się wzdrygnął, jakby było dla niego obce. Jakby ktoś pomylił jego imię, tylko, że ja dokładnie wiedziałem jak ma na imię i kim jest. Westchnął ciężko, z powrotem na mnie patrząc.

- Ja po prostu mam za dużo myśli w głowie. To jest... skomplikowane. 

- Mamy czas. - odpowiedziałem spokojnie, wydmuchując dym. - Wiesz, znamy się kilka lat i dodatkowo musisz mi ufać, zatrudniając mnie tutaj. - Uśmiechnąłem się kącikiem ust. - Poza tym, z jakiegoś powodu sam się do ciebie zwróciłem. Sam tobie zaufałem. - Opuścił wzrok, przez chwilę nic nie mówiąc. Bawił się papierosem w dłoni, jednocześnie nerwowo się nim zaciągając. Ja za to paliłem swojego spokojnie, jednocześnie chcąc pokazać swoją postawą,że nie ma się czego obawiać. 

Minęły pewnie minuty, a ja w tym czasie skończyłem papierosa, rozejrzałem się po tym miejscu i zapamiętałem z niego jak najwięcej. Oczywiście, większość z tego to był jego zapach. On za to siedział, prawdopodobnie myśląc, jak ubrać w słowa myśli. Pewnie tak bardzo zagmatwane. Miałem także w głowie słowa, które Patryck mi powiedział. Namieszałem mu w życiu. Może w końcu uzyskam odpowiedź?

- Moje emocje ostatnio to jeden wielki chaos. Do tej pory nie przejmowałem się tym w ogóle. Przestało dla mnie istnieć coś takiego jak złość, smutek, radość, zakłopotanie, cokolwiek. Przestała istnieć dla mnie jakakolwiek kontrowersja, czy normalność. Wszystko stało się obojętne i równe sobie. Wszystko co sobą pokazywałem, to po prostu kontrolowane mojego tonu głosu, czy mięśni twarzy. Wszystko było ułożone i stabilne. Tak jak sobie to zaplanowałem, bo w mojej przyszłości nie ma miejsca na chociaż chwilę nieuwagi i nieświadomości. Tylko, że wszystko zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Ułożyłem wszystko, to znaczy, siebie. - Spojrzał na mnie. - A ty wszystko spierdoliłeś. - Poczułem, jak zimny pot oblewa całe moje ciało, jednak starałem się tego nie okazywać. - Zobaczyłem cie pierwszy raz od tego roku czy chuj wie ilu, usłyszałem ciebie znów, poczułem znowu twój zapach i pozwoliłem ci wejść do mojego życia, zaufać mi i pozwolić ci okazać mi pozytywne uczucia. - Ujął moją twarz w dłonie. Jego wzrok ponownie stał się chaotyczny. Na twarzy malowało się pełno emocji, których nie mogłem opisać. Jednak jedną z nich rozpoznałem. Ekscytacja. - Poczułem się wtedy, jakbym cały ten czas znajomości z tobą potrzebował właśnie tego. Jakbym potrzebował ciebie, dlatego nienawidziłem cię tak bardzo, bo ty nie chciałeś mnie kochać. 

Przełknąłem ciężko ślinę, czując, że jest bardzo blisko. Nie wiedziałem, co mam zrobić, co powiedzieć. Byłem w całkowitym szoku. Jednak nie musiałem nic robić. Poczułem, jak przyciąga mnie do siebie, jednocześnie obejmując moje biodra udami. Nadal trzymał moją twarz w dłoniach. Ja swoje oparłem obok niego, oddając namiętny pocałunek. Jego usta i język smakowały papierosami, ale prócz tego czymś słodkim i przyjemnym. Czułem, że ode mnie także zaczyna bić ciepło.

~~

co jest dobre na stresujący dzień?

geje

i to tacy geje którzy są aktualnie twoim ulubionym shipem

hura

(Nie) wrócę, obiecuję. [TomTord]Where stories live. Discover now