x

116 15 18
                                    

W ciągu następnych kilku dni zauważyłem u niego kolejne zmiany. Zachowywał się bardzo chaotycznie, wiele razy się mylił, mówił sam do siebie, był nieobecny. Była jeszcze jedna rzecz która bardzo rzuciła mi się w oczy. Raz zachowywał się w stosunku do mnie przyjaźnie, uśmiechał się, później nagle stawał się agresywny i wszystko kończyło się jego oschłością. Jakby nie chciał dopuścić do siebie myśli, że... Że moglibyśmy czuć do siebie coś pozytywnego, naprawić relację. Jakby chciał z powrotem mnie nienawidzić. To sprawiało, że czułem się naiwny, oszukany i kolejny raz zawiedziony samym sobą. To była idealna pułapka. Złapał mnie w swoje sidła, a ja mimo tego, że widziałem w jego oczach największe zło, nienawiść i chęć mordu, nie potrafiłem nic z tym zrobić i po prostu się poddałem. Za każdym razem, gdy patrzyłem mu w oczy czułem się jak otumaniony. Jak idiota, który całkowicie stracił umysł i który tylko przytakiwał na wszystko, co on powiedział. Gratuluję Larsen, jesteś prawdziwym geniuszem.

Usiadłem na krześle, a średniego wzrostu blondyn zaczął coś przygotowywać. Miałem wrażenie, że patrzą na mnie setku oczu, jednak było to tylko kilka par. Poczułem przeciągłe i głębokie ukłucie w zgięciu ramienia. Spojrzałem w tym kierunku. Lekko różowawa ciecz w strzykawce zaczęła mieszać się z moją krwią, jednocześnie bardzo szybko ubywając. Chłopak docisnął ją do końca, a ja w tym samym czasie poczułem wstrząs w głowie, przez który obraz przed moimi oczami zaczął się rozmazywać. Dwóch chłopaków pomogło mi wstać, po czym pozwolili mi usiąść na podłodze w małym, szklanym pomieszczeniu.

Przez kolejne kilka sekund nic się nie działo. Siedziałem oparty o szybę, wlepiając niewidzące spojrzenie w sufit. Nagle poczułem wyraźnie pulsowanie mięśni i żył, mocniejsze bicie serca, po czym usłyszałem swój własny krzyk. Brzmiał on jednak jakby to ktoś inny krzyczał, dodatkowo pod wodą. Gdy z powrotem odzyskałem zmysły, które straciłem, były one wyraźniejsze. Każdy zapach czułem kilka razy mocniej, wzrok potrafił wszystko szybko przeanalizować. Pierwszym, na czym skupiłem spojrzenie, był Tord. Przez ułamek sekundy wyczytałem z jego twarzy ekscytację pomieszaną z pewnego rodzaju przerażeniem. Później jednak z powrotem patrzył na mnie badawczo i poważnie. 

Ja za to nabrałem wszystkiego więcej. Dosłownie. Byłem wyższy o jakieś kilkanaście centymetrów, też dzięki nogom które utrzymywały się jedynie na palcach. Moje mięśnie nabrały większej masy i siły, dodatkowo zmysły były bardziej czułe. Uszy spiczaste, wystające na boki, pionowe rogi, długi ogon, no i nie obeszłoby się bez długich, ostrych kłów. W jednej chwili zawładnęła mną agresja, przez którą zacząłem uderzać z całych sił w szybę, chcąc się jej pozbyć, uwolnić się i zaspokoić głód. Czy to na pewno był głód? Chęć zamordowania czegoś i pożywienia się? Czy może bardziej obrony. Jedyne, co miałem w głowie, to jego obraz. Jego twarz, jego imię, nazwisko, jego głos i całego jego, na którym napisane było wielkimi literami "CHRONIĆ ZA WSZELKĄ CENĘ"

Poczułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie. Oddech stawał się coraz bardziej ciężki, a gardło piekło niemiłosiernie. W końcu straciłem także wzrok, upadając z powrotem na podłogę. 

Gdy się obudziłem, byłem z powrotem sobą. Leżałem w niedużym, jasnym pokoju, od którego aż czuć było nauką. Spojrzałem na osobę nade mną i jedyne co rozpoznałem, to włosy ułożone w charakterystyczny sposób. Odwrócił głowę, mówiąc coś do kogoś, po czym odszedł, a do mojego łóżka podszedł ktoś inny. Gdy odzyskałem wzrok i słuch, rozpoznałem w tej osobie Patryck'a. 

- Wybacz, że cię tak potraktowaliśmy wczoraj - powiedział, pisząc coś w notatniku, następnie siadając obok.

- W-wczoraj? - Zmarszczyłem lekko brwi. - Spałem od wczoraj?

- Nie do końca spałeś. - Uśmiechnął się nerwowo, odwracając wzrok na chwilę. - Byłeś bardziej nieprzytomny. - Westchnąłem ciężko, patrząc z powrotem w sufit. W tym czasie mógłbym zrobić wiele produktywnych rzeczy,  jak się domyślam, musieli mnie tak potraktować przez to, że byłem agresywny. Z całej tej sytuacji pamiętam tylko Larsen'a.

- Jak już jesteśmy tu sami i mamy chwilę. - zacząłem, patrząc z powrotem na bruneta. - Ty i Paul jesteście z Tord'em najbliżej, nie?

- No... tak. Można tak powiedzieć. Jesteśmy jego przyjaciółmi, jednak w wielu sytuacjach traktuje nas jak po prosu pracowników, lub współlokatorów. Jednak chyba domyślam się, o co chcesz zapytać. - Uniósł lekko kąciki ust.

- Chcę zapytać, czy mówił wam coś o mnie? W sensie, nie wiem do końca co mam myśleć. Na początku traktował mnie beznamiętnie, później okazało się, że jednak chce naprawić tą relację, która tyle lat była wypełniona nienawiścią. Teraz nie mam zupełnie pojęcia, jak to określić. Jakby chciał z powrotem to zepsuć, ale nie umie. - Odwróciłem wzrok, odruchowo marszcząc brwi. Chłopak przez chwilę nie odpowiadał, prawdopodobnie namyślając się.

- Chciałbym ci to powiedzieć, ale prawdopodobnie zostanę za to rozstrzelany, lub chociaż poważnie ranny. - Wstał, przyglądając mi się. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że nieźle namieszałeś w jego życiu. - Uśmiechnął się, w czym zauważyłem nutkę złośliwości, po czym udał się w stronę drzwi. - Zdrowiej szybko, potworze. - rzucił na wychodne, po czym zamknął za sobą drzwi.

Okej, to nie pomogło mi ani trochę. Właściwie, namieszało jeszcze bardziej. Co to ma kurwa znaczyć, że namieszałem mu w życiu? Czy ja zawsze muszę mieszać wszystko z czym mam styczność? Może powinienem zostać kucharzem czy coś? 

Kolejny dzień, kiedy leżałem w łóżku, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Tym razem, nawet nie mogłem, nie mając nic lepszego do roboty, niż próby rozszyfrowania jego umysłu, który ma w sobie pełno zabezpieczeń, labiryntów i zagadek, na które tylko on zna odpowiedź. 

Wziąłem jedną z poduszek i ułożyłem ją sobie na twarzy, mając ochotę krzyczeć wszystkimi głosami, jakie w sobie miałem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałem zrozumieć jego zachowanie i jego emocje, nie rozumiejąc do końca nawet swoich. Do końca? W ogóle. Z jednej strony, miałem w głowie dotychczasową nienawiść i nieprzyjemnie wspomnienia, z drugiej były te chwile, w których widziałem go szczęśliwego i cieszyłem się razem z nim.Były też te, gdzie chciałem rzucić się na niego z chęcią pokaleczenia mu twarzy jeszcze bardziej. Także te, kiedy chciałem za wszelką cenę zrobić wszystko dla niego dobrze.

~~

znów nie sprawdziłem bo jestemleniwąkurwązabijciemnie

(Nie) wrócę, obiecuję. [TomTord]Where stories live. Discover now