O N E

7.9K 317 137
                                        

Rzuciłam plecak na stolik i usiadłam, opierając się o ścianę. Kolejny nudny dzień w tym przeklętym liceum. Co prawda mam zaraz matematykę, którą w miarę znoszę, ale i tak chcę już opuścić ten budynek. Co z tego że jest dopiero koniec września? Mam serdecznie dość.

- Hej Ness, jak nastrój? – spytała mnie uśmiechnięta brunetka, siadając obok.

- Znowu się nie wyspałam, ale jest okay – zaśmiałam się, a ona skinęła głową. Tylko Cama znała moją sytuację i to co robię poza szkołą. – A jak tam u ciebie?

- Ostatnio spokojnie, jednak trochę mi się nudzi. – mrugnęła do mnie, a w odpowiedzi dostała mój promienny uśmiech.

Po kilku minutach do klasy weszła czterdziestoletnia blondynka, która uczyła tego cudownego przedmiotu, zwanego królową nauk. Kobieta była dość miła z charakteru i nieźle znosiła godziny spędzone w towarzystwie tych debili, którzy chodzili do naszej szkoły, przez co nawet ją lubiłam. Lekcja minęła szybko i po chwili wyszłam już na korytarz. Skierowałam się do mojej szafki, chcąc wziąć podręcznik do chemii. Po drodze oczywiście musiałam na kogoś wpaść, bo nie byłabym sobą. Podniosłam wzrok i zobaczyłam samego króla szkoły, czyli kapitana drużyny koszykarskiej. Super, po prostu super. Schyliłam się szybko i chwyciłam zeszyt, który mi upadł.

- Patrz jak chodzisz, ruda pokrako – rzucił z pogardą chłopak.

- Przepraszam – mruknęłam tylko i w towarzystwie śmiechu jego przydupasów i kilku innych uczniów, udałam się dalej. Pewnie zaczerwieniłabym się, ale niestety cała sytuacja kompletnie mnie nie ruszała. Szczerze powiedziawszy bez najmniejszego problemu mogłabym coś mu zrobić, ale udawałam bardzo przeciętnego ucznia w tej szkole. To było niestety konieczne, więc musiałam odpieprzać ten teatrzyk. Kiedyś jeszcze się odwdzięczę za pomiatanie mną na każdym kroku. I na pewno mu się to nie spodoba.

- Robisz dzisiaj po szkole coś ciekawego? – zagaiła Cama po chwili, kiedy spotkałyśmy się na stołówce.

- A jak myślisz? – westchnęłam, kładąc swoją tacę na stoliku. Dzisiaj zaserwowałam sobie kawałek pizzy i puszkę coli. Bardzo zdrowo, nie powiem. – Wiesz, że mam ostatnio dużo na głowie, muszę siedzieć w firmie godzinami. Mogłabyś pomóc, a nie opieprzać się na urlopie. Chociaż głupie papiery byś ogarnęła. – uśmiechnęłam się do niej.

- Nie przesadzaj. – przewróciła oczami. – Ash dał mi chwilę spokoju, po ostatniej akcji.

- Tylko się za bardzo nie rozleniwiaj, stara.

- Jesteśmy w tym samym wieku, geniuszu...

- Dobra tam, czepiasz się. – machnęłam ręką. – Spadaj już do swoich znajomych, a ja tu posiedzę samotnie jak nerd – rzuciłam.

- Nie przeszkadza ci czasem to całe udawanie? Z twoim charakterem mogłabyś być naprawdę lubiana, należeć do szkolnej elity...

- Szczerze? Gówno mnie obchodzi taka popularność i znajomości. Ale śmieszą mnie często takie sytuacje, w których ludzie biorą mnie za bezbronną istotkę, nie zdając sobie sprawy z tego, że bez problemu mogłabym ich pozbawić przednich zębów.

- Chciałabym zobaczyć ich miny na przykład na twoich treningach – roześmiała się, a ja do niej dołączyłam. – To byłoby bezcenne.

- Kiedy wracasz do pracy?

- Za kilka dni. Jak tylko noga do końca się zagoi – odparła.

- Wszyscy czekamy z niecierpliwością. Serio nudno tak bez ciebie. Gary jakiś przybity, a Ryan się nade mną znęca na treningach, bo nie ma ciebie – zaśmiałam się.

Nexy Ross [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz