♠Sięgnąłem po buteleczkę delikatnych perfum z komody i spryskałem przyjemnym zapachem miejsce za swoimi uszami oraz kark. Po upewnieniu się, że pachnę idealnie, zauważyłem, że mój telefon wydaje z siebie irytującą muzyczkę, jednakże na moją twarz wpłynął uśmiech, gdyż zobaczyłem wyświetlające się zdjęcie Liama, które ustawiłem na kontakt.
– Em, hej? – odebrałem, poprawiając swoje włosy. Zdziwiłem się na ten telefon. Zaraz miałem jechać na zakupy, pewnie jakaś sprawa z Larrym. Od jakiegoś czasu piszemy ze sobą, by ich jakoś związać.
– Witaj, Zayn – moje ciało przeszły ciarki od stóp aż po końce włosów, kiedy usłyszałem ten piękny, melodyjny głos. – Chciałem spytać czy... Masz wolny wieczór?
– Dz-dziś? – spytałem, podpierając się ręką o komodę. – Znaczy, chyba tak, jadę na zakupy. Na razie do centrum, muszę kupić parę ciuchów – powiedziałem, przygryzając wargę. Brawo, Malik! Jąkanie ci najlepiej wychodzi!
– Jasne, więc może wpadnę o dwudziestej pierwszej z jakimś delikatnym alkoholem? – spytał Liam po drugiej stronie słuchawki. Zdziwiłem się, że chce ze mną jeszcze w ogóle rozmawiać.
– Znasz mój adres? – odparłem i od razu pażałowałem. Debilu, skąd niby ma mieć?! W końcu nigdy nie widzieliście się na żywo.
– Właściwie tak, dał mi go Louis. Twój przyjaciel, jak mniemam? – A więc Tomlinson maczał w tym palce?
Przymrużyłem oczy, odsuwając telefon, by wyciszyć mikrofon i pisnąłem głośno jak dziewczynka. O mój boże!
Odetchnąłem cicho, włączając go ponownie.
– Dobrze... Więc do zobaczenia wieczorem – przygryzłem wargę.
– Będę na pewno, miłych zakupów, Z – powiedział Liam, zaraz później rozłączając się.
Schowałem telefon do kieszeni i kucnąłem przed lustrem. Mój Boże, czy to naprawdę się dzieje? Liam przyjdzie do mnie do mieszkania?
Nie sądziłem, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie. Oczywiście Louis cały czas mi powtarzał, że widzi, iż coś wyraźnej się święci, lecz ja nie brałem jego słów pod uwagę i przede wszystkim w poważny sposób. Jednakże teraz to naprawdę się dzieje. Nie tracąc czasu, udałem się na zakupy, a nuż akurat kupię coś ładnego na dzisiejszy wieczór.
***
Westchnąłem cicho, wchodząc do wanny. Potrzebowałem spokoju i ciszy po dzisiejszym wydarzeniu z jedną fanką, mój Boże, jak ktoś taki może być aż tak nachalny? – rozmyślałem o tym, upijając łyk swojego wina. Mam uczucie, że zapomniałem o czymś ważnym. Ale cholera. Nie wiem, co to było.
Nabrałem w swoje dłonie piany, by następnie namydlić nią całe swoje ciało, które powoli rozluźniło się dzięki wysokiej temperaturze wody oraz przyjemnym zapachu. Włączyłem w telefonie muzyczkę i zacząłem przeglądać snapchata. Ten Louis mnie nigdy nie zaskoczy swoimi blogami na grupce.
"Zayn, ty dupku, nie odzywasz się, ale spokojnie... Dzisiaj wszystko ci wybaczę, przecież niedługo wpadnie do ciebie twój książę." Zobaczyłem rozbawioną minę szatyna, kiedy wymawiał te słowa. Chwila, co? Spojrzałem na zegarek. Dwudziesta trzydzieści dwie. To oznacza, że Liam będzie tu za mniej niż pół godziny.
Zobaczyłem rozbawioną minę szatyna, kiedy wymawiał te słowa. Chwila, co? Spojrzałem na zegarek. Dwudziesta trzydzieści dwie. To o
Liam będzie tu za mniej niż pół godziny.Szybko wyskoczyłem z wanny, wycierając się cały. Boże, jaki ze mnie debil! - pomyślałem, wypuszczając wodę z wanny i ruszyłem w stronę sypialni. Jednak kiedy zgasiłem światło w łazience, po moim mieszkaniu rozniosło się pukanie do drzwi. Pewnie sąsiadka znowu nie ma cukru - dodałem w myślach, idąc do drzwi. Ta dziewczyna to jakaś wariatka. Może jak tak się pokażę, to się odczepi?
W końcu sięgnąłem po szlafrok, którym przykryłem swoje ciało i pewnym krokiem ruszyłem do drzwi, otwierając je, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ widząc, kto stoi zaraz przede mną z butelką wina, zamarłem, a moje kolana zgięły się w pół, więc jedyną deską ratunku były drzwi, których zawzięcie się popierałem.
– Liam? – zdziwiłem się, patrząc przestraszonym wzrokiem. Jaka wtopa! Miał być później! Boże... Co ja mu powiem, nie... Błagam, niech mi się to śni.
– Hej, uroczy.. – powiedział i w tym samym momencie skinął do mnie głową. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało.
– W-wejdź... Wybacz, że jestem w samym szlafroku, ale mnie zaskoczyłeś, przychodząc wcześniej – powiedziałem, wpuszczając go do mieszkania.
– Tak, musisz mi to wybaczyć, ale byłem w okolicy i tak wyszło, że chciałem cię zobaczyć...
Pokiwałem głową, zamykając drzwi i ruszyłem do swojej sypialni.
– Na końcu korytarza jest salon... Ja zaraz będę – powiedziałem, idąc szybkim krokiem.
Ubrałem się szybko, nakładając rurki i nowa koszulkę. Westchnąłem cicho, patrząc w lustro i poprawiłem swoje włosy. Po popsikaniu się perfumami wziąłem kieliszki z szafki i ruszył do salonu.
– Masz bardzo ekskluzywne... Mieszkanie – powiedział Liam, rozglądając się po pomieszczeniu, kiedy usiadłem obok niego na kanapie.
– Em... Dziękuję – kiwnąłem głową, biorąc butelkę wina i otwierając go. – Mogę wiedzieć, czemu zawdzięczam twoją wizytę? – spytałem, nalewając z butelki alkoholu.
– Pomyślałem, że bardzo dobrze nam się pisało. Musiałem zobaczyć, czy jesteś realistyczny, bo przecież ludzie mówią, że ideały nie istnieją – przez jego słowa prawie wylałem alkohol z kieliszka.
– Bo nie istnieją – powiedziałem, odkładając butelkę i dając mu kieliszek z winem.
– Chyba, że nazywasz się Zayn Malik – chłopak uśmiechnął się do mnie. Poczułem, jak moje policzki zaczynają szczypać. Przygryzłem wargę, patrząc w stronę kominka. Kurczę, tego się nie spodziewałem po nim.
– Dziękuję za tyle komplementów – zachichotałem, patrząc na niego spod długich rzęs. Liam uśmiechnął się do mnie i usiadł bliżej. Cholera, czuję jego zapach perfum.
Już po chwili trzymaliśmy w dłoniach swoje kieliszki, w pokoju roznosiło się ciepło unoszące od kominka, panował spokój. Nie wierzyłem, że jestem tu tylko ja i Liam.
♠
CZYTASZ
ᴀ ᴍᴏᴅᴇʟ ᴀɴᴅ ᴀ ʏᴏᴜᴛᴜʙᴇʀ ✓
FanfictionOpis: Harry jest modelem, którego kocha cały świat. Odnosi wiele sukcesów i pracuje dla największych marek, takich jak "Gucci". Wyrusza ze swoim przyjacielem Liamem w wielką trasę. Natomiast Louis to Youtuber mający wiele, szczerych i dumnych fanów...