32

5.3K 399 142
                                    


Prosimy o ładną aktywność pod opisówkami. Rozdział miał być jeden (2.5 tys. słów), ale to ff jest instagramowe, więc będą podzielone.
Buzi, MxE😘

Siedziałem na wysokim krześle w kuchni Nialla, pijąc sok marchwiowy, opierając łokcie na blacie. Obiecałem dziś nie pić i mam nadzieję, że dotrzymam obietnicy danej Eleanor.

W końcu nie uważam, że by dobrze się bawić, potrzebny jest alkohol, mogę spędzić świetnie czas śmiejąc się ze wstawionego Nialla, samemu będąc trzeźwym, prawda?
Westchnąłem cicho, odkładając kubeczek do kosza i ruszyłem na balkon zapalić. Tak od dwóch miesięcy zacząłem to robić przez Malika. Wcześniej paliłem raz na wczas. Jednak teraz bardziej tego potrzebuje.
Nie zwróciłem nawet uwagi na Zayna i Liama, którzy dosłownie zjadali swoje twarze na kanapie w salonie, obok którego przeszedłem. Mulat dosłownie siedział na kolanach Liama, trzymając dłonie na jego szyi i całował namiętnie chłopaka, podczas gdy Niall kręcił pustą butelką wódki na podłodze przed telewizorem.

Zaśmiałem się cicho z pokoju i po chwili znalazłem się na balkonie, odpalając papierosa. Zaciągnąłem się i wyjąłem go z ust. Podniosłem lekko swoją głowę do góry, spoglądając na gwieździste niebo nim wypuściłem dym spomiędzy moich warg, które chwilę później oblizałem.

Zastanawiałem się, czy dobrze robię będąc z El. Broniłem ją przed Samem jednak nie byłem pewny swojej decyzji. Nie lubiłem być nieszczerym wobec innych, oczywiście to nie był prawdziwy związek. Nie całowałem Eleanor, nie chodziliśmy za ręce, nie mógłbym nawet tego robić z inną dziewczyną, a El jest dla mnie jak siostra i chciałem jej bronić. Nawet nie potrafiłem otwarcie przyznać przed własną rodziną, że wolę chłopców.

– Palenie zabija. – Usłyszałem za sobą. Cholera Harry'ego się tu nie spodziewałem. – Pomyślałem, odwracając się w jego kierunku. – Czy jeśli powiem ci, że nikotyna zawarta w papierosach to narkotyk, przez który jeśli zapalę to, co trzymasz w rękach, ta szkodząca substancja dostanie się do moich płuc wyniszczając je... Czy dałbyś zapalić mi tego papierosa? – Po jego słowach zastanowiłem się poważnie nad jego słowami. Moje serce biło dwa razy szybciej, kiedy słuchałem i patrzyłem na Harry'ego. Był zbyt idealny, żeby palić papierosy. Pokiwałem krótko głową na jego pytanie, dając mu przeczącą odpowiedź. – Więc dlaczego sam się wyniszczasz? – spytał wkrótce, robiąc krok bliżej mnie. Był odziany w czarną koszulę, której dwa pierwsze guziki były rozpięte, a krój tego nieziemskiego ubrania idealnie podkreślał jego perfekcyjną do bólu sylwetkę. W doni trzymał jak mogłem się domyślić drinka, którego powoli przystawił do swoich ust, po chwili starając całkowicie obok mnie.

– Na coś trzeba umrzeć. – Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na jego twarz. Jak za każdym razem, gdy się patrzyłem w te zielone oczy, zastanawiając się, czemu moje serce wybrało jego.

– To bardzo złe, gdy tak mówisz – powiedział zielonooki z małym westchnięciem.

Postanowiłem wyrzucić swojego papierowa w dół, przez co ten poleciał kilka metrów, trafiając w końcu na chodnik. Brunet podniósł swój czerwony kubeczek do góry, posyłając mi pytające spojrzenie. Kiwnąłem lekko głową, biorąc od niego drinka i upijając niewielki łyk.

– Miałem nie pić...


ᴀ ᴍᴏᴅᴇʟ ᴀɴᴅ ᴀ ʏᴏᴜᴛᴜʙᴇʀ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz