ROZDZIAŁ IV

14K 119 56
                                        

       Kurde, głupio trochę wyszło,  mój pracodawca będzie płacił za sukienkę, no ale cóż, jak dają to się bierze, co nie?

      W oko wpadła mi odrazu szmaragdowa sukienka z odkrytymi ramiona i rozkloszowanym dołem.

- Co o niej sądzisz? - zapytałam Chrisa.

- Jest niezła - stwierdził - przymierzaj!

Poszłam do przymierzalni. Kreacja prezentowała się idalnie. Nagle, w lustrze zobaczyłam głowę bruneta wychylającego się zza kotary.

- Wow, wyglądasz przepieknie - stwierdził.

- Dosyć przeciętnie - zaśmiałam się - ale ta sukienka, jest boska. Tylko droga i pomyślałam, że może jak już uda mi się trochę zaoszczędzić to zwrócę połowę. Może tak być? - zaproponowałam nieśmiało.

- Nie - odparł stanowczo - Nie musisz za nią płacić. To będzie twój prezent powitalny i nie ma dyskuji.

- No dobrze, skoro to prezent..

      Poszliśmy do kasy zapłacić, to znaczy Chris płacił. Kasjerka uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo i powiedziała:

- Szczęściara z ciebie.

Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Przecież nie jestem jego dziewczyną. On ma rodzinę, a ja chłopaka. Tylko czy ja go ko..... Oj daj spokój - pomyślałam - jestem z nim 2 lata i akurat teraz zebrało mi się na wątpliwości. Co ze mnie za dziewczyna.

      Wróciliśmy do domu ok. 3. Chris stwierdził, że konicznie musi kupić sobie szmaragdowy krawat, abyśmy do siebie pasowali. O 8 zaczynała się impreza, więc postanowiłam przygotować obiad. Ugotwałam makaron spaghetti, usmażyłam mięso i zrobiłam sos. Jedliśmy i wygłupialiśmy się. Wciągaliśmy makron jak robaki. Oczywiście, musiałam, bo co by innego , ubrudzić się. Biała bluzka w połączeniu z sosem pomidorowym nie idzie ze sobą w parze. Wyglądałam jak morderca. Chris zaproponował, że pozmywa, a ja w tym czsie mam iść zacząć się przygotowywać. Co prawda zostały 3 godziny, ale stwierdził, że my, kobiety, potrzebujemy więcej czasu niż faceci, a 3 godziny, mogą okazać się nie wystarczające. Zignorowałam tą uwagę, co prawda śmiejąc się, ale cóż mi pozostało innego. Najpierw umałam sie w moim ulubionym, malinowym żelu, umyłam włosy, i zaczęłam robić makijaż. Delikatnie podkreśliłam usta, za to nacisk położyłam na oko. Mocniejsze cienie i kreski idealnie pasowały do sukienki. Zakręciłam fale i ubrałam się. Chris miał rację. Wszystko zajęło mi dokładnie 2 i pół godziny. Zeszłam na dół i przyjżałam się mu. Wyglądał jak milion dolarów. W tym momencie odwrócił się w moją stronę:

- Wyglądasz jak milion dolarów - zaśmiałam się w duchu na tą uwagę - to co? Jedziemy?

- Jasne.

Wsiedliśmy do jego auta. Po krótkiej jeździe dojechaliśmy na miejsce. Przeraziła mnie ta ogromna kolejka ludzi czekających na wejście.

-  To sobie poczekamy - stwierdziłam. Chris spojrzał na mnie unasząc jedną brew. Chwycił mnie za rękę wymijając tłum i prowadził do wejścia. No tak mogłam się domyślić.

W klubie było bardzo dużo ludzi, pewnie bogatych, bo sam wygląd klubu był bardzo ekskluzywny. Podeszliśmy do stolika zajmowanego przez grupę biznesmenów. Chris stanął przed nimi:

- Witajcie, to moja partnerka, Kate.

          

Call me daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz