Essence of Love

26 3 0
                                    

Powrót do Tokio po tygodniu w Matsue wprawiał mnie w silne drżenie radości. W końcu dwa dni błogiego spokoju z ukochaną osobą miały być moim zasłużonym odpoczynkiem od nauki. Shiro nie pozwolił mi brać ze sobą żadnych książek, bym przypadkiem się nie uczył po kątach. Oczywiście, że zabrałem ze sobą jeden podręcznik. Przypuszczałem jednak, że go nawet nie dotknę. Shiro był bardzo podekscytowany na ten weekend. Ja sam również się cieszyłem, ale on był takim wulkanem szczęścia. Jeszcze nie tryskał... Lawą, oczywiście... Ale przypuszczalnie miał zacząć.

W każdym razie! Cieszyłem się bardzo, że spędzimy z Yuu trochę czasu razem, bo ostatnio nam tego brakowało. Shiro miał pracę, żalił mi się często, że szef znowu robi sobie z niego gościa od przynieś-zanieś-pozamiataj, co go cholernie denerwowało. W końcu nie był już żadnym stażystą, radził sobie świetnie z poważnymi zleceniami. Wiedziałem, że zawsze się ze wszystkim starał, dlatego po prostu uznali, że mogą zrzucić na niego całą czarną robotę. Aż mnie to denerwowało! Stresowali niepotrzebnie mojego narzeczonego, co momentami odbijało się na naszym związku, chociaż Shiro z całych sił starał się zostawiać sprawy zawodowe poza domem. Niestety, czasami się spinał, denerwował się o byle głupotę i wychodziło to tak, że obaj na siebie krzyczeliśmy.

Gdy wszedłem do mieszkania, zdałem sobie sprawę, że nie mam za bardzo, co w nim robić, bo było czysto. Czysto w cholerę! Shiro nawet okna umył. Byłem naprawdę strasznie zaskoczony, bo całe mieszkania aż błyszczało, mógłbym bez obaw jeść z podłogi. Szczęka mi mało nie opadła na ten widok. Wszystkie rzeczy równo poukładane, nawet w szafce z butami.

− Jestem... − powiedziałem niepewnie. Rozglądałem się chwilę po mieszkaniu. Przeszło mi przez myśl, że chyba wszedłem do nie swojego domu. Zdjąłem płaszcz, odwieszając go na haczyk, po czym zrzuciłem z nóg buty. Tenshi wyjrzała zaspana z salonu. Przeciągnęła się, ziewając. Leniwym krokiem podeszła do mnie, otarła się o moje nogi i zaczęła głośno mruczeć, pomiaukując. Wziąłem maleństwo na ręce, tuląc je do siebie oraz lekko całując w pyszczek. Po krótkiej chwili wyrwała mi się, bo nie lubiła nigdy być długo przez kogokolwiek trzymana, po czym poszła do kuchni. − Yuu, jesteś tutaj?

− Uhm! − usłyszałem z sypialni. − Jeszcze trochę! Aa-ah...!

Drgnąłem. Co to miało znaczyć? W mojej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka. Szybko poszedłem do sypialni. Gwałtownie otworzyłem drzwi, niemal uderzając nimi o ścianę.

− Co ty wyprawiasz?! – huknąłem na swojego faceta.

Yuu nie zwrócił jednak na mnie żadnej uwagi, ale to nawet lepiej. Stał do mnie tyłem, w uszach miał słuchawki, z których leciała muzyka i podnosił ciężarki. Odetchnąłem. Już myślałem, że niewiadomo, co on beze mnie tutaj robił. Uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem się o ścianę, podziwiając, jak mój mąż ćwiczy. Mięśnie Yuu były napięte, a jego ciało błyszczało się od potu. Brakowało jeszcze, by ktoś (na przykład ja) wysmarował go oliwką. Z jakiegoś powodu ten widok był dla mnie cholernie pociągający. Mój mężczyzna w samych, opiętych spodniach dresowych i ciężary. Połączenie idealne.

W końcu podszedłem do Yuu. Wyciągnąłem mu jedną słuchawkę z uszu i jednocześnie przesunąłem palcem po jego wilgotnym karku.

− Misiu, wystarczy.

Drgnął z zaskoczenia.

− Takanori? − wyciągnął drugą słuchawkę, odwracając się. Hantle położył na podłodze. − Myślałem, że będziesz później, miałem po ciebie jechać na stację.

− Przyjechałem wcześniejszym pociągiem − przygryzłem wargi, podziwiając wyrzeźbiony przód Shiro. Mężczyzna chciał mnie objąć, ale szybko się odsunąłem. − Do mycia!

Migdałowe serce: rozdziały specjalne (the GazettE A/U)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz