Zbliżał się ostatni egzamin w tym semestrze. Sesja letnia, było gorąco, parno. Bolała mnie głowa od ciągłej nauki i wysokiej temperatury. Siedziałem w moim pokoju, nerwowo strzelając palcami, powtarzając materiał, jaki miał się pojawić na egzaminie. Mało mi brakowało do tego, by wyrzucić wszystkie notatki wraz ze sobą z okna, byle już nie musieć tego wszystkiego powtarzać.
− Okej, to powiedz mi... hm... Jakie są sposoby leczenia wad rozszczepowych kręgosłupa – powiedział Yuu, który leżał na futonie z moimi notatkami. Jednocześnie wachlował się nimi i odpytywał mnie z materiału.
− No błagam cię – jęknąłem zabierając mu notatki. Spojrzał na mnie niepocieszony, że zabrałem mu jego wachlarz. Przekartkowałem skrypt, szukając czegoś innego. – Operacja, rehabilitacja. Zależy też, którego odcinka kręgosłupa dotyczy rozszczepienie i jak rozległe jest. Pytasz o same pierdoły, a omijasz te naprawdę ważne i trudne rzeczy.
− Dla mnie to trudne – odparł. – Bo co to w ogóle jest rozszczepowa wada kręgosłupa?
− Że masz niedorozwinięte kręgi kręgosłupa.
− Ale mi wytłumaczyłeś.
− No dobra, nie marudź. To po prosu wada rozwojowa. Kręgosłup ci się rozszczepia, kiedy łuk i trzon niektórych kręgów się nie łączą, więc zostaje wolna przestrzeń.
− Że co? – zamrugał kilkakrotnie
− Popatrz – odwróciłem skrypt na tylną, pustą stronę, wziąłem długopis, po czym zacząłem rysować. – To jest prawidłowo rozwinięty kręgosłup – powiedziałem, na szybko szkicując kręgi. Nie miałem jakiegoś wielkiego talentu artystycznego, ale liczyła się obrazowość. Prawda? – A to jest kręgosłup, gdy dochodzi do rozszczepienia – obok zacząłem rysować drugi kręgosłup, tym razem z wadą. – W łukach kręgowych brakuje tylnej części, więc kręgi nie mogą się zamknąć. Im większy rozszczep, tym gorzej. Można zapobiec temu poprzez badanie ultrasonograficzne i operację na płodzie, chociaż nie zawsze da się zobaczyć wadę, więc słabo. Ogólnie wynikiem tego wszystkiego może być wodogłowie lub jakieś inne deformacje czaszki, przepuklina, bóle pleców i inne takie. Poza tym, jest to najczęstszy powód śmierci małych dzieci. Ale to tak w skrócie.
− Masakra – podsumował.
– Co nie?
– No. Nie wiedziałem, że tak brzydko rysujesz.
− Mhm. Yuu, wiesz co? Może pójdziesz na dół do cioci i pomożesz jej przy obiedzie? – spytałem.
− To brzmiało tak, jakbyś powiedział: zejdź na dół i zobacz czy cię tam nie ma. Ty wiesz co? Siedzimy już nad tym od trzech godzin bez choćby małej przerwy. Może rozprostujemy nogi albo ogólnie... oderwiemy się od tego?
− Nie mam czasu.
− Tylko na chwilę – nalegał. Podniósł się z pozycji leżącej, po czym usiadł przede mną. Włosy mu się delikatnie zmierzwiły od tego ciągłego leżenia.
Nim cokolwiek powiedziałem, Shiro już mnie całował czule. Z początku nie miałem wcale ochoty na pieszczotę, jednak po chwili zacząłem ją oddawać. Trochę gorzej było, gdy uzmysłowiłem sobie, że Yuu wcale nie chce poprzestać wyłącznie na pocałunkach. Napierał na moje ciało swoim, zsunął jedną rękę na moje biodro, a drugą wplątał w moje włosy. Nim zdołałem zaprotestować, już pod nim leżałem, a on podwijał mi koszulkę.
− Ciocia i Chie są na dole... Przestań – nakazałem mu ostrym tonem, próbując go odepchnąć. To mi nic nie dało, Yuu był zbyt silny. Sunął ciepłymi dłońmi po moim brzuchu torsie, plecach. Całował mnie po szyi, mrucząc przy tym z zadowolenia niczym silnik luksusowego samochodu. – Słyszysz? Prze... przestań!
CZYTASZ
Migdałowe serce: rozdziały specjalne (the GazettE A/U)
FanficW jaki sposób Yuu i Taka się poznali? Co sprawiło, że stali się parą niemalże idealną? Co takiego stało się po zakończeniu czwartej serii Migdała? Prequele i sequele, czyli rozdziały dodatkowe Migdała. Główna historia na: http://yaoi-tsukkomi.blogsp...