*1*

449 45 3
                                        

Seungkwan usiadł na zimnym krześle znajdującym się przed salą, w której leżał jego przyjaciel. Było dość ciemno, w końcu było grubo po 4 nad ranem, a na korytarzu lampy słabo oświetlały pomieszczenie. Było również cicho. Większość odwiedzających poszła już do domu, a pielęgniarki i lekarze siedzieli w swoich pokojach, rozmawiając o wszystkim i o niczym przy gorącej kawie i ciastku. Od czasu do czasu można było tylko usłyszeć jakiś szmer. Taki klimat odpowiadał blondynowi. Mógł pomyśleć w spokoju, bez narzekających ludzi na służbę zdrowia czy popsuty automat na jedzenie i picie lub wysłuchując ich problemów, które mają i powodów, dla których tutaj są. Teraz mógł po prostu być sam z własnym "problemem i powodem".

Schował twarz w dłonie. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Pozwolił jej ulecieć do samego końca. Tak bardzo zraniły go te dwa słowa wypowiedziane przez Hansola zaledwie 5 minut temu. "Kim jesteś? " Brzmiały mu w uszach tak głośno, że nie potrafił myśleć o niczym innym. Nie obwiniał przyjaciela za to, przecież to nie jego wina, że stracił pamięć. Seungkwan jednak nie potrafił się pogodzić z zapomnieniem jego osoby przez najważniejszego dla niego człowieka na świecie.

-Hej, Boo, obudź się- poczuł jak ktoś delikatnie szturcha go za ramię. Otworzył oczy i przetarł je ręką. Zobaczył swojego czarnowłosego przyjaciela.
-O, cześć Cheol- powiedział zachrypniętym głosem. Rozejrzał się dookoła. Nadal był w tym paskudnym i zimnym miejscu. Miał nadzieję, że to tylko zły sen i po obudzeniu wszystko będzie tak jak kiedyś. Posmutniał, gdy okazało się, że to wszystko to najszczersza prawda.
-Która jest godzina? - zapytał spoglądając na przyjaciela.
-Dlaczego nie poszedłeś do domu? Wyglądasz jak trup, spałeś pewnie tyle co nic i pewnie nic nie zjadłeś- mówił starszy nie zwracając uwagi na zadane wcześniej pytanie. -Jedziesz ze mną do domu i tam się ogarniesz- dodał opierając się o ścianę.
-Ale ja muszę tutaj zostać- odpowiedział spoglądając na drzwi prowadzące do sali Hansola.
-Posłuchaj, teraz mu w niczym nie pomożesz, on cię nawet nie pamięta. Chodź do domu- mruknął stanowczo Seungcheol.
-Eh dobra- jęknął blondyn po czym niechętnie wstał z krzesła.

-Pośpiesz się Seungkwan jeżeli chcesz się jeszcze dzisiaj z nim zobaczyć- usłyszał blondyn przez drzwi. Rzeczywiście, chłopak siedział zbyt długo w łazience przez co zmartwił resztę domowników.
-Zaraz wyjdę- odpowiedział oparty o umywalke. Krople wody kapały z jego mokrych włosów prosto do zlewu. Ostatni raz przemył twarz zimną wodą i spojrzał w lustro. Zobaczył kogoś tylko z zarysu twarzy podobnego do siebie. Zawsze był wesołym, pełnym blasku chłopakiem o farbowanych blond włosach. Teraz jego twarz stała się blada, usta sine a oczy straciły swój dawny blask, który zniknął gdzieś wraz z tym szczęściem, które go wypełniało. Wyglądał jak śmierć, aż sam bał się na siebie patrzeć. Westchnął cicho po czym wytarł twarz w biały ręcznik. Chwycił klamkę drżącą ręką po czym wyszedł z łazienki. Przed drzwiami stał różowowłosy Jihoon.
-No nareszcie. Jeonghan i Seungcheol czekają już w samochodzie- powiedział niższy.
-Okej już idę- powiedział Kwan i ruszył w stronę wyjścia. Ubrał buty i szybko wyszedł z domu. Błędem było to, że nie wysuszył włosów do końca albo chociaż nie zabrał ze sobą czapki. Na dworze wiało i wcale nie było tak ciepło jak mogło się wydawać. Otulił się bardziej szarym swetrem i ruszył przed siebie.
-Jestem- powiedział wsiadając do czarnego auta swojego przyjaciela. Zapiął pas i oparł się o szybę. Zamknął oczy, nie minęło długo aż usnął. Był wykończony tym wszystkim.

You're My Light || VerkwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz