18 | Kiedy lód przybiera nową formę

480 56 23
                                    

Draco nie miał ochoty iść na kolację do Wielkiej Sali - był zbyt zmęczony, zbyt smutny na jakiekolwiek kontakty z ludźmi. Poza tym, nie chciał znowu spotykać się z Rosjaninem, pomimo, że całkiem go lubił - po prostu wciąż miał w myślach Harry'ego, jego ciało i dotyk który w dalszym ciągu rozpalał jego serce. Tak bardzo pragnął go dotknąć, pocałować i po prostu przy nim być. Nie chcąc spędzać czasu z innymi uczniami, postanowił skryć się w swoim ulubionym miejscu - Pokoju Życzeń. Tylko tam był w stanie odciąć się od tłumów i w spokoju pomyśleć nad wszystkim, co go trapiło. 

Ruszył szerokim, pustym korytarzem, co chwila odwracając głowę by sprawdzić, czy nikt przypadkiem go nie śledzi. Popadał w paranoję słysząc jak podeszwy jego czarnych butów stukały o śliską posadzkę. Skręcił w jeden z rzadziej uczęszczanych korytarzy, mając nadzieję, że będzie pusty. Pobiegł prosto przed siebie starając się wydawać jak najmniej dźwięków. Kiedy w końcu zatrzymał się pod jedną ze ścian, odetchnął głęboko, opierając o nią mokre od potu czoło. Czuł się słabo. Malfoy spojrzał na ścianę i skupiwszy na niej całą siłę swojej woli wyobraził sobie pokój, w którym chciał się znaleźć. Jego ulubione, ciemne miejsce, z wielkimi oknami zasłoniętymi grubymi zasłonami, wypełnione czarnymi meblami z barokowymi, złotymi zdobieniami zajęło jego myśli i wypełniło cały jego umysł. Na gładkiej marmurowej ścianie zaczęły pojawiać się kształty. Początkowo niewielkie, niczego nie przypominające linie stawały się coraz bardziej wyraziste, przybierając tak dobrze mu znane kształty. Potężne drzwi do Pokoju Życzeń pojawiły się tuż przed nim już sekundę potem. Chłopak  z ulgą nacisnął zielonkawą klamkę i popchnął jedno ze skrzydeł bramy, by dostać się do środka. Zobaczył mrok  i uśmiechnął się. Nareszcie znalazł się w domu. 


***


Draco usiadł na fotelu, uprzednio wziąwszy do ręki książkę, którą zaczął czytać - historię mugolskiego łyżwiarstwa, w której co chwila znajdował nowe tricki, idealne na zawody, które zbliżały się wielkimi krokami. Draco westchnął, spoglądając na niebieskawą, trochę już wypłowiałą okładkę i pomyślał o Harrym i jego - niezbyt wielkich - zdolnościach łyżwiarskich. Był pewien, że Gryfon nie ćwiczył. Nie poradzi sobie w turnieju za żadne skarby. Będzie pośmiewiskiem całego magicznego świata. Malfoy westchnął, starając się odpędzić od siebie te myśli. Za wszelką cenę starał się na skupieniu na słowach zapisanych na stronach książki, ale nie było to łatwe. Kręcił się niespokojnie w fotelu, przełykając co chwilę ślinę - nie mógł pozbyć się uczucia, że jest obserwowany. Raz po raz unosił głowę, by się rozejrzeć wokół siebie, ale nie zauważał niczego niepokojącego. Był w końcu w Pokoju Życzeń - powinien być tu sam. Tak sobie zażyczył. 

- Ciekawa? - po chwili niespokojnego wgapiania się w czarne wyrazy, usłyszał głos, dochodzący z niezidentyfikowanego kierunku. Malfoy poderwał głowę, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu. W końcu, kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do słabego światła, ujrzał w rogu pokoju, w ciemności, zarysy jakiegoś kształtu.

- Kto tu jest? - spytał, starając się brzmieć jak najpewniej umiał. 

Po chwili złowrogiej ciszy z cienia wyszedł Rosjanin z chytrym półuśmiechem na twarzy. Zrobił kilka długich kroków w stronę Ślizgona i zatrzymał się półtora metra przed fotelem, na którym siedział. 

- Dzień dobry, Draco. - powiedział z wyraźnym akcentem. Malfoy zamknął z hukiem książkę i spojrzał na niego pytająco, ukrywając budzący się w jego sercu niepokój. Jak Greg się tu znalazł? Skąd wiedział o istnieniu Pokoju Życzeń? - czy książka jest ciekawa? - zapytał znowu, a ciche echo jego głosu odbijało się od ciemnych ścian. 

Blondyn zmarszczył brwi, nie bardzo wiedząc do czego ma doprowadzić to pytanie. Niepewnie pokiwał głową, nie spuszczając swoich oczu z oczu Rosjanina. Dopiero teraz zauważył w nich iskrę czegoś niepokojącego, co nie bardzo umiał nazwać. 

Gregorij uśmiechnął się, odgarniając z czoła kosmyki włosów. 

- To dobrze. - stwierdził, rzucając ponownie okiem na wyblakłą okładkę książki i zrobił kolejny krok w stronę siedzącego Ślizgona sprawiając, że ten zadrżał. 

- Co tu robisz? - Draco spytał w końcu cicho, choć jego głos był doskonale słyszalny. 

Rosjanin wzruszył ramionami, odchylając głowę do tyłu. 

- Pomyślałem że pozwiedzam zamek. I cóż, tak jakoś wyszło. - stwierdził, unosząc kącik ust. 

- To nie jest zwyczajne pomieszczenie. Nie mogło "tak jakoś wyjść" - odparł sceptycznie Draco, prawie pewien, że Rosjanin coś ukrywa. Ten jednak pominął to milczeniem. 

- Jak ci idzie przygotowanie do turnieju? - spytał, a jego wzrok stał się męczący i irytujący. 

- Dobrze. Umiem jeździć na łyżwach. - odpowiedział, nie czując potrzeby wdawania się w szczegóły. Choć lubił Grega, teraz poczuł jakąś niepokojącą aurę, która od niego emanowała. Fakt, że chłopak, który nawet nie chodził do Hogwartu znalazł się w Pokoju Życzeń był co najmniej niepokojący. Gregorij znowu odgarnął włosy. 

- A co z Twoim kolegą? Potterem? - spytał z uśmiechem, który mówił bardzo wiele rzeczy - dużo więcej niż Draco zdołał zgadnąć. 

Malfoy zamilkł, przypatrując się bladej twarzy Rosjanina. 

- Nie wiem. - odparł lakonicznie, zaciskając długie palce na okładce książki wciąż znajdującej się na jego kolanach - a zresztą, co cię to interesuje? - jego głos wydał mu się wyjątkowo zimny. Nie spodziewał się po sobie takiej oziębłości. 

Greg wzruszył ramionami, po czym splótł dłonie za plecami.

- Nic. Tak tylko pytam. Widziałem, że się... dobrze znacie. - powiedział, po chwili przerwy. Blondyn przygryzł wargi, a w jego myślach znowu zaczęły pojawiać się obrazy z przeszłości, o której tak bardzo pragnął zapomnieć. Myślenie o przyjemnych chwilach z Harrym sprawiało, że chciało mu się płakać - a to była ostatnia rzecz jaką pragnął teraz zrobić.

Pytanie zostało przez Ślizgona pominięte milczeniem.

Gregorij najwyraźniej uznał to za potwierdzenie swoich słów. Zbliżył się do Dracona na tyle blisko, że uczeń Hogwartu mógł zobaczyć kolor jego oczu w jasnej poświacie wydobywającej się z  niewielkiej szpary pomiędzy ciemnymi zasłonami.

- Ustalmy coś. - zaczął wypowiedź głosem tak lodowatym i poważnym, że Malfoy poczuł się niezręcznie - to ja wygram turniej. - w jego oczach na sekundę zalśniła iście ślizgońska iskra - iskra ambicji, determinacji, chęci chwały. 

Draco zmarszczył brwi, powoli podnosząc się z fotela. 

- Wygra ten, kto będzie najlepszy. - odparł - poza tym, nie jestem jedynym uczestnikiem turnieju. Czemu  czyjąkolwiek wygraną chcesz ustalać ze mną?

- Tylko ty cokolwiek umiesz. Widziałem jak jeżdżą osoby z mojej szkoły. To totalna porażka. Ilvermorny nigdy nie miało tradycji łyżwiarskich, większość osób bierze udział w turnieju bo jest ciekawa tego, jak to będzie wyglądać. Nie mają szczególnych umiejętności. Beauxbatons nie umieją nic poza pozowaniem do zdjęć i udawaniem mądrych. Ale ty... - powiedział, wskazując na niego palcem -  ty jesteś inny. 

Draco przełknął ślinę, nie spuszczając wzroku z Rosjanina. 

________________________________________

Witam ponownie!

Bardzo przepraszam Was, że tak długo musieliście czekać, ale niestety wcale nie mam wolnych wakacji :( Robię bardzo, bardzo dużo i nie mam wiele czasu na kontynuację historii - ale, spokojnie - nie porzucam tego opowiadania. Już niedługo możecie oczekiwać kolejnych rozdziałów ;) 

Jak myślicie - jak potoczą się losy naszych bohaterów?

Harry!!! on ice || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz