- Panienko Anrath! - Młoda pokojówka dygnęła niezgrabnie. - Rodzice panienki proszą panienkę do domu jak najszybciej.
Anrath spojrzała na lekko zadyszaną dziewczynę, która teraz rzucała ukradkowe spojrzenia w kierunku stajennych. Uśmiechnęła się w duchu.
- Zaprowadźcie sephara do stajni. - Rzuciła smycz najbliżej stojącemu mężczyźnie. - Wyczeszcie sierść, nie będę już dzisiaj jeździła.
Powiedziawszy to, ruszyła do domu.
W salonie zastała rodziców siedzących w towarzystwie starszego mężczyzny, którego nigdy wcześniej nie widziała.
- To jest pan Dalroe ,radca majątkowy cioci Riseth - powiedziała Erine. - Ma ci coś do przekazania.
Mężczyzna wstał, ukłonił się i wygłosił kwieciste powitanie. Ubrany był przesadnie elegancko, wręcz na pograniczu śmieszności. Krytycznie spojrzała na aksamitne spodnie zapinane tuż pod kolanem wielkim, złotym guzikiem. Jedwabne rajtuzy nie były niczym nadzwyczajnym, ale sprzączka przy butach zakłuła ją mocno w oczy. Duża, złota, ozdobiona owalnym, fioletowym kamieniem, dopasowanym do klejnotu przy spince zbierającej apaszkę.
Przemknęło jej przez głowę, że to był ten rodzaj elegancji, który mógł podobać się bogatym, starym damom.
Anrath podeszła bliżej i wzięła do ręki cienką kopertę, którą podał jej niespodziewany gość. W środku była jedna kartka zapisana ostrym, ale ładnym pismem.
Usiadła na kanapie i zaczęła czytać.
"Droga Anrath
Pewnie nie życzyłabyś sobie, żebym mówiła do Ciebie "droga", zważywszy na nasze ostatnie spotkanie, ale skorzystam z przywileju wieku (i nieznośnego charakteru) i będę zwracała się do Ciebie tak, jak mam ochotę.
Zanim wyrzucisz ten list do kosza, zważ, że to moje ostatnie słowa i powinnaś przeczytać je z czystej ciekawości, jakąż to złośliwość przygotowała ta podła kobieta.
Wiedz, że nie mam Ci za złe słów, które padły przy naszym ostatnim spotkaniu. Ba! One powinny być wypowiedziane dawno temu i to nie przez Ciebie. Doceniam Twoją odwagę, szczerość i waleczność. Zrobiłaś to, co powinien był zrobić Twój ojciec - stanęłaś w obronie najbliższych. I tym dowiodłaś, że będziesz prawdziwą głową rodziny, kiedy nadejdzie czas.
Wiesz, że jestem osobą majętną, prawda? Na pewno tak, zresztą dobitnie to wyraziłaś. Od dłuższego czasu zastanawiałam się, komu zapisać majątek i nikt nie przychodził mi do głowy. Oczywiście cała zgraja bratanków, siostrzeńców, bliższej i dalszej rodziny, od jakiegoś czasu kręciła się dookoła mnie, przymilając się i łasząc, liczyła, że to właśnie im przypadną pieniądze starej wiedźmy Riseth. Tak, tak. Wiem dobrze, jak mnie nazywają za plecami.
Ty jesteś inna. Szczera, odważna, dzielna dziewczyna. Warta dużo więcej niż cała tamta zgraja razem wzięta.
I dlatego właśnie Tobie zapisuję wszystkie pieniądze, nieruchomości i kosztowności. Cały majątek, co do miedziaka i najmniejszej porcelanowej figurki. Listę przekaże Ci mój radca, Dalroe, który zrobił szczegółowy spis.
Nie chcę, żeby rodzice wydali Cię za mąż wbrew Twojej woli (chociaż wątpię, by Damhor to zrobił). Musisz być niezależna, żeby nikt nie stłamsił Twoich najlepszych cech.
Wybacz starej ciotce wszystkie złe słowa, które padły z moich ust i wiedz, że ja dawno wybaczyłam Twoje. Przyjmij mój majątek i bądź tak szczęśliwa, jak ja nie potrafiłam.
CZYTASZ
Hidden Place
FantasyNad światem wisi groźba wojny, w którą mogą być wciągnięte stworzenia z innych światów. Czy jakaś magia jeszcze pozostała? Czy ktoś to powstrzyma? *** Sporadycznie występują opisy makabrycznych wydarzeń.