VII

12 3 1
                                    

 Polana za twierdzą, tuż nad urwiskiem, była idealnym miejscem do rozmyślań. Bezkres oceanu i huk fal rozbijających się o nadbrzeżne skały, pozwalały skupić się na problemie. Podeszła na skraj przepaści, niemal tak samo blisko jak ostatnio Kelron, kiedy zażartowała, że ktoś mógłby go zepchnąć. I kiedy jeszcze myślała, że... Zacisnęła zęby odsuwając od siebie przykre wspomnienia. Ale nie mogła od nich uciec, ani od propozycji, jaką jej złożył.

Znasz historię strażnika wrót wymiarów?

Ostatnia rozmowa wryła się jej w pamięć niemal słowo w słowo. Jedna z pradawnych iriańskich legend, z pewnością opowiadana dzieciom, nagle miała okazać się prawdziwa?

Wybuchła wojna, wrogi tyran miał na swoje usługi potężnego czarnoksiężnika, który wykorzystywał swoje moce, do sterowania magicznymi stworzeniami. Napadały na mieszkańców przygranicznych wiosek, zabijając i rozszarpując wszystkich bez wyjątku, kobiety, dzieci... Ludzie zaczęli bać się magicznych stworzeń i nienawidzili ich. Zabijali w odwecie każde napotkane, nawet te niegroźne.

Jak to znajomo zabrzmiało... Teraz też w przygranicznych wioskach dochodziło do makabrycznych zbrodni. Co rusz rozchodziły się wieści o potworze na usługach wroga. Ludzie opowiadali ze zgrozą o tych potwornościach, a każda kolejna wiadomość była straszniejsza od poprzedniej.

Magowie stworzyli olbrzymi wir, który wciągnął i pochłonął wrogie wojska wraz ze wszystkimi stworami, które im towarzyszyły, a potem zniknęły wszystkie pozostałe magiczne stworzenia. Krwią pierworodnej córki króla zamknęli i zapieczętowali wir, a pieczęć przekazali królowi wraz z zaklęciami, które poprzez moc pieczęci – strażnika, pozwolą na przywołanie zdolności magicznych u jednej, wybranej osoby.

I to ona miała być tą wybraną? Jak to nazwał Kelron, Władającą? Dał jej pierścień, ponoć magiczny i stało się to, co przewidział. Skąd wiedział, że akurat ona może mieć moc? Skoro nawet ona sama tego nie wiedziała? Tak przypadkiem trafił? Czy też Irianie od dawna poszukiwali kogoś kto mógłby być obdarzony mocą... Na pewno to właśnie ona...? Odpowiedź dostała, kiedy tylko dotknęła pierścienia, zanim w ogóle pomyślała o takim pytaniu. Nie mogła zapomnieć o tym nagłym rozbłysku światła, a potem o migoczącej, błękitnej mgiełce unoszącej się wokół dłoni, którą trzymała klejnot.

Wiesz, co się dzieje na zachodzie, słyszałaś na pewno niejedno. Możemy to zatrzymać, ale tylko wtedy, kiedy zgodzisz się pomóc.

To nie było w porządku. Obarczanie jej odpowiedzialnością za zwycięstwo było podłe i podstępne. Ale całkiem skutecznie udało mu się wzbudzić poczucie winy, za to że waha się z odpowiedzią. A jeszcze niespodziewany przyjazd ukochanej ciotki i ta nieszczęsna rozmowa przy kolacji... Była jak przysłowiowy gwóźdź do trumny.

Deione wyglądała na radosną i szczęśliwą, jak zawsze. Ale głębokie cienie pod oczami i drżące dłonie zdradzały w jak wielkim napięciu pozostawała.

- Na jak długo przyjechałaś? - Nayana zapytała córkę. - Mam nadzieję, że zostaniesz kilka dni.

- Poczekam, aż wrócą moi chłopcy – odparła cicho. - Nie wytrzymam w pustym domu...

Poczuła wtedy, jak sałatka rośnie jej w ustach i zamienia się w kamień. Patrzyła na bladą twarz ciotki i już wiedziała, że pojedzie z Kelronem. Nie umiałaby spojrzeć jej w oczy, gdyby kuzynom lub wujowi coś się stało, a ona zostałaby bezpiecznie w domu. Nie mogłaby jeść, pić, spać, żyć... Bo wciąż dręczyłoby ją poczucie winy, że mogła czemuś zapobiec.

- Dostałem twoją wiadomość.

Słyszała jak idzie trawiastą ścieżką, ale odwróciła się dopiero, kiedy się odezwał. Popatrzyła na niego, ale już nie uśmiechał się tak czarująco. Chociaż wciąż był tak samo przystojny, jak trzy dni temu, kiedy miała nadzieję, że to nagłe pragnienie rozmowy na osobności oznacza oświadczyny. Kiedy serce zabiło jej gwałtownie, bo wyciągnął do niej pierścień. A potem czar prysł, bo to nie jej pragnął.

Hidden PlaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz