IV

32 4 4
                                    

Ludo nie cierpiał wyjazdów shehidaha, który powierzał mu wtedy zarządzanie twierdzą. Pomimo zaufania dowódcy, nie czuł się na siłach, żeby sprostać takiemu zadaniu nawet wtedy, gdy w warowni pozostawali jedynie zdyscyplinowani Irianie. A co dopiero teraz, kiedy była pełna ludności cywilnej i wszelkiej maści zwierząt gospodarskich. Wczesnym rankiem wyruszył na kolejny obchód. Miał nadzieję, że bez większych problemów przemknie przez uśpione korytarze, jednak okazało się, że wieśniacy wstają równie wcześnie i życie tętniło w pełni.

Zabrakło drewna do budowy zagród? Trzeba wyciąć. Gdzie? Przecież za bramą rośnie las. Tak, będzie eskorta zbrojnych.

Dlaczego chcecie wyrzucić koty z jaskiń? Przecież myszy zalęgną się przy składowanej tam żywności. Co?! Absolutnie nie wolno zjadać kotów!

Jeszcze dobrze nie wyszedł na dziedziniec, a już miał wrażenie, że rozwiązał setki problemów. Westchnął ciężko widząc zbliżającą się kolejną grupkę wieśniaków.

Nie, ryby w stawie są przede wszystkim dla sepharów. Jak zamkniemy bramę i zaczną się braki w żywności, wtedy również dla ludzi. Póki co, trzeba chodzić nad rzekę. Nie będzie ryb? A to dlaczego? Ach, no tak. Praczki. W takim razie możecie polować na sarny.

Miał najszczerszą ochotę zakończyć już obchód i zamknąć się w swojej komnacie, ale musiał sprawdzić, czy robotnicy wyrąbali odpowiednio szeroki pas ochronny wokół skał. Powoli przedzierał się przez dziedziniec odpowiadając na dziesiątki pytań, udzielając rad, odbierając pierwsze meldunki od zwiadowców. Teren wokół twierdzy powoli zaludniał się. Nie dostrzeżono dzisiaj żadnych barbarzyńskich band, więc ludzie rozchodzili się do swoich zajęć. Tu i ówdzie spotykał trenujących walki wręcz, strzelanie z łuku, czy też posługiwanie się włócznią. Ostatecznie, jak szkolenie okaże się mało skuteczne, wieśniacy złapią za widły, kije i siekiery. Im bardziej oddalał się od bramy, tym mniej osób kręciło się wokół. Szedł brzegiem pasa ochronnego oceniając jego szerokość. Do tej pory był zadowolony, nikt nie mógł przemknąć niezauważony przez strażników czuwających w wieżyczkach obserwacyjnych.

A co to za błyski między drzewami? Ognisko? Tutaj? Zdecydowanym krokiem poszedł w głąb lasu. Proszę, proszę. Jakiś grajek przygrywał na flecie skoczną melodię, a frywolnie ubrana dziewczyna tańczyła wokół ogniska. Kiedy go zobaczyła, zaczęła zmysłowo kręcić biodrami. Znikąd pojawił się trzeci mężczyzna, nalał z bukłaka wino do kielicha i podał ze śmiechem. Ludo, nie odrywając wzroku od tancerki, wyciągnął dłoń po naczynie, wciągnął głęboko powietrze, ale zamiast aromatu wina i dymu,poczuł smród zgnilizny. Uwodzicielska dziewczyna, mężczyźni i ognisko zniknęli, a przed oczami błysnęły mu wielkie zębiska i w ostatniej chwili zasłonił twarz.  Usłyszał trzask gruchotanych kości. Drugą ręką sięgnął po miecz i ciął na oślep. Zwierzę zawyło i zniknęło w zaroślach. Spojrzał na zmiażdżoną kończynę, od łokcia w dół zwisały mu krwawe strzępy. Dopiero teraz poczuł obezwładniający ból. Z oddali słyszał nawoływania żołnierzy, którzy biegli z pomocą słysząc jego wrzaski.

- Pchnij gońca do Nahare - wycharczał, osuwając się na ziemię. - Zwodniki...

Stracił przytomność.


Na polecenie shahry, Kelron Tesarhe pojawił się prawie godzinę przed planowaną porą rozpoczęcia shedahu. Miał za zadanie obserwować przybywających i uważnie słuchać prowadzonych rozmów. Najwyższy kapłan nie wprowadził go w szczegóły, domniemywał jedynie, że ma to coś wspólnego z wyraźnym rozłamem w Radzie.

Komnata, w której zebranie miało się odbyć, nazywana salą odpraw, była owalna. Długi stół, przy którym zajął przynależne miejsce, miał kształt podkowy. U szczytu stało duże, bogato zdobione krzesło, które byłoby tronem, gdyby Dahan miał króla. Na przeciw drzwi, za plecami tronu namiestnika, stał posąg Pani Światła. Rozkładała ręce, jakby chciała pokazać: oto ten, którego namaściłam na władcę. Nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad symboliką tego układu, ale teraz uderzyła go bardzo swoją wymową. Jak bardzo musiał odczuwać to na przykład Tyrneh Zanhyr, który nigdy nie pogodził się z wyborem Kaleha Necare na namiestnika?

Hidden PlaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz