-1-

65 5 0
                                    

 Poranny budzik znajdujący się w pokoju na końcu korytarza rozległ się na całe mieszkanie przed brutalnym spotkaniem z ziemią. Wtedy mała, brązowa głowa wysunęła się spod kołdry. Jej oczy nie spotkały jeszcze zewnętrznego świata, pomimo tego, że były w połowie otwarte. Bez dalszych ceregieli młodzieniec wstał, wiedząc, że jak każdego ranka jest już spóźniony. Nie byłby gdyby ustawił swój budzik na odpowiedną godzinę lecz do tego był zbyt leniwy. Jimin był już przyzwyczajony do porannych spóźnień.

 Wstał ze swojego łóżka ubrany jedynie w bokserki, które nie zakrywały jego muskularnego torsu. Przeczesał ręką swoje rozczochrane włosy i przetarł oczy. Nie tracąc więcej czasu, złapał swój mundurek, który leżał na końcu łóżka i pokierował się w stronę łazienki z prysznicem.

 Chwilę później, krople wody staczały się po mięśniach brzucha Koreańczyka. Inne torowały drogę w jego brązowych włosach, aby następnie ściec po okrągłych policzkach i dotrzeć do kącików jego pełnych ust. Jimin wyszedł z pod prysznica szybciej niż tam wszedł. Założył swoją białą koszule, bieliznę oraz spodnie nakazane przez instytut, a następnie przeszedł do kuchni.

 Tego ranka nikogo tam nie zastał, oprócz naczyń do umycia, które czekały na niego już od paru dni w zlewie, w nadziei bycia umytym pewnego dnia.

Możecie nadal czekać.

 Rodzice Jimina pracują w stolicy państwa, która znajduję się daleko od Daegu, co zmuszało ich do spania w hotelach bliskich ich miejsc pracy. Do domu wracają tylko na weekend. To ta nadwyżka pracy jego opiekunów uczyniła go jedynakiem. On sam uważał, że nie był chciany, biorąc pod uwagę niewielkie zainteresowanie jego osobą, jakie otrzymywał od swoich rodziców. Jednak w sytuacji w jakiej żył, pasowało mu to doskonale. Brat czy siostra wymagaliby zbyt dużo uwagi. Gdyby musiał zajmować się jakąś osobą, ta nie przeżyłaby nawet dwóch dni. Młody chłopak jest bardzo nieogarnięty i nieodpowiedzialny.

 W pośpiechu złapał jabłko, które wsadził do buzi podczas, gdy zawiązywał swój niebiesko-czarny krawat. Następnie złapał swoją torbę, która walała się przy wyjściu. Zeszyty, których potrzebował na dzisiejsze lekcje zapewne nie były w środku, ale dopóki znajdowały tam się jakieś kartki i długopis, resztę miał daleko gdzieś. Zatrzasnął drzwi w trakcie, gdy zakładał swoją kurtkę w szaro-granatową kratkę. Schował klucze do kieszeni i zarzucił swoją torbę na plecy, aby następnie skierować się w stronę windy.

-Kurwa mać, zapomniałem telefonu...

 Zawrócił, zostawiając swoją torbę obok drzwi windy, aby w pośpiechu wrócić do swojego pokoju i odczepić urządzenie od ładowarki. Był przyzwyczajony do zostawiania swojego telefonu byle gdzie, ponieważ i tak go zbyt często nie używał. Nie mógł jednak pozbawić się muzyki, która towarzyszyła mu przy porannej jeździe do szkoły.

 Pięć minut później wyszedł w końcu ze swojego budynku mieszkalnego i pokierował się w stronę liceum. Jimin nie lubił jazdy autobusem, czuł się swobodniej idąc i słuchając muzyki. Nienawidził być otaczany przez inne osoby. W liceum też unikał innych. Jego jedyny przyjaciel Hoseok mu wystarczał. No i liceum znajdowało się jakieś 20 minut na piechotę od niego. Po co miałby robić dłuższą trasę autobusem i do tego musiałby wstawać wcześniej?

 Szedł spokojnie już jakieś 10 minut, gdy do jego uszu doszły przeraźliwe krzyki, pomimo słuchawek i głośnej muzyki. Odwrócił głowę w stronę uliczki, która o tej porze i tak była ciemna. Spostrzegł wtedy chłopca, który wyglądał na mniej więcej jego wiek. Otrzymywał ciosy w brzuch przez innego, wyższego i prawdopodobnie starszego nastolatka. Każdy zna ten rodzaj kolesia, który znęca się nad młodszymi, aby pozyskać od nich pieniądze na różne narkotyki lub napoje alkoholowe. To właśnie jeden z takich wyżywał się nad swoim dongsaengiem*, próbując wyciągnąć od niego kilkaset wonów. Jimin przyglądał się całej sytuacji lecz nie miał zamiaru pomóc chłopakowi w potrzebie. Tamten był już w tak złym stanie, że niczego by to nie zmieniło, gdyby postawił się starszym lub do nich dołączył. Jimin nie miał też odwagi.

Nie chciałbym być na jego miejscu.

 Przeszedł więc dyskretnie, kompletnie nic sobie tym nie robiąc i kontynuował swoją drogę.

 Jimin w końcu dotarł do liceum, gdzie przy wejściu do budynku strażnik złapał go za ramię.

-Słuchawki młody człowieku!

 Brunet prychnął wyciągając z uszu to, co właśnie rozbrzmiewało w jego głowie-Eyes, Nose, Lips jego ulubionego artysty. Następnie udał się do głównego wejścia, gdzie odnalazł Hoseoka, który na niego czekał.

-Pośpiesz się, jesteśmy już spóźnieni! -Zaczął Hoseok

-Dzień dobry, cześć, mnie też miło cię widzieć.

 Hoseok złapał Jimina za nadgarstek i pociągnął go w stronę schodów.

-W której sali mamy?

-To nie tak, że mamy tu już jakieś 3 miesiące... -odpowiedział Hoseok lekko zdenerwowany

-To nie tak, że takie rzeczy mnie ani trochę nie interesują...

 Jego przyjaciel zrezygnował z dalszej konwersacji i biegiem udali się do sali. Hoseok przeprosił nauczyciela za ich dwójkę, a następnie usiedli na końcu klasy.

 Dzięki swojemu miejscu, brunet mógł spoglądać przez okno i obserwować co się działo na zewnątrz. Od czasu do czasu kilka sprawdzianów przewijało się w jego rękach prezentując słabe oceny. Uczeń był przyzwyczajony do takich wyników – to jeszcze jeden zwyczaj, który streszczał życie Jimina. Jego rodzice chcieli mieć syna, który byłby uczniem wzorowym, lecz oni sami nie zwracali mu zbytnio uwagi i rzadko kiedy z nim rozmawiali. Gdy tylko wracali do domu, sprzątali po ich synu lub spędzali czas u znajomych.

 Dwóch przyjaciół wykorzystywało czas ich przerwy przed budynkiem liceum, aby zaciągnąć świeżego powietrza. Rozmawiali o wszystkim i o niczym lecz w pewnym momencie uwagę bruneta przykuła pewna osoba opierająca się o furtkę i Jimin nie zwracał już uwagi na to co mówi Hoseok. Tamten zauważając jego zachowanie, skierował swój wzrok w stronę, w którą patrzył się młodszy.

-Widziałeś kiedyś tego kolesia?-Zaciekawił się Jimin.

 Hoseok przyglądał się młodemu mężczyźnie mniej więcej tego samego wzrostu co jego przyjaciel, stojącemu po drugiej stronie bramy. Nosił on koszule w kratkę wraz z dziurawymi spodniami i białymi Conversami, a w ręku trzymał papierosa.

-Tak. Ostatnio często się tu kręci.-Odpowiedział starszy-Nazywa się Min Yoongi, jest zapisany do liceum, ale rzadko kiedy przychodzi. Całe dnie spędza na dworze.

-Rozumiem...

 Jimin domyślał się, że Min Yoongi to ten typ człowieka, który znęca się nad innymi. Pomimo tego, miał on twarz aniołka. Musiał się czymś różnić od innych...

 Dzwonek otrząsnął Jimina z rozmyślań.

 Brunet prychnął z niezadowolenia. Zerknął jeszcze raz na palacza lecz kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, odwrócił szybko głowę i wszedł do budynku.

Jeszcze niczego nie wiedział, ale jego życie miało się zmienić.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*dongsaeng- używa się, gdy mówimy o osobie młodszej od nas

 Pierwszy rozdział ahh... Mamy nadzieje, że spodoba wam się ta opowieść! Loveu ~

SOULMATE  ↦  yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz