Pierwsze ciosy zostawiały ślady na twarzy Jimina, oczywiście inne też na niego czekały. Najpierw policzki, potem oczy, następnie broda i brzuch... Jęki i krzyki bólu, wołanie o pomoc, krew, kilka łez. Wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. Następnie nic więcej. Czarna pustka.
Biedne ciało ucznia zwinęło się na ziemi. Krew płynęła z jego nosa i ust. Ta czerwona substancja, zmieszana ze słoną wodą wypływającą z jego oczu, formowała dywan, który pokrywał chodnik wąskiej uliczki do której młodzieniec został wepchnięty. Jimin próbował podnieść głowę. Jego napastnik odszedł od niego lecz zatrzymał się na końcu drogi. Młodszy próbował się wyprostować, ale jego ciało zostało z powrotem przyciągnięte przez ziemię. Wypluł krew i starał się wypowiedzieć kilka słów.
-M-Min Y-Yoo-Yoongi...
Blondyn obrócił głowę, gdy miał już opuścić ulicę gdzie spędził noc.
-Hmm?
Jimin był zaskoczony, że jego agresor nie ukazywał wobec niego żadnych uczuć. Lecz coś takiego jak zaskoczenie lub nienawiść też nie było czytelne na twarzy Jimina. Był zbyt zajęty bólem.
Yoongi zawrócił by stanąć obok swojej ofiary znajdującej się na ziemi. Spoglądał na nią z góry, gdy ona przypominała jakiegoś umierającego robaka. Jimin musiał podnieść głowę aby spojrzeć na jego bladą twarz pozbawioną uczuć. Słońce, które wschodziło, oświetlało oczy młodszego, które ledwie dawał radę otworzyć.
-Skąd znasz moje imię gówniarzu?
Po tych słowach, następny kopniak dotarł na swoje miejsce przy żebrach bruneta, przez co skrył swoją głowę i nie przestawał jęczeć z bólu.
- D-dlacze-go ?
Jimin nie dostał żadnej odpowiedzi. Oprócz chorego śmiechu Yoongiego zanim tamten definitywnie zdecydował się opuścić miejsce.
Kiedy chłopak odzyskał potrzebną mu siłę do czynności, którą miał zamiar wykonać, złapał za telefon i zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela wiedząc, że tamten czeka na niego na korytarzu. I na szczęście tak było. Hoseok odebrał po kilku sekundach.
Hoseok: Halo?
Jimin: Halo hyung...
Hoseok: Jimin co ty wyrabiasz? Wiesz jak bardzo jesteśmy spóźnieni? Znowu?
Jimin: Hyung... Błagam cię... Przyjdź po mnie...
Słysząc słaby głos i jęki swojego najlepszego przyjaciela, Hoseok zapomniał o pójściu na lekcje i Jimin stał się jego priorytetem.
Hoseok : Gdzie jesteś ChimChim?
Jimin: Niedaleko liceum, na rogu jednej z ulic.... Boli mnie hyung...
Hoseok: Staraj się nie ruszać, przyjdę jak najszybciej.
Jimin: Dzięki Hoseok.
Ciało Jimina wydawało się powoli gasnąć. Czuł, że jego oczy się zamykają lecz walczył o to aby nie zasnąć. Musiał jakoś to wytrzymać. I tak czekał na swojego najlepszego przyjaciela 20 lub 30 minut, ale pobity chłopak teraz się tym nie przejmował, bo gdy ten przybył, w końcu poczuł się bezpiecznie.
Hoseok kompletnie zszokowany stanem Jimina poczuł nieopisywalną nienawiść gotującą się w nim. Próbując się opanować, podniósł jakoś swojego przyjaciela. Brunet oparł się na ramionach starszego. Ten polecił mu aby natychmiast wrócił do siebie opatrzeć rany. Park delikatnie skinął głową na znak akceptacji, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku i rozluźnić tułów, który właśnie przeszedł męczeństwo.
Godzinę później Jimin leżał na kanapie w salonie z nagim tułowiem, podczas gdy Hoseok przemywał jego rany chłodną ścierką nasączoną wodą utlenioną. Naciski na krwawiące miejsca sprawiały, że młodszy jęczał. Hoseok tolerował te mniej lub bardziej intensywne lamenty, wydostające się z gardła Jimina, które z większym naciskiem były bardziej piskliwe.
Jimin był przepiękny w tej pozycji: leżący z nagim tułowiem, jednym ramieniem zasłaniającym oczy kiedy jęczał, a drugim opadniętym wzdłuż tułowia, z zaciśniętą pięścią na jego koszulce gdy ból był za wielki.
Gdyby Hoseok był gejem, ta wizja doprowadziłaby do czynów na jakie nie mógł sobie pozwolić z najlepszym przyjacielem. Gdy go pielęgnował, starszy rozpoczął rozmowę pomimo tego, że jego brunet miał problem z odpowiadaniem.
-W co się wpakowałeś Chimchim?
-Y-yoongi...
-Co? Do jasnej cholery, co? Ten narkoman? Jak ja mu kur-
-N-Nie wiedziałem...-Przerwał mu- że on tak jak ci inni...
-Żartujesz sobie? Dopiero teraz zdałeś sobie z tego sprawę? To największy skurwiel Daegu.
-C-co?
Jimin powoli podniósł się na łokciach z zaciśniętymi zębami gdy odczuł ból.
-S-serio?
-Tak kurwa. Co noc śpi na innej jebanej ulicy, jest znanym dealerem i budzi postrach jak kurwa kichnie. To aż zabawne, że jeszcze policja go nie złapała. Zresztą, jak nie wierzysz to się go do jasnej cholery zapytaj...
Hoseok podniósł głowę gdy zrozumiał swój błąd. Brak odpowiedzi ze strony swojego przyjaciela oznaczało, że był w pełnej refleksji.
-O nie Jimin, nawet o tym kurwa nie myśl!
Brak odpowiedzi.
W rzeczywistości, młodszy był chętny do rozmowy z Min Yoongim. Jego żałosne życie go fascynowało. W sensie- Jimin odczuwał żal dla tej istoty, porzuconej na jego przestępcze bzdury. W pewnym sensie, wydawał się być jedynym z tych wrednych typków, z którym mógłby utrzymać rozmowę i nie wiedząc dlaczego, Jimin nie chciał przepuścić takiej okazji.
- Jimin... Obiecaj mi, że nie spotkasz się z tym frajerem.
- Ja...
Hoseok mocno docisnął ścierką na szerokim krwiaku jego najlepszego przyjaciela.
- P-PRZYSIĘGAM, ale proszę p-przestań n-naciskać!
Skurwysyn...
CZYTASZ
SOULMATE ↦ yoonmin
FanfictionGdzie Jimin próbuje zmienić przyszłość buntowniczego chłopaka- Yoongiego lub Gdzie życie Yoongiego zmienia się po pobiciu randomowego gówniarza- Jimina "Jesteśmy dwoma różnymi istotami. A jednak potrzebujemy siebie nawzajem." -Yoonmin- [TŁUMACZENIE]...