2.Opieka społeczna pałci za wszystko

84 7 2
                                    


Pov. Kastiel

Gdy wstałem i zszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie, zobaczyłem, ze Su siedzi na kanapie i smutna czyta londyńską gazetę.

-Hej...?-podszedłem do niej i usiadłem obok.

 -Hej. Czytałeś?-podała mi gazetę.

-Nie. A z jakiegoż to powodu miałbym to czytać?

-A po co czyta się gazety?!

-Nie wiem. Nie mam 60 lat!

-A ja niby mam, co?!

-W sumie...-Udałem, że się nad czymś zastanawiam, przez co dostałem w głowę poduszką od Sucrette.

-Słucham?!

-To co tam pisze...?-spytałem z niewinnym uśmieszkiem.

-JEST NAPISANE!!!!!!!!!!!!!!-I znowu poduszka wylądowała na mojej jakże pięknej i cudownej twarzy.

-Ałć! Nie bij mnie!

-Bo co mi zrobisz?

-A to!-Uderzyłem ją LEKKO poduszką.

Kosmyk włosów Su opadł jej na czoło. "No to po mnie" pomyślałem. Su popatrzyła na mnie w ciszy.  Gdybym jej nie znał pomyślałbym  coś w stylu "Spoko, to tylko włosy... Nic mi nie zrobi",ale że jesteśmy parą od roku pomyślałem coś a'la "O kurde... Zabije mnie. Lepiej zacząć uciekać teraz, czy jak Demon będzie w salonie?".

-Ty...

-Ja?

Ty...

-Ja?-pytałem coraz bardziej przerażony. Wiem, że to do mnie nie podobne, że boje się jakiejś płaskiej dechy, ale to do czego Su jest zdolna, jeżeli chodzi o jej włosy przekracza wyobrażenia największego bajko pisarza na świecie.

-TY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Nie żyje". Su rzuciła się na mnie... Z poduszką. Przycisnęła mi ją do twarzy i usiadła na mnie, tak jak księżniczki Disnay'a siedzą na koniach.

-Duszę się!

-Nie obchodzi mnie to!

Korzystając z okazji, że moja dziewczyna musiała wziąć oddech i trochę podniosła poduszkę, wziąłem głęboki wdech i wyjąłem ręce spod poduszki. Zacząłem ją łaskotać.

-Ha, Ha, Ha! P-Przes... Prze-sta-Ha Ha Ha-ń!

-Coś jeszcze?

-P-Prosz...ha...ę...-Ostatnią literę wypowiedziała spokojnie, bo przestałem ją łaskotać.

-To powiesz mi co tam piszą, czy mam to zrobić sam?

-Przeczytam ci, ale tylko dla tego, że czytanie wymaga od ciebie wielkiego wysiłku.

Gdy Sucrette przeczytała do końca artykuł złapałem się za głowę i usiadłem na kanapie.

-Szkoda, nie?-Zapytała ze współczuciem.

-Nie... tylko udaje, że jest mi przykro, żebyś znowu na mnie, nie napadła. 

-Jak możesz!

Spojrzała na mnie. Gdyby można było zabijać wzrokiem, dawno leżałbym martwy, mój "przecudowny" Demon jadłby moje kości, a moja jakże "kochana" Suśka jadłaby moje szczątki. Wiem, wiem... cudowny scenariusz, czysz nie?

-I tak z rodzicami mieszkałem tylko dziesięć lat... jedenaście lat samotności nauczyło mnie jednego...

-Rodzice są źli?-Próbowała zgadnąć zmora mojego życia.

SF||Nowe PokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz