3. Demoniczny kisiel XD

93 8 2
                                    

Pov. Sucrette

-Kastiel, ja...

-Co: "ty"?

-Ja... Mogłam kogoś zabić...-Dodałam i na nowo się rozpłakałam

-Jak to? I ten ktoś ci teraz grozi? Wiedziałem! Kim on jest?-Wstał, ale gdy skończył mówić usiadł i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Nie... Tylko rzecz w tym, że nie wiem czy ten koś, żyje. A jeżeli tak, to znaczy, że...

-Znaczy, że co?-Szepnął i się do mnie przytulił.

-Że będziesz tatą.-Odetchnęłam

Tak. Byłam w ciąży.

-CO?!-spytał przerażony Kastiel. Chyba nie widzi się w roli pana "brudna pieluszka", albo pana "przy każdym posiłku mam szpinak na twarzy".

-To co słyszysz...

-Znaczy, że...

-TAK!-Krzyknęłam

Kastiel przytulił mnie tak mocno, że aż upadłam. "Pff... Kretyn".

-Su, ale przecież to świetnie! Nie rozumiem, dla czego miałabyś nie być bezpieczna.

-Nie ja...-położyłam rękę na brzuchu.

Kastiel, spojrzał na mnie pytająco.

-Oj Kisielku, Kisielku-"nie żyje" pomyślałam i poklepałam go po włosach.

-Pff...

-Jak, jest się w ciąży i..-nagle posmutniałam, jakby teraz dopiero doszło do mnie co zrobiłam.-I... I się pije... To... bardzo naraża się dziecko... na chorobę mózgu, albo nawet...

Rozpłakałam się. Myśl, że kogoś zabiłam była okropna...

-Śmierć-dodałam szeptem.

Pov. Castiin

-Nie!Nie, nie, nie, nie, NIE!-Zaczęłam nerwowo przeszukiwać cały swój bagaż.-To niemożliwe! NIE!!!

To było okropne. STRASZNE! Usiadłam na łóżku (które, tak na marginesie, było strasznie niewygodne) i się rozpłakałam cicho. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie się stało. To był mój największy koszmar (nie licząc śmierci rodziców)... Nie zabrałam telefonu! 

-Spokojnie Castiin... Kisiel da Ci nowy... -Próbowałam sama się uspokoić.

Po dwóch godzinach błąkania się po promie nareszcie dopłynęliśmy do brzegu. Kierowca powiedział mi, że musi już jechać, a taksówka zaraz powinna przyjechać.

Czekałam na taksówkę dość długo. Aż 3 godziny! Taxi przyjechało o 18.01. Kierowca miał wąskie wąsy odstające na boki (takie jak większość Francuzów), kraciastą koszulę i luźne jeansy. Wyglądał na około 25 lat. 

Po półtorej godziny złapaliśmy gumę i musiałam całą resztę drogi iść na nogach. Zatrzymaliśmy się koło Liceum Słodki Amoris. Co to za nazwa?!! Nieważne. Gdy przechodziłam koło grupki studentów, jeden z nich, białowłosy z dwukolorowymi oczami spojrzał na mnie jakby widział Hitlera z iPhone'm w ręce przechodzącego ulicami i śpiewanego "Havanę". Usłyszałam jak szepczą coś między sobą. Do moich uszu doszło tylko jedno słowo: "Kastiel". Podeszłam do nich i zapytałam:

-P-Przepraszam. Z-Znają m-może państwo K-Kastiela D-Devona...?

-Tak...-Odpowiedział mi jeden ze studentów.

-A-A może m-mi pan p-powiedzieć n-na jakkiej ulicy mieszka...?

Kolejny ze studentów, z niebieskimi włosami podał mi nazwę ulicy, którą zapamiętałam z łatwością, a białowłosy wskazał mi kierunek, w którym powinnam pójść. Gdy miałam już ruszać blondyn, który mi powiedział, że znają Kastiela, zaproponował mi, że mogę się u niego przespać, bo jest, już późno. Powiedział mi, że wyprowadził się kilka lat temu od rodziców i mieszkał sam do póki jego najmłodsza siostra (bo ma dwie- Amber i Leilę) się do niego nie przeprowadziła dwa lata temu. Nie myśląc za wiele zgodziłam się. Na szczęście tego nie pożałowałam.

Gdy dotarliśmy na miejsce, zaczęło się ściemniać. Od razu zaprzyjaźniłam się z Leilą, pomimo, że mamy zupełnie odmienne charaktery. Ja jestem bardziej niezależna i za bardzo nie przejmuję się  nauką, a Leila bardziej przejmuje się nauką, ale jest tak samo wyluzowana jak ja. Po kolacji dowiedziałam się, że blondyn, który mnie tu zaprosił ma na imię Nataniel i chodził z moim bratem do szkoły. Gdy zapytałam się Natka ile ma lat, odpowiedział, że 21.

Rano obudziła mnie Śnieżka, kot Nataniela. Zjedliśmy śniadanie i czas było ruszać. Poszłam z Natanielem i Leilą kawałek, a potem się rozdzieliliśmy. Lei musiała iść do liceum razem z Natanielem, który jest pomocnikiem dyrektora czy cuś... oczywiście też studiuje. A ja poszłam w stronę, którą wskazał mi Nataniel.

Zapukałam do pierwszych drzwi. Otworzyła je blondynka, bardzo podobna do Nataniela. Gdy mnie zobaczyła stanęła jak wryta. Miałam wątpliwości, czy to nie atrapa. Za nią mogłam zobaczyć cały różowy pokój ze zdjęciami jakiegoś rockmana z czerwonymi włosami.

-K-K-Kas...-Wyjąkała i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Zanim poszłam miałam okazję usłyszeć jej histeryczny płacz.

-Okej...?-Powiedziałam i zapukałam do drzwi następnego, zielonego domku.

W drzwiach stał chudy pan. "Chyba jakiś pijak czy cuś..."

-Kastiel?! Kastieeeeeeel! Jak miną ci roook...?  Co?! Nappeeewnoooo?!

Uciekłam jak najszybciej. 

-Paaa!-Zawołał za mną pijak.

Podbiegłam do małej kamienicy i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi starsza pani.

-Dzień dobry. Zna pani może Kastiela Devona?

-Co?! Kastiela? Szuka pani tego wandala? Nie ma po co tam iść, chyba, że panienka chce świeżą porcje marmolady stracić! Tak, tak... Ten wandal ukradł mi całe dwa słoiki marmolady! Tylko nie wiem, czy to było wczoraj, czy cztery lata temu...-zamartwiła się staruszka-Panienko, może chcesz marmoladki trochę. Sama robiłam. Poszłam zebrać malinki z krzaczka, co ja go od córci dostałam i nazbierałam tyle, że starczyło mi na dwa garnki marmolady. Proszę.-Podała mi słoik obwinięty w kraciastą chustkę.  

-Dziękuję pani bardzo! Do widzenia!-Krzyknęłam odchodząc

Kontynuowałam swoje poszukiwania. W tym celu podeszłam do kamienicy obok i zapukałam do drzwi. Otworzył mi kolejny staruszek.

-Dzień dobry szukam Kastiela...

-Kisiela?! Przykro mi panienko, kisiel zjadłem wczoraj, ale mam marmoladę od Marzenki!

-Nie chcę marmolady! Ja szukam Kastiela.

-Mówię ci przecież, że kisiel zjadłem!

-Ale ja szukam KASTIELA! Kastiela Devona!

-Kisiela demona?! No ja nie znam żadnych demonów... Chwila-krzyknął nagle dziadeczek i wskazał jakąś kamienicę.- Tam mieszka taki jeden... Jak mu było...? Kastiel i on ma takiego psa, Demona, może on będzie mieć jakiś demoniczny kisiel...

-Dziękuję!-Krzyknęłam do pana mając nadzieję, że usłyszy.

-Co cię kuje? A... "dziękuję"?-przytaknęłam.-Nie ma za co! Do widzenia i życzę smacznego kisielu!-Zawołał za mną, na co ja westchnęłam i szybko pobiegłam do wskazanej przez dziadka kamienicy.  

Podeszłam do drzwi i wzięłam głęboki oddech. Zapukałam do drzwi.

SF||Nowe PokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz