.7.

235 27 8
                                    

Jimin obudził się cały rozpalony.  Przyłożył rękę do czoła i przerażony faktem, że prawdopodobnie ma gorączkę zwrócił twarz do poduszki i zaczął płakać.  Znowu będzie musiał iść z gorączką do szkoły.  Wiedział,  że tego dnia nie da rady iść do Jungguka,  ale praca to przecież praca. 
Ominął się kocem i spróbował jednak zapytać matki czy może zostać w domu.

- Mamo...  - powiedział cicho.  Jego matka tylko siedziała z papierosem w ręce i oglądała już wiadomości

- Czego?!  - warknęła przez przerwaną jej ciszę

- Chyba mam gorączkę... mógłbym zostać w domu?  Tylko jeden dzień.  - patrzył błagalnie w stronę odwróconej matki

- Absolutnie!  Won do szkoły i nie zwracaj mi głowy wstrętny bachorze!  - Jimin obrócił się i w bezradności poszedł się ubrać.

W szkole mijała dopiero druga lekcja,  a Jimin już zapomniał przywitać się z Norą,  na lekcjach w ogóle niczego nie notował i nie mógł się skupić.

- Jimin!  - krzyknął nauczyciel - Dostajesz uwagę za brak pracy na lekcji!  - dopiero kiedy nauczyciel skończył zdanie chłopak się ocknął.
Westchnął załamany.  Ale matka na szczęście nie sprawdza moich ocen - pomyślał. 

- Ooo widzę,  że dziś twój mięśniak nie przyjdzie cię uratować księżniczko - Joonwoo i jego kumple głośno się roześmiali.  Jimin właśnie na tej przerwie zobaczył,  że Jungguk nie pojawił się w szkole.  - Dziś cię skopiemy i to porządnie.

Po lekcjach Jimin nie miał najmniejszej ochoty żeby ktoś bił go kiedy sama głowa przez cały dzień sprawiała mu okropny ból.  Wyszedł więc innym drzwiami niż zwykle i pobiegł do sklepu żeby kupić maskę,  bo nie chciał zarazić Jungguka.  Po drodze nabawił się jeszcze kataru.

Zadzwonił na dzwonek i po chwili otworzył mu Jungguk jedynie w szlafroku.

- Cześć.

- Cześć.  Wejdź proszę.  - młodszy wpuścił Jimina do pokoju

- Zachworowałeś?  - zapytał zaciekawiony Jimin

- Niestety...  Ale ty też nie wyglądasz najlepiej.  I po co ci ta maska?  Cały jesteś czerwony.  Wszystko w porządku?  - Jimin bardzo się zdziwił,  że jakikolwiek człowiek na ziemi oprócz jego ojca mógłby się tak o niego troszczyć.  Czy to troska?  A może jednak obawa przed zarażeniem i Jungguk zaraz go zwolni.

- Nie martw się o mnie proszę.  - spojrzał na niego dużymi ciemnymi oczami

- Ale jeżeli jesteś chory możesz iść do domu...

- Ale taka jest praca, a i tak ostatnio nic ci nie ugotowałem i musiałeś zamawiać.  Po prostu daj mi zrobić tobie obiad i posprzątać bo ty jesteś chory.  Jeżeli chcesz mogę też zostać jeżeli nie potrafisz czegoś zrobić z powodu choroby.

- Nie musisz zostawać...

- W takim razie usiąć,  a ja zacznę robić obiad.  - Jimin wskazał na kanapę,  a Jungguk usiadł posłusznie.

Po jakimś czasie Jimin przyniósł gotowe jedzienie na stół w salonie.

- Smacznego. Teraz pójdę posprzątać.  W twoim pokoju też mam sprzątać czy może  nie? 

- Jeżeli możesz... 

- Oczywiście.  - W jedną godzinę Jimin posprzątał kuchnię,  łazienkę i salon.  Następnie udał się do pokoju Jungguka.  Na środku pokoju leżały jego ubrania.  Jimin wziął wszystkie i chciał je zanieść do kosza  na pranie,  ale nie mógł się oprzeć i zaciągnął się zamachem ubrań. To ten zapach śni mi się i ten zapach mnie uspokaja - myślał Jimin.  Pomyślał też, że Guk może wejść do pokoju w każdej chwili,  więc szybko poszedł dać ubrania do kosza.
Kiedy poprawiał już łóżko do środka wszedł młodszy i patrzył na starszego tak długo,  aż on się nie odwrócił. 

- Coś nie tak?  - Jimin kichnął

- Wszystko w porządku. - Młodszy zaczął się zbliżać do Jimina - Chciałem Ci tylko powiedzieć,  że...  Jesteś śliczny. - Guk uśmiechnął się tak pięknie w stronę Jimina,  że on z wrażenia opuścił ścierkę, którą wycierał kurze. Jimin za czerwieni się jeszcze mocniej.  Jego policzki wręcz paliły.  Był tak blisko kogoś takiego...  I jak ktoś tak piękny i bogaty mógłby powiedzieć komplement komuś takiemu jak Jimin?
Jungguk chwycił podbródek starszego tak,  żeby mógł patrzeć w jego oczy. - A twoje oczy...  Mógłbym patrzeć na nie bez przerwy. - Jimin nie mógł wydusić z siebie słowa.  Po prostu patrzył na je
go usta wypowiadające coś takiego.  - Mógłbym cię pocałować?  - zapytał Jungguk

- C-co takiego?

- Chciałbym poczuć te śliczne pełne usteczka na moich.  - Jimin tylko otworzył szerzej usta dalej  nie mogąc nic powiedzieć.  Jimin nie wiedział czy tego chce.  W tym momencie niczego nie wiedział.

- Dobrze.  - odpowiedział krótko.  Nie wiedział co nim kierowało,  ale zadowolony Jungguk przesunął się do jego ust i zaczął je powoli całować.  Jimin poczuł tak niesamowite uczucie,  którego wcześniej nie doznał.  Po chwili jednak oderwał się od młodszego.

- Coś nie tak Jimin?  Jeśli cię wystraszyłem to przepraszam.

- Przecież jestem chory. Co jeśli bardziej cię zaraziłem.  - Spojrzał prosto w oczy młodszego prawie płacząc

- To nic takiego...  I tak jestem chory a to mi tylko polepszyło samopoczucie.  - za każdym razem Jimin patrzył na ten uśmiech jak na coś co każdy powienien podziwiać. - Możemy to kiedyś powtórzyć jeśli chcesz.

- Ale czy ty...  Dlaczego chciałeś pocałować kogoś takiego jak ja?  - Jimin usiadł na łóżko - jestem biedny i nikt mnie nie lubi. 

- Ale mi to absolutnie nie przeszkadza,  a ty jesteś śliczny i chciałbym ci jakoś pomóc.  - Jimin spuścił głowę.  - Proszę pozwól mi pocałować cię jeszcze raz.  - Jimin przypomniał sobie te niesamowite uczucie i skinął głową.  Jungguk położył Jimina na łóżku i zawisł nad nim.  Jimin zaczerwienił się i chciał to ukryć. - Ale ty jesteś uroczy.  - Guk wbił swoje usta w usta starszego i namiętnie go całował. Położył rękę na udzie starszego i zaczął nią przejeżdżać od góry do dołu.  Jimin cicho pisknął. 

Touch | p.jm x j.jk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz