6

832 72 7
                                    

•~~~•
- Przykro mi- Wyszeptał Pan Douglas.
Wybuchnęłam głośnym płaczem, wtulając się w Gatena.
- Nie mogę zrobić transfuzji, bo nie mam urządzenia do pompowania krwi- Powiedział.
Mój płacz momentalnie ustał a ja przez chwile czułam się jak idiotka.
- Gdzie możemy to urządzenie znaleźć?- Zapytał mój ojciec.
- Cztery kilometry stąd, koło szkoły jest sklep lekarski, tam mają wszystko- Wyjaśnił.
- Jade tam, coś jeszcze jest potrzebne?- Powiedziałam ocierając łzy.
- Jade z tobą- Odezwała się Olivia.
- I ja- Wtrącił Gaten.
- Nie! Nie pozwolę, żeby znowu któreś z was przeze mnie cierpiało- Wysyczałam.
- Nie pojedziesz tam sama!- Wtrącił ojciec.
- Tracimy tylko czas!- Odezwał się Nick.
- Jade z tobą a Joe pojedzie z nami- Wyjaśniła Olivia.
- Joe? On się nawet myszy boi- Zaśmiałam się kiwając głową.
Chłopak posłał mi dziwne spojrzenie po czym, spuścił głowę.
- Ruszaj się!- Warknęła Olivia, ciągnąc mnie za rękę.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę sklepu medycznego, przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało.
- Kurwa- Wyszeptała Olivia, wskazując na budynek.
Sklep medyczny otoczony był przez spacerowiczów, było ich kilkudziesięciu.
- No i co teraz?- Odezwał się Joe.
- Trzeba jakoś odwrócić ich uwagę- Stwierdziłam.
- Niby jak?- Zapytała Olivia.
Wskazałam na torbę z bronią w której, znajdowały się rownież zasłony dymne.
- Plan jest taki, trzeba ich odciągnąć jak najdalej od drzwi, najlepiej w stronę parku- Wyjaśniłam.
Odbezpieczyłam zasłonkę, wysiadłam z auta i rzuciłam racę w stronę parku.
Większość sztywnych odeszła, kilku zostało przy drzwiach.
- Nie strzelajcie, to przywoła resztę, trzeba ich załatwić po cichu- Wyjaśniła Olivia.
- Czyli jak?- Zapytałam zdziwiona.
Olivia wyciągnęła spod siedzenia kierowcy mały pakunek, coś było zawinięte w białą, kuchenną ściereczkę.
- Co to?- Zapytał Joe.
Dziewczyna rozwinęła pakunek a moim oczom ukazał się widok trzech, dużych noży myśliwskich.
- Skąd je masz?- Zapytał.
- Znalazłam w domu Douglasów, to nie jest teraz ważne musimy wykończyć o tych tam- Powiedziała siostra, wskazując na spacerowiczów.
- Pamiętajcie, celujcie tylko w głowę, tylko tak ich zabijemy- Stwierdziłam.
- Na mój sygnał, podbiegamy do budynku, załatwiamy tych przed drzwiami, Victoria otwierasz drzwi a ja i Joe cię ubezpieczamy, jasne?
- Tak- Potwierdziłam.
Tak zrobiliśmy, biegnąc w stronę budynku, wbiłam nóż w głowę kilu spacerowiczom, którzy odcinali nam dojście do drzwi.
- Jasna cholera!- Warknęłam kiedy mój nóż, utknął w czaszce jednego z nich.
Szarpałam, zapierałam i nic.
Za czwartym razem udało się a cała struga krwi przysnęła na moją twarz i koszulkę.
- Ale ohyda!- Warknęłam krzywiąc się z obrzydzenia.
Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam grupę spacerowiczów wychodzącą z parku.
- Nie mamy czasu, zaraz zlecą się pozostali- Stwierdziłam, ładując broń.
- Otwieram drzwi a wy mnie ubezpieczacie- Stwierdziłam łapiąc za klamkę.
- Zamknij za sobą drzwi Joe- Powiedziałam kiedy staliśmy już w ciemnym pomieszczeniu.
- Rozdzielamy się, ja idę w prawo, Joe w lewo a ty Olivia prosto, pakujcie do torb wszystko co wam wpadnie w ręce, bandaże, gaziki, tabletki, najważniejsze jednak to maszyna do transfuzji, igły i strzykawki- Westchnęłam.
- Powodzenia- Dodał Joe i ruszył w swoim kierunku.
Uśmiechnęłam się delikatnie do siostry i ruszyłam w prawo.
Szłam ciemnym, długim korytarzem, było bardzo cicho, aż słyszałam bicie swojego serca.
Nagle usłyszałam głośny hałas na końcu korytarza, podbiegłam tam, ale w miejscu z którego dobiegał hałas były tylko drzwi i wejście do następnego pomieszczenia.
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka a moim oczom ukazały się rzeczy których, szukałam.
Otworzyłam torbę i chodziłam między regałami, pakując do niej potrzebne rzeczy.
Nagle kątem oka, zobaczyłam cień, ludzką sylwetkę przemykającą się między regałami.
Z bronią w ręce ruszyłam za tajemniczym cieniem.
Przy wyjściu zobaczyłam chłopaka.
- Stój!- Krzyknęłam podbiegając do niego.
Brunet zatrzymał się, podnosząc ręce do góry.
- Coś za jeden?- Zapytałam drżącym głosem.
- Noah- Wyszeptał chłopak i obróci się w moją stronę.
Zatrzymałam wzrok na jedno oczach, chłopak rownież się we mnie wpatrywał.
- Chryste, jesteś ranna?- Zapytał po chwili i podszedł do mnie.
- Odsuń się- Wyjąkałam, kiedy chłopak stał kilka centymetrów ode mnie.
Noah posłuchał mojego rozkazu i cofnął się do tyłu.
- Co tutaj robisz?- Zapytałam.
- A ty?
- Ja zadaje pytania, ty odpowiadasz- Stwierdziłam przewracając oczami.
- Jestem z Nowego Jorku, przyjechałem do Douglasville na obóz sportowy, kiedy to wszystko się zaczęło, zamknąłem się tu- Wyjaśnił chłopak.
- Jesteś sam?- Zapytałam.
- Rodzice i siostra są w Nowym Jorku a cały mój obóz został w lesie.
- Umiesz strzelać?
- Co?- Zapytał wystraszony.
- Z broni czy umiesz strzelać- Powtórzyłam.
- Nie...nie- Wyjąkał.
- Nie szkodzi, nauczymy się, dalej idziemy- Stwierdziłam.
- Gdzie?
- No przecież cię tu nie zostawię, jesteśmy w domu na farmie, mamy prąd, wodę i jedzenie, chodź nie mam czasu, musze dostarczyć maszynę do transfuzji krwi- Powiedziałam ciągnąc chłopaka ze rękę do wyjścia.

The Walking Dead~ Noah SchnappOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz