3

999 83 1
                                    


~~••~~
Obudziłam się, na dworze było ciemno a my wciąż jechaliśmy.
Przetarłam oczy, zerkając na śpiącego obok Gatena.
- Tato gdzie jedziemy?- Zapytałam.
- Do Douglasville, są tam duże place kempingowe z przyczepami.
- Myślisz, że znajdziemy trzy wolne przyczepy?- Wtrąciła Olivia.
- Myśle, że ludzie, którzy tam mieszkają nam pomogą.
Po około dwudziestu minutach dojechaliśmy na plac kempingowy o którym, mówił tato.
- Zostajecie w samochodzie, nie wychodzicie póki po was nie wrócę jasne?- Zapytał ojciec, wyciągając broń.
- Tato, ale nie możesz...- Zaczęłam.
- Jasne? Nie utrudniaj naszej i tak już trudnej sytuacji Victoria- Westchnął mężczyzna, trzaskając drzwiami samochodu.
Siedzieliśmy w ciszy, cykanie cykad docierało do samochodu, przez uchylone szyby.
Po kilku minutach, usłyszeliśmy odgłosy strzałów.
- Zostajecie!- Krzyknęła Olivia, wybiegając z samochodu z bronią.
Odpięłam pas i obróciłam się w stronę bagażnika w którym, znajdowały się torby z bronią.
- Zapomnij, że gdziekolwiek pójdziesz!- Stwierdził Joe, zamykając nas w aucie.
- Otwórz drzwi!- Krzyknęłam.
- Nie ma mowy! Czekamy aż twój tato i Olivia wrócą!
- Mam czekać aż moja rodzina zginie?!- Warknęłam patrząc na chłopaka.
Nie odpowiedział, zapadła krępująca cisza w samochodzie i na zewnątrz, odgłosy strzałów ucichły.
- Właśnie Joe, gdzie twoi rodzice?- Zapytał ciekawy Gaten.
- Nie żyją, mieszkałem z babcią, która zmarła rok temu- Wyjaśnił.
Posłałam Gatenowi wredne spojrzenie, tym samym go uciszając.
- Przykro mi- Mruknął zmieszany chłopak.
Drzwi do samochodu otworzyły się a ja zobaczyłam ojca i Olivię.
- Chodźcie, zostaniemy tu na noc- Stwierdził mężczyzna.
Weszliśmy na teren kampusu, od razu w oczy rzuciły mi się cztery ciała, martwych spacerowiczów.
- Joe, Nick, musimy wynieść stąd te ciała, na skraj polany- Stwierdził mój ojciec a chłopcy posłusznie skinęli głowami.
- Pójdę po torbę z jedzeniem i bronią, Gaten?- Powiedziałam patrząc na przyjaciela.
Chłopak natychmiast wstał i ruszył za mną.
- Co zrobimy z Finn'em?- Zapytał.
- Chyba damy mu czas nie? Jego rodzice nie żyją, a jego matka została zastrzelona na jego oczach- Stwierdziłam wręczając przyjacielowi torbę z bronią, sama wzięłam torbę z jedzeniem.
- Okej no więc tak, jesteśmy w głębokiej dupie i nie bede mówił, że jest inaczej- Zaczął ojciec.
- Mamy mały zapas jedzenia i wody, ale mamy coś co daje nam nad nimi przewagę, to broń i amunicja- Powiedział, wskazując na torbę.
Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Chce teraz, żeby każdy z Was wyciągnął z tej torby broń i pudełko naboi, chodzicie z tą bronią spać, jeść a nawet idąc siku, jasne?
- Kto umie strzelać?- Zapytał ojciec.
Ja, Olivia i Nick podnieśliśmy ręce.
Gaten, Finn i Joe stali osłupieli.
Pamiętam, że odkąd skończyłam dziesięć lat, co sobotę chodziłam z tatą i Olivią na strzelnice.
Tata, pokazywał nam rożne rodzaje broni, mówił się jak się nazywają, uczył nas strzelać do celu, mówił jak trzymać broń, jak się ustawić, wszystko co wiem, zawdzięczam jemu.
- Jutro z samego rana pobudka, Olivia ty będziesz uczyć Gatena, Victoria Finna a ja zajmę się Joe- Stwierdził ojciec.
Chcieliśmy coś zjeść, ale zauważyliśmy, że nasze zapasy są bardzo małe, więc postanowiliśmy, że zjemy dopiero rano.
Udałam się do swojej przyczepy, którą dzieliłam z siostrą.
- Jak tam Finn?- Zapytała Olivia.
- Nie wiem, nie chce z nikim rozmawiać- Westchnęłam.

~*~
Następnego dnia, obudziło mnie głośne walenie w drzwi naszej przyczepy.
Zerwałam się z łóżka i z bronią w ręku, poszłam otworzyć drzwi.
- Wstawajcie, pora zacząć dzień- Powiedział tato, czochrając mnie po głowie.
Przewróciłam oczami, zamykając mu drzwi przed nosem.
Spojrzałam na zegar, który wisiał nad moim małym, niewygodnym łóżkiem, była dopiero 5:00 rano.
Szybko się ubrałam i wyszłam na zewnątrz.
- Joe, Olivia idziecie ze mną do lasu po drewno,  Nick zostajesz i pilnujesz dzieciaków- Stwierdził ojciec zostawiajac naszą czwórkę w samotności.
Zajrzałam do torby z pożywieniem i westchnęłam głośno.
Jedyne co mieliśmy to cztery butelki wody, dwie paczki krakersów, cztery jabłka, chleb i trzy puszki fasoli w sosie.
Skrzywiłam się z obrzydzenia, wrzucając puszki z powrotem do torby.
Byłam strasznie głodna, tak głośno burczało mi w brzuchu, że spacerowicze w promieniu dwóch kilometrów to słyszeli.
Spojrzałam na Finna, który siedział oparty o swoją przyczepę.
Miał spuszczoną głowę a w ręku trzymał patyk, bezsensownie wbijając go w ziemię.
Wyciągnęłam paczkę krakersów i butelkę wody, podeszłam do przyjaciela i usiadłam obok niego.
- Zjedz coś- Mruknęłam podstawiając mu krakersy pod nos.
- Nie jestem głodny- Burknął.
- To chociaż się napij- Stwierdziłam.
- Nie chce!- Warknął poirytowany.
- Finn wiem, że jest Ci ciężko, ale musisz walczyć a żeby walczyć, musisz mieć siły, to znaczy, że musisz jeść i pić- Tłumaczyłam, trzymając go za rękę.
- Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz, że zawsze będziesz obok- Powiedział ze łzami w oczach wpatrując się we mnie.
- Obiecuje- Uśmiechnęłam się całując przyjaciela w policzek.
Niektórym mogłoby się wydawać, że między nami coś było, ale nie.
Byliśmy jak rodzeństwo, tak samo traktowałam Gatena.
- Masz mnie nauczyć strzelać tak?- Zapytał Finn, śmiejąc się przez łzy.
- Tak, zrobimy z ciebie bad boya- Uśmiechnęłam się szturchając go w ramie.
- Myślałem, że już nim jestem- Prychnął udając obrażonego.
Jeśli jest coś pięknego w tej całej sytuacji to możliwość spędzania z Finn'em i Gaten'em całych dni.

The Walking Dead~ Noah SchnappOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz