Rozdział 10

10 1 0
                                    

Tym czasem w lesie

Odkąd uciekłam od ojca nie mam nic. Przez ból brzucha nie czuję głodu. Wędruję tak bez celu. Fajny powiew i szelesty drzew, a to mnie tak uspakajało, że przerwałam wędrówkę i musiałam usiąść przy dowolnym drzewie. Aż w pewnym momencie, coś było słychać jakieś odgłosy.

Lidia:
Boję się.

Kroki ucichły. Ale wyczuwam, że ktoś mnie obserwuje z góry. Spojrzałam na korony drzew i zobaczyłam Lalkarza i Klauna. Czy oni o mnie widzę, bo nie wiem co się dzieje.

Laughing Jack:
Witaj młoda damo. Czemu jesteś w lesie całkiem sama.

Puppeteer:
Nie bój się. Zabierzemy ciebie.

Lidia:
Naprawdę. Czytałam o was.

Laughing Jack:
I wiesz o nas wszystkich.

Lidia:
Tak.

Sympatycznie się z nimi gada. Spacer po lesie z nimi był udany po czym doszliśmy do wielkiej willi. Taki przyjemny dom i wszyscy tu mieszkają. Mam nadzieję, że moja bliźniaczka tam jest. Bardzo za nią tęsknię po takiej długiej rozłące. To było bardzo ciężkie.

Puppeteer:
No i jesteśmy na miejscu.

Nagle, ktoś wybiegł z rezygnacji. To nie możliwe to ona na prawdę ona, czy to moja ukochana bliźniaczka.

Stefania:
Lidia to ty!

Lidia:
Nie płacz. To ja.

————————————————————————
(A, jednak się stało. W końcu po tyłu latach się odnajdują to jest takie wzruszające.

Przepraszam 😭😭😭

Takie piękne)

BliźniaczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz