2

1.4K 46 10
                                    

Annabeth

Czy ta Rachel zawsze musi psuć mi dzień?!

Percy zatrzymał się w lesie niedaleko obozu.

- Koniec wycieczki.- oznajmił ściągając kask.

- Czemu nie pojechałeś dalej?

- Nie chce by ktoś od Hermesa mi go ukradł, oraz chce pobyć z tobą chwile. Wiesz że jak tam wejdziemy to twoje rodzeństwo mi ciebie zabierze. - gdy zeszłam Percy narzucił jakiś koc na motor i na najbliższym drzewie narysował X. Motor znikną.

- Hermes mi to dał

- Czy powiedziałeś rodzicom o nas?

- Nie, a ty?

- Też nie. Wiesz że moja mama by cię rozszarpała.

- To dobrze. Oznacza to że jeszcze chwilę pożyję.

Wziął nasze bagaże i ruszyliśmy w stronę obozu

- Jak tam pracę na olimpie? - zmienił temat

- Dobrze, ale jest jeszcze dużo roboty. Może byś kiedyś przyszedł pomóc?

- Może

Percy

Dopiero  co przekroczyliśmy barierę, a już wszyscy do nas biegli się przywitać. To jest minus bycia sławnym.

- ANNABETH!- w naszym kierunki biegła uradowana Piper

- Hej. -odpowiedzieliśmy chórem

- Wybacz Percy. Czy mogę ją na chwilę porwać?- ale nie czekała na moją odpowiedz tylko pociągnęła ją w stronę domku Afrodyty.

- Percy. -Powiedział uradowany Chejron.

- Witaj Chejronie

- Idź się rozpakować. Za chwilę będzie obiad.

Poszedłem w kierunku domku nr 3 by się rozpakować, Tyson miał przyjechać dopiero za miesiąc. Oznaczało to że mam cały domek dla siebie.

Annabeth

Piper zaciągnęła mnie do swojego domku i byłam zmuszona opowiedzieć jej jak minęły mi 10 ostatnich miesięcy. Dopiero potem mnie wypuściła.Gdy weszłam do swojego domku odrazu kilka moich sióstr przybiegło się przywitać. Po tym jak się rozpakowałam zabrzmiała kohna na obiad. Zebrałam wszystkie Ateniątka (jarzycie? dzieci Ateny- Ateniątka hahaha ha ha no dobra nic więcej nie mówię) i poszliśmy na jedzenie, Percy podbiegł do mnie.

- Mam wolny domek co ty na to by obejrzeć film u mnie o 20.00- zaproponował.

- Dobra glonomóżdżku to do 20.00.

 Usiadłam przy stoliku Ateny.

- Proszę o uwagę - wstał Chejron- dziś w naszym obozie będziemy gościć Atenę- prawie zakrztusiłam się jedzeniem. ŻE CO?! - Apolla, Hermesa i Hefajstosa. Grupowi domków niech pokażą im obóz. Bogowie na chwile zamieszkają w domkach.


To mam przerąbane.

- Annabeth - zauważyłam że mama stoi koło mnie- Oprowadzisz mnie?

- Tak, z chęcią.- JESTEŚ BOGINIĄ NIE MUSZĘ CIĘ PRZECZESZ OPROWADZAĆ ale dodałam to tylko w myślach.

Po oprowadzeniu Ateny miałam wreszcie czas dla siebie. Przebrałam się, i wyszłam z domku.

- Dokąd to? - zapytała Atena siedząca na ławce przy domku.

- Na spacer- nie wiem nawet czemu tak powiedziałam, ale wolałam by Atena nie wiedziała gdzie naprawdę idę. Miałam cień nadziei że mi pozwoli

- O tej porze. Już do łóżka.

Super uratujesz olimp, wygraj walkę z wieloma potworami, ale i tak nie możesz iść na zwykły spacer. Super. Nie chciałam się kłócić więc weszłam do środka. Wróciłam do pokoju i wysłałam wiadomość do Percy'ego (przez telefon który dzieciaki od Hefajstosa skonstruowały, nie przyciąga potworów, choć i tak przez barierę się nie przedostaną).

@@@@@@@

Piszcie w komentarzach czy wam się podoba.

Sory za błędy .

PercabethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz