9. Siostrzana ochrona

1K 75 3
                                    

- Grozisz mi ? - oburzyła się Zoey - Hipnozą ?

- Nie tak to miało brzmieć - bronił się

- Ale tak zabrzmiało - brunetka wyrwała rękę, ale Kol ponownie ją chwycił

- Zaproś mnie, a ja obiecuję Ci, że nie wejdę póki mnie nie zawołasz - powiedział już spokojnym głosem - Dla mojego spokoju - dodał

- Jesteś zaproszony - powiedziała zrezygnowana - Ale tylko gdy na prawdę Cię zawołam

Zo weszła sama do domu. Wyjęła z szuflady z przedpokoju drewniany kołek i na palcach poszła do góry. Dziewczyny kołki miały pochowane prawie w każdym pomieszczeniu. Szła bardzo ostrożnie nasłuchując wszystkie dźwięki. Drzwi do jej pokoju były otwarte, a światło zapalone. Wchodząc tam dostrzegła jeden wielki bałagan, wszystko było porozrzucane, weszła wgłąb pokoju i usłyszała trzask zamykanych drzwi. Odwróciła się, a tam stał mężczyzna. Widziała go po raz pierwszy, nie był przystojny, ale też nie brzydki, zdecydowanie należał do silnych i był wampirem.

- Kim jesteś i jak tu wszedłeś ? - pytała

- Nie słoneczko - zaśmiał się - Pytanie kim Ty jesteś. Na pewno jedna z sióstr de Blanch. Pytanie czy ta utalentowana czy nie ?

W Zoey aż kipiała złość. To jasne, że przyszedł po Anastasie. To jasne, że musiała ją chronić i to jasne, że musiała go zabić, zanim wszystko rozpowie. Były dwie przeszkody. Musiała to zrobić cicho, żeby Kol tu nie wparował, a drugim problemem była jej długa suknia.

Brunetka nie czekając dłużej wyjęła kołek i machnęła nim w mężczyznę. Ten zrobił szybki unik i go przechwycił. Dziewczyna nie zamierzała się poddać, ani też mieszać w to Kola, więc musiała walczyć dalej. Chciała go kopnąć, ale tylko rozerwała suknie swoimi szpilkami, więc rzuciła je gdzieś po za pokój.

- Szkoda. - westchnął chłopak - Ładna była

Po mimo dzielnej walki Zoey, została ona powalona na ziemię. Mężczyzna usiadł na nią, a kołek przyłożył do serca.

- Jedna jest dobra w walce - zaczął - A druga to ta utalentowana, zgaduje więc, że Ty to ta pierwsza. Oznacza to, że mogę Cię zabić - zaśmiał się

Młodsza de Blanch próbowała się wydostać z uścisku, ale nie miała sił. W niespodziewanej chwili jej wróg został odepchnięty i dociśnięty do ściany przez Kola.

- Atakować dziewczynę ? Taki z Ciebie facet ? - pytał Kol

- Coś za jeden ? - zapytał nienawistnie

- Kol Mikaelson - szepnął przedstawiając się

- Zabij tylko szybko - odpowiedział zrezygnowany facet, który przed chwilą tak zacięcie walczył z brunetką, pierwotny wzbudzał w nim ogromny strach

- Ciesz się, że nie mam ochoty na zabawy - powiedział Kol i wyrwał mu serce

Zo przymknęła na chwilę oczy, po czym je ponownie otworzyła.

- Nie wołałam Cię - powiedziała - Ale dzięki

- Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć ? Na przykład, czego ten facet od was chciał ?

- Nie mogę ! - krzyknęła - Wracaj do domu, a ja zadzwonię po Anastasie i się stąd wyprowadzimy !

- Nie zostawię Cię teraz samej w tym domu, a Elijah nie pozwoli wam się wyprowadzić

- Ty nic nie rozumiesz Kol. - dziewczyna wzięła głęboki oddech - Tak jest zawsze. Przeprowadzamy się co chwilę, chciałabym zamieszkać w jednym miejscu, ale to niemożliwe. Pożegnajmy się w zgodzie

- Poczekajmy na twoją siostrę i Elijah - powiedział wreszcie Kol

- Zadzwoń do Elijah, niech przyprowadzi Ane, niech nie idzie sama, a ja się przebiore - postanowiła patrząc na swą sukienkę - Rebeka mnie chyba zabiję

Zoey szła się przebrać. Podczas walki idealnie ułożona fryzura również się popsuła, wszędzie wychodziły jej kosmyki włosów. Gdy wyszła z łazienki zaczęła sprzątać pokój. Prawie wszystko było do wyrzucenia. Do pokoju wrócił Kol.

- Długo zajęło Ci to dzwonienie - burknęła brunetka

- Sprawdzałem czy w domu i wokół domu ktoś jest - powiedział, a dziewczynie nagle zrobiło się głupio

Po kilku minutach pojawiła się Anastasia z Elijah. Siostry od razu rzuciły się sobie w ramiona.

- Musimy się wyprowadzić Ana - szepnęła Zo, siostra patrzała na nią bałagalnie, po czym spojrzała na Elijah - Znaleźli nas - dodała

- Ktoś mi powie o co chodzi ? - spytał Kol

- Co wam grozi i czemu ? - dopytywał starszy Mikaelson

- Powiedzmy im - prosiła blondynka

- Nie, zasada numer jeden, pamiętasz ?

- Nikt nie może wiedzieć - przypomniała sobie Anastasia

- Możemy wam pomóc - odezwał się Elijah

- Nie lubisz się przeprowadzać - kontynuowała starsza siostra - Mamy szansę zostać tu na dłużej.. dlaczego nie możemy z tego skorzystać ?

- Nie możemy nikomu ufać - upierała się Zoey 

- Tylko Elijah, ufam mu  - prosiła nadal Anastasia 

- Okay - poddała się Zo - Chodzi o to, że nie my, a konkretnie Ana ma problem i to ją szukają 

- Możemy załatwić ochronę - powiedział Elijah 

- Ja  jestem jej ochroną ! - uniosła się Zoey - Nie potrzebuje nikogo innego 

- Ucieczka to nie ochrona - odezwał się Kol 

- Co Ty o tym możesz wiedzieć ?! - krzyknęła brunetka - Zabijemy jednych, drudzy przyjdą 

- Mamy tylko siebie i od lat radzimy sobie we dwie. Zo świetnie sobie radzi skoro jeszcze żyjemy - wtrąciła Ana 

- Czego od Ciebie chcą ? - dopytywał Elijah 

- Nie mogę Ci jeszcze powiedzieć, ale nie chcę większej ochrony. Mam siostrzaną ochronę, to mi starcza - przybliżyła się do młodszej siostry 

- Nie chcę być wredna, ale wyjazd - powiedziała stanowczo Zo 

- Nie mogę zostawić was same, nie teraz 

- Elijah, damy radę - powiedziała Anastasia mając nadzieję, że to uspokoi Pierwotnego 

- Wrócę rano - postanowił i razem z bratem wyszli z domu

Dziewczyny położyły się w jednym łóżku w pokoju Anastasii. Obie myślały co zrobić i każda miała inny pomysł. 

- Zoey.. ja na prawdę chcę zostać - powiedziała starsza 

- Wiesz, że nie lubię  przeprowadzek, ale Mikaelsonowie mają problem dogadać się sami ze sobą, a teraz jak jeszcze my do tego dołączymy.. 

- Chyba jestem zakochana - szepnęła Ana, na to młodsza siostra otworzyła szeroko oczy - Chcesz, żebyś były wiecznie samotne ? 

- Mamy siebie - powiedziała 

- Wiesz o co mi chodzi.. 

- Wiem.. pogadamy jutro. Dobranoc 

- Dobranoc 

W tym samym czasie przed domem dziewczyn stało dwóch silnych i niebezpiecznych wampirów, którzy po mimo ich natury mieli dobre zamiary. 

- Już myślałem, że serio chcesz je tu zostawić bez opieki - powiedział Kol do Elijah 

- Nie zostawię Anastasii samej, tym bardziej nie pozwolę jej wyjechać. Nie, beze mnie - wyjaśnił starszy z braci 

- Zostawiłbyś rodzinę ? Nowy Orlean ? 

- Tak - odparł krótko Elijah 

- Ruszyłbym za wami, nawet wbrew woli Zoey - uśmiechnął się Kol na sam dźwięk jej imienia, w głowie słyszał jej potencjalne protesty, które rozbawiły go jeszcze bardziej

Blood sister || The Originals | Klaus & Kol & ElijahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz