11. Przekroczenie granic przyzwoitości

876 75 9
                                    

Zoey do teraz nie wiedziała jak to się stało, że wprowadza się do ogromnej białej villi zamieszkałej przez Pierwotne wampiry. Elijah ma rację. Jeśli się wyprowadzi to Ana do końca będzie miała złamane serce. I to ją przekonało. 

- Cieszę się, że tu zamieszkacie. - powiedział Klaus, który od Anastasii dowiedział się jaki był temu powód, wiedział, że blondynka ma dar ale nie wiedział co to za dar 

- Ja nie - odpowiedziała Zoey - Jeśli chodzi o mnie to mam ochotę stąd uciekać jak najdalej można. Z dala od Ciebie i całego Twojego rodzeństwa 

- Ode mnie też ? - podszedł do Klausa i Zoey młodszy Mikaelson Kol, Klaus nie bardzo był zadowolony 

- Tak - odpowiedziała krótko

- Wyjazd Kol - powiedział stanowczo Klaus 

- Nie wygonisz mnie z własnego domu - zaśmiał się młodszy z braci 

- Nie wytrzymam - powiedziała brunetka sama do siebie 

Dziewczyny dostały od Mikaelsonów własny korytarz, dwie łazienki i trzy pokoje. Dziewczyny jednak miały zamiar spać póki co w jednym pokoju. Do czasu póki się nie zaaklimatyzują.  Anastasia była bardzo rozpromieniona, podobał jej się pomysł zamieszkania z Elijah. Jej młodsza siostra miała jednak odmienne uczucia. Mieszkanie z Kolem i Klausem w jednym domu zdecydowanie jej nie pasowało. 

Zoey nie chciała marnować czasu. Pod chwilą nieuwagi siostry wyszła z domu zmierzając w stronę sklepu z ziołami, w której pracowała starsza czarownica, z którą wcześniej miała okazję zamienić kilka słów. Drogę pamiętała idealnie, więc po kilku minutach była na miejscu. 

- Dzień dobry - przywitała się Zo 

- Witaj kochana. Myślałam, że zamierzasz z siostrą się wyprowadzić - powiedziała 

- Też nie podoba mi się pomysł, żebyśmy tu zostały - burknęła 

- Potrzebujesz czegoś ? 

- Kim jest dowódca wampirów, którzy chcą dostać Ane ? - zapytała bez owijania w bawełnę 

- Nazywa się Marcel, mieszka w Nowym Orleanie - powiedziała 

- A coś więcej ? - dopytywała wampirzyca 

- Znam jego adres - kobieta wyjęła kartkę i długopis po czym zapisała jakiś adres, a kartkę podała brunetce. - Wiem też, że do wieczora nikogo w tym domu nie będzie 

- Dziękuje Pani - powiedziała Zo i w pośpiechu wybiegła ze sklepu. 

Szybko podążyła do wskazanego domu. Drzwi oczywiście były zamknięte, ale to jej nie przeszkadzało. Obeszła dom w koło, z tyłu również były drzwi. Jednak dużo mniejsze. Ciekawość wzięła górę, więc wampirzyca wywarzyła drzwi i spokojnie weszła do środka. Dom należał do wampira, więc nie potrzebowała zaproszenia. Dziewczyna chciała znaleźć jakieś wskazówki, dowiedzieć się coś o Marcelu. Znalazła jakieś zdjęcia, przeszukiwała dom. Na górze znalazła pokój, który raczej był jakimś biurem. Było tam mnóstwo dokumentów. 

- Szefie - usłyszała głos jakiegoś mężczyzny - Tylnie drzwi były wyważone 

- Mamy gościa ? - usłyszała drugi męski głos 

- O mój Boże - szepnęła brunetka sama do siebie i schowała się do szafy, niczym dziecko kryjące się przed rodzicami, przy dobrych wiatrach nikt jej nie dostrzeże, a ona zdąży uciec

Wampiry jednak szły w jej stronę, mało tego weszły do pomieszczenia, w którym się ukrywała.

- Wiecie coś ? Gdzie są ? - zapytał ciemnoskóry mężczyzna

- Podobno u Mikaelsonów, tak powiedział jeden z naszych ludzi - odpowiedział jego towarzysz, na co ten pierwszy zaczął się śmiać 

- Niemożliwe - skomentował wciąż się śmiejąc - Z resztą to kwestia czasu, a wszystko będziemy wiedzieć, poczekajmy na Klausa 

Zoey zamarła. Była bardzo ciekawa co wspólnego ma Klaus z tym wszystkim. Miała obawy, że może Klaus celowo chcę wydać ją i jej siostrę tym wampirom. Tylko co on dostanie w zamian ? W takich sytuacjach jak ta idealnie było być wampirem, dzięki temu młodsza de Blanch mogła podsłuchiwać. Nikt jej nie wykrył. 


Klaus szedł do Marcela wolniejszym krokiem niż miał w zwyczaju chodzić. Wiedział o co chcę pytać Marcel, ale Pierwotny nie zamierza nic powiedzieć. Zbytnio zależy mu na młodszej z sióstr, żeby wydać starszą. Mikaelson miał przewagę siłową, a Marcel mógł zaprzeczać ile chciał ale Klaus wiedział, że jego niegdyś podopieczny boi się Pierwotnego. bez pukania pewnym krokiem wszedł do Marcela. Już z dołu słyszał rozmowę Marcela z jego sługusem. 


Zoey usłyszała kolejne kroki. Była prawie pewna, że do góry idzie wcześniej wspomniany Klaus. Mimo to miała nadzieję, że wszystko okaże się głupim dowcipem. Dziewczyna nic nie widziała, ewentualnie troszkę przez małą szparkę w szafie, ale wiedziała, że do pomieszczenia wszedł Klaus Mikaelson. Jego dostojny, mocny i pewny krok zdało się wyczuć wszędzie. 

- jesteś przyjacielu - odezwał się mulat 

- Witaj Marcel - przywitał się Pierwotny, dzięki czemu zdradził tożsamość mulata 

Chwila cisza i z pokoju wyszedł towarzysz Marcela. W pokoju został Marcel, Klaus i niezauważona Zoey. 

- Wiesz coś może na temat dwóch młodych wampirzyc. Jedna z nich posiada ogromną moc - zaczął Marcel - Ostatnio dotarły do Nowego Orleanu 

- Nic mi o tym nie wiadomo, ale mów dalej - ciągnął Klaus, udając, że o niczym nie wie - Taka wampirzyca z mocą to byłoby coś 

- Wiedziałem, że Cię to zainteresuje - powiedział zadowolony Marcel - Czyli mam rozumieć, że gdy tylko któryś z nas ją znajdzie talentem dzielimy się oboje ? - dopytywał 

- Oczywiście - zgodził się Klaus - A teraz wybacz, ale mam jeszcze inne sprawy do załatwienia - dodał i wyszedł 

Zo była wściekła, robiło jej się gorąco i gdyby była człowiekiem mogłaby zemdleć. Wściekłość, którą miała w sobie rosła w siłę. Szybko chciała się znaleźć w domu Mikaelsonów i zabrać stamtąd siostrę, po czym wyjechać jak najdalej od Nowego Orleanu. Marcel w końcu opuścił pokój. Brunetka wyszła z szafy ciężko oddychając, gdy się opanowała, wyskoczyła przez okno i niczym burza, pospiesznie ruszyła do siostry. Dziewczyna czuła się zdradzona i rozczarowana tą całą sytuacją. Miała Klausa za palanta, ale tutaj przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Już wiedziała, że Pierwotny jest niebezpieczny dla niej, jak i dla jej starszej siostry. 


Blood sister || The Originals | Klaus & Kol & ElijahOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz