Mijały miesiące. Wszystkich uczniów Hogwartu wciągnął wir nauki. Przemęczeni, z radością wyjechali na przerwę świąteczną. Boże Narodzenie to święto na które z utęsknieniem czekali. Mało kto został w zamku. Każdy pragnął odpocząć na jakiś czas od książek. Nawet Hermiona miała już dość nauki. Zrezygnowała z zaproszenia na święta w Norze. Postanowiła, że zrobi niespodziankę rodzicom i przyjedzie do nich na całe dwa tygodnie. Bardzo się za nimi stęskniła. Miała nadzieję, że razem spędzą wspaniałe święta Bożego narodzenia. Jednak, nie każdy miał takie szanse...
-Ojcze...?
-Nie teraz Draco. Czarny pan będzie lada chwila...
-Ale.. ojcze...-chłopak tylko w obecności Lucjusza stawał się nieśmiały. Czuł się w jego towarzystwie obco i niepewnie.-mówiłem ci że nie chcę... nie mieszaj mnie w to wszystko...
-Lucjuszu... myślę że Draco ma rację. On jest za młody żeby...
-Milcz!-krzyknął Lucjusz. Był bardzo spięty i zdenerwowany. Patrzył z odrazą na swoją żonę-podjąłem już decyzję-szepnął jadowitym głosem. Po ciele Dracona przebiegły ciarki. Nie znosił, kiedy ojciec odzywał się do matki takim tonem. Zdawał sobie wtedy sprawę że blond włosy mężczyzna jest jeszcze gorszy od niego. Że on sam, to jedynie tandetna przeróbka Lucjusz Malfoy'a. A on, chciał być sobą. Chciał odkryć siebie. Miał dość kroczenia drogą którą wytyczył mu jego ojciec. Czas było się postawić. Po chwili milczenia zabrał
głos:
-Szkoda tylko, że ta decyzja nie należy do ciebie-pewnie wstał z krzesła i spojrzał w szare oczy swojego ojca.
-Draco, przed nami cała przyszłość! Możemy jeszcze tyle zrobić! Czarny pan obiecał...
-Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?! Nie ma żadnego MY. Nic nie zrobiMY! Wiesz czemu? Bo czarny pan
zabiję mnie jak tylko stanę się dla niego niewygodny! Obiecał władzę?! Potęgę ?! Może... ale nie powiedział jaką cenę przyjdzie mi za to zapłacić. Nie przyłącze się do kretynów którzy za nim biegają, tylko dlatego że się go boją! Ja nie jestem taki jak oni! Nie chcę... -przerwał, bo ojciec go spoliczkował. Chłopak złapał się za palący policzek i spojrzał z nienawiścią na ojca. Czyżby przesadził...? Z pewnością obraził ego Lucjusza ale czy na tyle...?
-Tak się akurat składa, że należę do... jak ty to nazwałeś? Ach tak "kretynów którzy za nim biegają"! Licz się ze słowami bo...
-Bo co?
-Bo cię zabiję.
Z ust Narcyzy wyrwał się krótki, zduszony okrzyk. Lecz chłopak już jej nie słyszał.
Te trzy krótkie słowa upewniły Dracona jak bardzo podobny jest do swojego ojca.Czy nie tak powiedział niegdyś do pewnej dziewczyny...? Czas z tym zerwać. Zacząć żyć inaczej.
-Nienawidzę cię.-jedyne co udało mu z siebie wydobyć to to krótkie stwierdzenie.
-Draco, przestań, proszę...-szepnęła Narcyza. Była przerażona rozwojem wydarzeń. Po jej bladych, kościstych policzkach spływały łzy. Nie raz była świadkiem spięć między swoim mężem a synem. Nigdy jednak sprawy nie zaszły tak daleko. Mimo to obydwoje ją zignorowali. Mierzyli się nienawistnym wzrokiem , nie śmiejąc spuścić wzroku w inną stronę.
-Nie dajesz mi wyboru synu.-oznajmił spokojnie. Po chwili uniósł różdżkę i wypowiedział:
-Crucio.
Pokój w dworze Malfoy'ów, rozdarł przerażający krzyk Dracona. Upadł na ziemię i wijąc się z bólu, krzyczał dając upust swoim cierpieniom. Zaklęcie rzucone przez jego ojca okazało się wyjątkowo mocne. Narcyza upadła na kolana i zaniosła się w szloch. Nie znosiła sytuacji w których była tak bezradna. Nie mogła pomóc własnemu synowi, nie narażając się przy tym mężowi. Nie miała wyjścia. Musiała przyglądać się jak z okrucieństwem torturuje ich syna. Syna którego kochała. Tylko zabrakło jej odwagi żeby się postawić. Jedyne co mogła zrobić to błagać własnego męża o litość.
-Lucjuszu, proszę cię... przestań!-krzyknęła przez łzy.-Przestań!
Poskutkowało. Arystokrata opuścił swoją różdżkę. Draco odetchnął z ulgą. Nie miał jednak siły wstać. Leżał i próbował przywrócić swój oddech do normy. Przymknął oczy czekając na to co zrobi z nim ojciec. Był całkowicie bezbronny. Gdyby Lucjusz zapragnąłby go teraz zabić, chłopak nie miałby żadnych szans.
Nie miał nawet siły wyciągnąć różdżki, która znajdowała się w tylnej kieszeni jego spodni.
-Kobieto! Czy ja ci nie mówiłem że masz się zamknąć?!-wrzasnął wściekły mężczyzna-Draco, nie masz wyboru.Czarny pan będzie tu za półgodziny. Powinieneś się cieszyć! To zaszczyt móc służyć u jego boku...-mówił nie spuszczając wzroku ze swojej żony.
-Czy mi się wydaję czy mówiłem już co sądzę o bandzie kretynów którzy za nim biegają? A tak w ogóle to nie lubię komuś służyć. Sam mnie tego nauczyłeś-powiedział Draco słabym głosem podnosząc się z ziemi. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i zaczął mierzyć nią prosto w Lucjusza.
-No dalej. Zakończmy to. Jak równy z równym-wyszeptał obdarzając ojca bezczelnym uśmiechem. W jego oczach kryło się szaleństwo. Nie myślał co robi. Wiedział jedynie że chce wyraźnie dać ojcu do zrozumienia, że nie przyłączy do śmierciożerców. Choćby nawet zależało od tego jego życie, nie będzie taki jak ojciec.
-Co chcesz osiągnąć Draco? Nie masz ze mną szans... zabiję cię nim zdążysz wypowiedzieć choć jedno słowo...-nagle zgiął się w pół. Na jego zielonej szacie pojawiły się plamy krwi.
-Właśnie dlatego nauczyłem się zaklęć werbalnych... tato.-ostatnie słowo powiedział słodkim, jadowitym tonem. Przypominał wtedy do złudzenia swoją ciotkę Bellatrix.
-Avada Kedavra!-krzyknął Lucjusz z nienawiścią. Draco był jednak szybszy. Bez trudu zablokował zaklęcie, powodując że odbiło się ono tuż nad głową ojca. Zrobił to umyślnie. Przecież dopiero co obiecał sobie że nie będzie taki jak on. Od tej pory już nie zabija.
-Wychodzę-powiedział przez zaciśnięte zęby- i raczej nie wrócę- dodał po chwili zamyślenia- powiedziałbym do zobaczenia, ale mam nadzieję że już się nie zobaczymy- obdarzył jedynie matkę ciepłym, przepraszającym wzrokiem a następnie się deportował.
CZYTASZ
The Magic World - Dramione (Zakończone)
Fanfiction"Malfoy! Piszę do Ciebie ten list aby uświadomić Ci jakim jesteś kretynem. Mógłbyś dać jakiś znak życia?! Proszę napisz do mnie. Chce mieć pewność czy wszystko z tobą dobrze. Nie mam pojęcia czy powinno mnie to w ogóle obchodzić, ale nie mogę przest...